Rozdział 8

295 20 31
                                    

Po mieszkaniu rozchodzi się ciche pukanie do drzwi.

Wychodzę z pokoju, aby otworzyć, jednak ojciec robi to pierwszy.

Facet wpuszcza do środka Kai'a, który zachowuje się jakby właśnie ukazał mu się duch.

Chłopak zwinnie pozbawia się obuwia, po czym w pospiechu chowa się w moim pokoju.

-Przez moment myślałem, że pomyliłem mieszkania.- Prycha Kai.

Zamykam drzwi, i siadam na łóżku drapiąc się po karku.

-Taak.-Ciągne.- Zapomniałem wspomnieć, że w domu jest mój ojciec.

-Co mu nagle naszło?- Dziwi się Kai.

-Wkońcu sobie przypomniał, że ma syna.- Mówię wzruszając ramionami.

-Mój tak samo.‐ Rzuca cicho Kai.- Wczoraj wieczorem kiedy wrócił z pracy, powiedział, że musi zastąpić pracownika z innego zakładu, bo zgarneli go do więzienia na pięć lat.

-I dlatego twój tata musi jechać i go zastąpić?- Upewniam się, na co Kai przytakuje mi głową.

-U nich jest za mało pracowników, a nikt inny nie garnie się do tego typu pracy. Natomiast u taty  jest za dużo pracowników, tak więc mój ojciec musi jechać i go zastąpić.- Zdradza szatyn.

Chłopak zajmuje miejsce obok mnie, jednak zamiast usiąsć, kładzie się na plecy, i zakrywa twarz swoimi szczupłymi rękoma.

-Sęk siedzi w tym, że ten drugi zakład jest w shintaro.

-Czyli twój tata wyjeżdża?- Pytam kładac się obok niego.

-Tak jakby.- Wzdycha szatyn.

-Co masz na myśli?- Dopytuję spoglądając na niego kątem oka.

Kai odsłania twarz, a ja zauważam, że jego oczy pochłonięte są zaszkloną warstwą.

-Tata stwierdził, że to idealna okazja aby naprawić relacje miedzy ojcem a synem, więc zabiera mnie ze sobą.‐ Rzuca na jednym wdechu Kai.

Oddech zatrzymuje się w moich płucach tak, że jestem zmuszony do świadomego oddychania na trzy, dwa i jeden.

Brzuch ściska się jakgdyby był szmatką wyciskaną z nadmiaru wody, natomiast ręce zachodzą się chłodnym potem.

-Kiedy wracacie?- Pytam starając się ukryć drżenie schowane w mojm głosie.

Całe moje ciało modli się, aby był to jedynie kilku dniowy wyjazd, podczas którego nie zdąże nawet zatęsknić za Kai'em.

-Wyjeżdżam za dwa dni, natomiast wracam za równe dwa lata.- Mówi cicho szatyn.- Tata musi zastąpić go na okres dwóch lat, a potem zajmie się tym jego kolega.

‐A co będzie ze szkołą?- Dopytuję w nadzieji, że za moment ponury humor Kai'a rozejdzie się toną najjaśniejszych promieni, a z jego ust wyjdzie chaotyczne:
Tylko sobie z ciebie żartowałem, wcale nigdzie nie jadę.

-Będe uczył się w liceum sensei'a Yanga.- Mówi Kai.- Tam napiszę maturę, natomiast tutaj załatwie studia.

-Stary przecież to cudowna informacja!- Wybucham z szerokim uśmiechem.

Usilnie staram się ukryć to, że wcale nie chce aby wyjeżdżał.
Nie chcę żeby Kai miał poczucie winy, i dla mnie zrezygnował z wyjadu z ojcem.

Dobrze wiem, że Kai już od dawna marzył o chociażby krótkim spotkaniu z nim sam na sam.

Teraz ma szanse spotykać się z nim codziennie, gdyż warunki pracy w Shintaro są naprawde przystępne.

Zanim Cie Zabraknie /lavashippingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz