𝐃𝐳𝐢𝐞𝐰𝐜𝐳𝐲𝐧𝐚

327 15 10
                                    


14.12.1939 ~Warszawa~

POV RÓŻA:

Jak wiecie mam zapalenie płuc i leżę jakbym miała zaraz umrzeć. Fizyczny ból mi nie doskwiera tak bardzo jak ból psychiczny. Cały czas tęsknię za Tadeuszem. Może Bóg miał dla nas taki plan? Nie wiem i nie chce wiedzieć. Teraz zostałam sama, no mam niby Lidkę, Michała i kilka innych osób. Ale to nie to samo. Z Zawadzkim byłam związana praktycznie od małego, a teraz? Czuje się jakby mi ktoś zabrał tlen.

- Róża, ja i Michał wychodzimy do lekarza, zostaniesz sama, wrócimy za dwie, trzy godziny - rzekła Mari zbierając się do wyjścia

- Dobra, przecież się nie zabije - odparłam przewracając oczami

- Może - pomyślałam

- Róża, przecież wiesz że - zaczęła lecz ja jej przerwałam

- Dobra, zluzuj majty - odparłam

- Antośka, czy Ty na pewno masz wszystkie klepki na swoim miejscu? - wtrącił się Michał - Zachowujesz się jakby chuj wie co się stało, naprawdę ludzie giną. Weź się w garść. Przecież masz wszystko

- Mówisz jak rodzic rozwydrzonego gówniarza- odparłam, krzyżując ręce

- Tak właśnie się zachowujesz, jak przyjedziemy ma Cię tu nie być- prawie wykrzyczał to Michał, po czym wyszedł z Mari i trzasnął drzwiami

- No to chuj nic tu po mnie, ciekawe gdzie ja będę mieszkać- pomyślałam

Skierowałam się do swojego pokoju, ściągnęłam walizkę z szafy, położyłam ją na łóżku i zaczęłam pakować do niej swoje rzeczy z szafy i biurka. Ubrałam się w normalne ubrania bo od kilku dni chodziłam w koszuli nocnej bo jak wiecie mam zapalenie płuc. Wzięłam jeszcze szybko jakąś kartkę i ołówek. Nabazgrałam tam wiadomość do Lidki i Michała. Wstałam od biurka i kiedy mój wzrok padł na szafę.

Spostrzegłam tam pudełko do którego była przyczepiona karteczka z napisem Dla Antosi

- Ponoć ciekawość to pierwszy stopień do piekła- pomyślałam

Ciekawość wygrała i sięgnęłam po pudełeczko. Usiadłam na łóżku i zaczęłam je otwierać. Na wierzchu był list ale jego to miałam gdzieś więc wsadziłam go do walizki. We wnętrzu znajdowała się również biała czekolada która była obwiązana czerwoną wstążeczką. Obok leżał malutki porcelanowy miś. Takie same wykombinowaliśmy sobie z Tadeuszem jak byliśmy w liceum. Wzruszyłam się trochę nie powiem, ale musiałam się zbierać zanim Lidka i Guzik wrócą. Szybko wyszłam z pokoju, ubrałam buty i odzież wierzchnią i wyszłam z mieszkania.

- No to teraz pytanie za milion złoty. Gdzie kurwa iść? - pomyślałam

- Ja pitole Tośka myśl - mruknęłam sama do siebie

Szłam przed siebie ośnieżoną ulicą Warszawy, pomału zapadła zmrok a ja nie miałam gdzie pójść. Nagle mnie olśniło i skierowałam się w kierunku mieszkania Basi Sapińskiej. Po kilku minutach byłam na miejscu. Stanęłam pod drzwiami i zapukałam. Nie czekałam długo aż Basia otworzy mi drzwi

- Serwus, mogę u Ciebie przenocować kilka dni, obiecuje że potem coś sobie poszukam - powiedziałam zanim ona zdążyła cokolwiek powiedzieć

- Jasne, wchodź- odparła nieco zmieszana otwierając szerzej drzwi

Weszłam w głąb mieszkania. Basia nie była sama miała gości. Byli u niej Alek, Rudy z Monią i Tadeusz.... z jakąś dziewczyną

Złapaliśmy kontakt wzrokowy a ja ledwo co powstrzymałam się od płaczu

- Świetnie - pomyślałam

Serwus!

Co tam? Jak tam? Jest i on, nowy rozdział Zdobyte serce dowódcy. Jak Wam się podoba?

Kotwicka, Czuwaj!

𝐙𝐝𝐨𝐛𝐲𝐭𝐞 𝐬𝐞𝐫𝐜𝐞 𝐝𝐨𝐰ó𝐝𝐜𝐲 [𝐓.𝐙𝐚𝐰𝐚𝐝𝐳𝐤𝐢]Όπου ζουν οι ιστορίες. Ανακάλυψε τώρα