Część 2.2

82 11 3
                                    


-Cześć Chishiya...- uśmiechnęłam się niepewnie oczekując jego dalszej reakcji. Chłopak dobre kilka minut skanował moją twarz upewniając się, że nie popełnij błędu.

-Ale jak to możliwe...- szeptał co chwile sam do siebie nie wiedząc co się dzieje, co jakiś czas rozglądał się dookoła szukając kogoś kto zaraz wyskoczy i krzyknie *ha! Dałeś się nabrać! *. -To jakiś żart tak? – mówił co raz to bliższy płaczu- Widziałem, jak umierałaś. Umarłaś na MOICH rękach... Jakim cudem stoisz przede mną cała i zdrowa...- co raz bardziej sfrustrowany zaczął stąpać z nogi na nogę.

-Chishiya ja ci wszystko wytłumaczę tylko błagam uspokój się najpierw, przyciągasz zbyt dużą uwagę...- powiedziałam łapiąc go za rękaw bluzy po czym próbowałam go zaciągnąć w bardziej ustronne miejsce jednak on nie miał zamiaru się nigdzie ruszać.

-Nie... Najpierw udowodnij mi, że ty to ty! -zażądał ze łzami w oczach czego totalnie się po nim nie spodziewałam. W odpowiedzi na jego żądanie westchnęłam lekko zdesperowana i zirytowana jednak zachowałam spokój i chwilę się zastanowiłam.

-Za czasów Plaży w moim planie dnia zawsze był czas na wino, które zawsze piłam na dachu hotelu. Na każde pytanie „Skąd o tym wiesz?" odpowiadałam „Mam swoje sposoby.", przy grze 10 Kier dostałam kulkę w plecy, blizny ci nie pokaże, a przynajmniej nie tutaj. Mam ci wyliczać dalej czy tyle ci starczy? - spytałam patrząc mu w oczy.

-Gdzie się poznaliśmy? -spytał nadal nie mogąc uwierzyć w to co widzi.

-Poznaliśmy się w grze, a dokładniej w Piątce Pik o nazwie Berek. -odpowiedziałam pewnie jednak twarz chłopaka nie zmieniła swojego wyrazu co lekko mnie zbiło z tropu. -Chishiya? Powiedz coś. - powiedziałam tym razem lekko zaniepokojona. Blondyn jednak nie odezwał się ani słowem, lecz zaczął się do mnie zbliżać niepokojąco szybko. W odpowiedzi na jego ruch zaczęłam się cofać jednak nie dane mi było daleko odejść, ponieważ chłopak zdążył złapać mnie za rękaw.

-Chishiya? Co ty robisz? -spytałam czując napływający strach oraz łzy do moich oczu. Blondyn na moje pytanie szarpnął moim rękawem tak że znalazłam się centymetry od niego po czym mnie przytulił... Tak ten pacan, którego uważałam za niezdolnego do jakichkolwiek emocji mnie przytulił. -Chishiya? -wymamrotałam zszokowana w jego szarą bluzę co spowodowało mocniejszy uścisk ze strony chłopaka, zupełnie jakby się bał, że zaraz wyparuję.

-Yumi... To naprawdę ty...- wymamrotał po czym odsunął się lekko od mojej osoby po czym złapał obiema dłońmi moją twarz. -Ale jak to możliwe...- mruknął skanując każdy milimetr mojej czerwonej buzi.

-Wszystko ci wytłumaczę, ale proszę cię chodźmy w inne miejsce, ci ludzie nie są zbyt dobrą publicznością do tej rozmowy. – powiedziałam z trudem przekręcając twarz w stronę graczy, którzy wciąż przebywali w głównym holu. Chishiya niepewnie skinął głową po czym niechętnie opuścił dłonie i schował je do kieszeni bluzy. Jego czyny wzięłam za zgodę więc w sekundę złapałam za jego rękę i zaczęłam ciągnąć go w stronę małego korytarza prowadzącego do pomieszczenia dyżurnego. Nie byłam w stanie stwierdzić czy drzwi do tego pokoju będą otwarte, ale na szczęście przy mocniejszym pociągnięciu za klamkę zamek ustąpił i oboje wkroczyliśmy do małego pokoiku z krzesłem i leżanką. Siłą posadziłam chłopaka na łóżku, a sama rozsiadłam się na fotelu i oparłam nogi na rogu materaca.

- Wszystko co ci zaraz powiem jest prawdą czy chcesz w to wierzyć czy nie.- zaczęłam, a gdy Chishiya kiwnął głową twierdząco kontynuowałam swój wywód. – Po tym jak „umarłam" ocknęłam się w Tokijskim szpitalu, w którym powiedziano mi, że zostałam znaleziona z raną postrzałową w dolnej części pleców pośrodku niczego. Tak jak powiedziałam ci wtedy na dachu hotelu, nie powinno mnie tu być, ponieważ to nie mój świat i nie moja historia. Zmieniłam tyle rzeczy poprzednim razem i pewnie zmienię też i tym razem. W moim świecie o tym co się teraz dzieje nakręcono serial, dwu sezonowy. Za pierwszym razem znalazłam się tutaj po tym jak obejrzałam pierwszy sezon, a teraz po tym jak skończyłam drugi. Między dwoma sezonami są dwa lata różnicy przez co wyglądam trochę inaczej niż kiedy widziałeś mnie po raz ostatni. -Powiedziałam na jednym wdechu wszystko co leżało mi na sumieniu, a kiedy skończyłam na twarzy chłopaka mogłam ujrzeć miliony myśli oraz emocji, które mu towarzyszyły podczas przetwarzania tego co właśnie usłyszał.

-Czyli chcesz mi powiedzieć, że najpierw nas oglądasz na ekranie, a później jakimś dziwnym sposobem przenosisz się tutaj, aby przeżyć to z perspektywy gracza? -spytał lekko zirytowany.

-Po pierwsze tak oglądam serial, który swoją drogą różni się od tego co przeżyłam tutaj z wami, ludzie, którzy nie żyją na ekranie żyją w tym świecie przez to, że ja się wtrąciłam w poprawny przebieg historii. Po drugie, naprawdę myślisz, że jestem aż tak pojebana, żeby dla czystej przyjemności pchać się do świata, w którym, aby przeżyć trzeba grać w chore i zabójcze gry? Ani razu nie chciałam się tu znaleźć. -wytłumaczyłam też już lekko poddenerwowana.

-Ale mimo to wiesz co się stanie więc masz taki plus, że jesteś świadoma tego co się stanie i jak przejść daną rozgrywkę nie ponosząc śmierci. Nie widzę więc w tym nic co by cię powstrzymywało do przeniesienia się tutaj w poszukiwaniu pojebanej rozrywki. -warknął wkurzony. Osobiście się mu nie dziwiłam, że jest zły chociaż z drugiej strony nie byłam niczemu winna, wszystko co mu powiedziałam on sam chciał usłyszeć.

-Ty naprawdę myślisz, że jestem aż tak płytka i pojebana, żeby pchać się w coś takiego dla „rozrywki"? Chishiya wszystko co przed chwilą usłyszałeś jest prawdą, której pragnąłeś od dnia finałowej rozgrywki w Plaży. Nie rozumiem czemu nagle to ja jestem tą złą, mimo że nie zrobiłam nic złego. Wszystko co ci powiedziałam o sobie i wszystko co razem przeżyliśmy było prawdziwe i to właśnie taka jestem, a nie taka jaką mnie właśnie kreujesz w swojej głowie. -Tym razem to ja warknęłam przyciągając na powrót wzrok blondyna, który do tego czasu krążył po wszystkich przedmiotach w pomieszczeniu.

-Tak? W takim razie kim jesteś, bo ja już sam nie jestem pewien. - mruknął zły.

-Jestem tą jebnięta alkoholiczką, która codziennie piła wino na dachu i działała wszystkim na nerwach, wyżywała całą swoją frustrację na wiedźmie zwanej Shibuki, a w wolnej chwili denerwowała Niragiego. Nie zmieniłam się ani trochę Roszpunko, nadal jestem tą idiotką, którą poznałeś w grze w berka. -Wykrzyczałam przybliżając się do jego twarzy i łapiąc go za bluzę tak aby na pewno patrzył mi się prosto w oczy, gdy do niego mówiłam. Kiedy ucichł mój krzyk skanowałam z bardzo bliska złą twarz blondyna, widziałam jak jego szczęka zaciska się ze złości, a z oczu strzelają pioruny wkurwienia jednak tego co zrobił później nie spodziewałam się wcale. Blondyn wypuścił powoli powietrze przez nos po czym złapał dokładnie w ten sam sposób co ja moją bluzę, aby następnie połączyć nasze usta w pocałunku. W pierwszej chwili nie miałam pojęcia co się tak właściwie stało jednak po chwili oddałam pocałunek. Wszystkie emocje, które czuł on, czułam też ja, całą tą złość, tą tęsknotę oraz ulgę, czułam to wszystko. Chłopak pogłębił pocałunek tym samym przyciągając mnie bliżej siebie tak że teraz praktycznie to zamiast na krześle siedziałam na nim jednak już po chwili czarny fotel został posłany pod ścianę mocnym kopnięciem blondyna, który tym razem dopilnował, aby to on był moim siedzeniem. Objęłam jedną ręką jego szyję, a drugą położyłam na jego żuchwie na co on położył obie dłonie na mojej talii.

Nasz długo wyczekiwany przez obie strony pocałunek przerwaliśmy dopiero po dobrych 5 minutach. Nasze ciężkie oddechy niosły się po małym pokoiku, a my wpatrywaliśmy się w siebie jakby zaraz ten drugi miał wyparować. Gdy nasz oddech wrócił do normy Chishiya wtulił się w moją klatkę piersiową. Oddałam uścisk rozsiadając się wygodniej na jego kolanach.

-Nie znikaj już nigdy więcej w taki sposób. - wymamrotał w moją bluzę, a do moich oczu momentalnie napłynęły łzy. Odsunęłam go lekko od siebie, a następnie złapałam jego twarz w swoje dłonie i uniosłam ja tak aby patrzył się na mnie.

-Doskonale wiesz, że nie mogę ci tego obiecać Chishiya...- wyszeptałam smutno.

-Wiem Yumi...- również szepnął ponownie łącząc nasze wargi w smutnym pocałunku. 

Let's play a gameOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz