Rozdzial 20

263 20 18
                                    

Czarna skórzana pufka oblężona jest ciężarem mojego ciała.

Mój wzrok przybity jest do odbicia Skylar w niedużym, srebrnym lustereczku przy którym robi swój makijaż.

Ja skończyłem swój już dawno temu.

Zapewne dlatego, że w skład mojego wchodzi jedynie czarna kredka do oczu.

Oboje siedzimy w ciszy, nawet jeśli mam do powiedzenia bardzo dużo.

Za każdym razem kiedy spędzamy czas w ten sposób, w milczeniu zastanawiam się nad faktem przez który z nią zerwałem.

Szczególnie nad tym, że Skylar bardzo szybko się z tym pogodziła.

Co prawda kiedy zerwaliśmy, przestaliśmy się do siebie odzywać, a nasze egzystencje  stały się dla nas w zupełności obojętne.

Dlaczego więc teraz kiedy uciekłem z ninjago, jesteśmy tak blisko, jak już dawno nie byliśmy?

Często śpimy w jednym łóżku, lub pijemy kawę z jednego kubka.

Oczywiście nie pod względem romantycznym, bo żadno z nas nie czuje do drugiego niczego wielkiego.

Nie kocham jej, bo już niemalże od zawsze w moim sercu mieszka ktoś inny.

Ktoś, kto zadomowił się w nim jeszcze bardziej po mojej nieudolnej próbie wywalenia go na zbity pysk.

-Skylar?- Zaczynam dość nie śmiało.- Myślisz, że kiedyś jeszcze wrócę do ninjago?

Dziewczyna odrazu spogląda na mnie podejżliwie.

-Dobrze słyszę?- Prycha rudowłosa.- Kai chce wrócić do ninjago? Ten sam chłopak który zaraz po przeprowadzce do shintaro zadzwonił do mnie z płaczem i zarzekał się, że już nigdy tam nie wróci?

-Owszem.- Wywracam oczami.- Ale wtedy miałem nadzieję, że wkońcu udało mi sie uciec.

-A ja ci powtarzałam, że od uczuć nie da sie uciec. Nie ważne jak daleko byśmy zaszli.- Wypomina z deczka triumfalnym tonem.

I poraz kolejny zapada między nami cisza.

Słońce powoli wznosi się do góry, oświetlając sobą niedużą walizkę ustawioną tuż pod dużym oknem, sięgającym niemalże do ziemi, oraz rozciągniętym  na szerokość prawie całej ściany.

To jedyna rzecz za którą lubię moją pozbawioną życia kanciapę.

Od kąd mój tata wrócił do ninjago, w tym domu panuje zupełna pustka, a czasami udaje mi się o niej zapomnieć, kiedy późną nocą otwieram okno na oścież, i siedząc na przeciw nagiej nocy, spowiadam się księżycu z najgorszej prawdy jaka kryje się  w moich żyłach od dnia kiedy wyjechałem z ninjago już na zawsze.

To zupełnie jak darmowa terapia, której ostatnimi czasy zaczynam nadużywać.

Jestem na studiach, i mam już własny dom.

Dlaczego więc nie mogę zmusić Kai'a by zamieszkał w nim razem ze mną?

To głupie, bo przecież nigdy mi się to nie uda.

Prawdziwy Kai został w ninjago.
Został u boku Cole'a, i dalej co noc zasypia na jego ramieniu, wiedząc, że te nigdy nie będzie należało do niego.

Moja niewielka dziura pozbawiona jest starego Kai'a pod każdym możliwym względem.

Zapewne dlatego, że nie mogę być tamtym sobą bez Cole'a.

Bez niego zapomniałem kim jestem.

Chcę wrócić, ale jest już na to za późno.

Autobus Skylar zjawi się tu za niecałą godzinę.

Wróci do ninjago, a ja znów zostanę zupełnie sam.

Nie lubię tego, bo w ninjago zwykle towarzyszyła mi czyjaś obecność.

Zawsze obok mnie ktoś był.

Cole, Nya.

Oni byli przy mnie najczęściej.

-Miałaś rację.- Przyznaje niechętnie.- Cholernie tęsknie za Cole'em.

-To wróć do Ninjago.- Rzuca bez zastanowienia, zupełnie jakgdyby latami czekała aby powiedzieć mi właśnie te słowa.- Obiecałeś być jego pierwszym pocałunkiem.

-Skylar, mineły trzy lata.- Wzdycham odchylając głowę  w stronę sufitu.- Nawet skończony przegryw po takim czasie znalazłby sobie jakiegoś chłopaka.

Skylar po cichu waży w głowie moje słowa, a z jej ust wymyka się ciche westchnięcie rezygnacji.

-W takim razie wierzę, że Cole jest skończonym przegrywem.- Mówi poirytowana.- Zupełnie jak ty. Jak długo zamierzacie jeszcze grać w kotka i myszke, co?

-My w nic nie gramy!- Zarzekam unosząc się do pionu.

Podchodzę do rozciągniętego na ścianie okna  i wzrokiem lustruję całe okazałości shintaro.

Szukam odpowiedzi chowającej się gdzieś w rogach niepozornie pięknych budynków, ale ona gra nie czysto, bo ucieka przed moim wzrokiem a ja dalej nie mam pojęcia co powinienem powiedzieć.

-Muszę już iść.- Dziewczna w pośpiechu pakuje do kosmetyczki wszystkie rozżucone po biórku rzeczy, i wstając gasi swiatlo lampy.- Przyjadę za tydzień.

Rudowłosa zbliża się do mnie pospiesznymi krokami, i składa delikatnego całusa na chłodnej skórze mojego policzka.

Ja natomiast nawet nie silę się na podniesienie na nią swojego wzroku.

Stoję jak zahipnotyzowany, a dłonie ściskam w piąstki.

Skylor odchodzi bez żadnego następnego słowa, a z moich ust wymyka się bezradne westchnięcię.

Przepraszam, że kiedykolwiek powiedziałem chociażby jedno złe słowo na ninjago.

Tak cholernie za nim tęsknie.

Tu mam Bentomara i co jakiś czas nawet skylar, ale mimo ich dwójki jestem zupełnie sam.

A w ninjago?

W ninjago mam Nyę, Rodziców, i moją nieszczęsna sympatię, przez którą jestem tu gdzie jestem, a moje serce kęs po kęsie wyżerane jest przez poczucie tęsknoty.

Tęsknie za Cole'em.

Zdążyłem już nawet zapomnieć jak brzmi ton jego głosu.

Nie pamiętam jak brzmiał jego śmiech, bądź tekstura skóry.

Nie pamiętam uczucia jakie toważyszyło mi za każdym jedynym razem kiedy zasypiałem w jego objęciach, a jestem w stanie oddać każdą pozostałą mi chwilę aby móc doświadczyć tego wszytskiego po raz kolejny.

Bez dłuższego zastanowienia zaczynam stąpać w kierunku drzwi wyjściowych.

Zdejmuję z wieszaka kiść kluczy.

Drzwi są już otwarte, bo Skylar nigdy nie zaklucza za sobą drzwi, nawet jeśli dorobiłem jej do nich klucz.

Naciskam na chłodną metalową klamkę, i z delikatnym pchnięciem otwieram drzwi.

Moim oczom odrazu okazuje się stara klatka schodowa, której barwy już dawno pochłonął nie litościwy czas.

Kątem oka udaje mi się zauważyć, że na jednym ze stopni schodów spoczywa chłopak.

Łudząco wygląda na mojego równieśnika, ale w tej klatce nie mieszka nikt w chociażby podobnym wieku do mojego.

Sami starsi ludzie, oraz odwiedzajacy ich wnuczki.

Spoglądam na niego pełnym wzrokiem, a krew w moich żyłach jakgdyby zatrzymuje się w miejscu.

Zanim Cie Zabraknie /lavashippingOnde as histórias ganham vida. Descobre agora