W końcu miałam się jak bronić, to i tak mój palec zniknął ze spustu, w obawie, że naprawdę broń miałaby wystrzelić. Chciałam spróbować swoich sił, ale nie na człowieku, a zwykłym przedmiocie. 

Choć ja prawie dygotałam ze stresu, Harris nawet nie zwolnił na widok mierzonej w niego broni. On po prostu zbliżał się do mnie, zachowując spokój na twarzy. Tak właściwie ja bardziej bałam się od niego. Z każdym jego krokiem czułam, że mam coraz bardziej przewalone.

Dopiero kiedy był ode mnie na wyciągnięcie ręki, a jego klatka już miała zetknąć się z lufą, opuściłam ręce, chcąc jak najszybciej odłożyć broń. Lecz nie zdążyłam tego zrobić, bo Harris złapał mnie za rękę. Sapnęłam zaskoczona, ale wcale się tym nie przejął. Stanął za mną i schylając się, by mieć głowę tuż obok mojej, wyciągnął moje ręce w ten sam sposób, co miałam przed chwilą. Myślałam, że moje serce nie mogło bić już szybciej niż przed chwilą, ale jednak mogło. Albo dopiero teraz zwróciłam na nie uwagę. 

— Musisz mieć wyprostowane ręce. — Wyszeptał tuż obok mojego ucha. — Palce mocno zaciśnięte by nie wyrwało ci go z rąk. Nadgarstki sztywne. — Ułożył mi dłonie tak, jak powinnam mieć. — Celujesz, a gdy jesteś pewna, że trafisz, pociągasz za spust. — Powiedział to takim tonem, jakby było to coś oczywistego, jednocześnie naciskając na mój palec, który leżał na spuście. 

Zamknęłam oczy, szykując się na głośny huk i zapomniałam, by trzymać sztywno ręce. Gdyby nie dłoń mężczyzny, który nie pozwolił mi ich opuścić, już pewnie celowałabym sobie w stopę.

— Oczywiście nie możesz zapomnieć go odbezpieczyć. Jeśli to zrobisz, musisz liczyć, że twój przeciwnik zrobi to samo, w przeciwnym razie jesteś martwa. — Ponownie usłyszałam jego głos.

— Czekaj! — podniosłam głos, powstrzymując jego następne ruchy, którymi chciał odbezpieczyć pistolet.

Głośno oddychałam, jakbym wbiegła na dziesiąte piętro po schodach, choć tak naprawdę tylko stałam w miejscu.

— Masz rację, tutaj mogłoby to zaalarmować sąsiadów. — Puścił moje dłonie, a ręce tak jak myślałam opadły bezwładnie. Odwróciłam się do niego przodem, zastanawiając się co chodziło mu po głowie kiedy w oczach miał ten swój niebezpieczny błysk. Odpowiedź przyszła szybciej niż podejrzewałam. — Ale wiem, gdzie nikt nie usłyszy jego strzału. Pytanie tylko, czy dalej cię to tak interesuje. — Wskazał na broń.

Zagryzłam policzek z nerwów. Znowu się ze mną droczył, albo myślał, że po tym co zrobił, ostudzi moje zainteresowanie pistoletem, lecz ja tylko jeszcze bardziej zaczęłam zastanawiać się, jakby leżał w mojej dłoni gdybym miała sama z niego wycelować. Czy poradziłabym sobie z odrzutem po strzale? Czułam palącą potrzebę przekonania się o tym, a teraz miałam prawdziwą szansę. Fakt, że proponował mi to sam szef mafii, był niepokojący, ale ufając słowom Debby, postanowiłam mu zaufać. Albo była to tylko wymówka, by ukryć moje samolubne pragnienie. 

— Tak — odpowiedziałam na jego pytanie. Oczekując, w jaką stronę teraz pójdzie. Czy odwoła to wszystko i każe mi nigdy więcej się tym nie interesować, czy może pozwoli się sprawdzić?

Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji. Tak jak zwykle, lecz też nie odpowiedział mi od razu swoim szorstkim tonem. Sam chyba zastanawiał się jak miał dalej postąpić, bo wciąż chciałam spróbować strzelić. Głupio to brzmiało. Wręcz abstrakcyjnie. Do niedawna na widok broni w samochodowym schowku prawie mdlałam ze strachu. A teraz sama chciałam z niej mierzyć. 

— W takim razie chodźmy. 

Ocknęłam się z przemyśleń na jego głos. Poszłam za nim, choć do końca nie wiedziałam, gdzie idziemy.  Dopiero kiedy zaczęliśmy się zbliżać do drzwi, które w tym domu jako jedyne pozostawały zamknięte, zaczęłam domyślać się naszego celu. Chciało mi się śmiać ze swoich myśli, bo naprawdę miał zakazaną piwnicę. Czekałam tylko, aż miniemy sale tortur, ale na szczescie niczego takiego nie zauważyłam. 

Zatrzymaliśmy się za to w długim pomieszczeniu, na końcu którego wisiała tarcza. Na ścianie za to znajdowały się okulary ochronne, a obok nich, gablota z broniami, kilka szafek i to właściwie było na tyle. Nic więcej nie było potrzebne i najwidoczniej Chris również doszedł do tego samego wniosku. Miało być funkcjonalne, a nie ładne. 

Spojrzałam na tarczę po drugiej stronie pomieszczenia. Naprawdę miałam za chwilę do niej strzelić? Czułam ekscytacja, która zastąpiła strach. Odrzuciłam nawet sygnały ostrzegawcze wysyłane przez mój umysł, dlaczego Harris robił to wszystko dla mnie. Nie wyglądało na to, jakby traktował to tylko jako rozrywkę, by pozbyć się nudy. Nie myślałam o jego zamiarach, na tamten moment, skupiłam się na tym, że za chwilę miałam po raz pierwszy w życiu strzelić z broni.

●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●

No właśnie, dlaczego Chris to zaproponował? 😏
Czy Gwen spodoba się nowa atrakcja? 🙃
Trochę nudny rozdział, ale i takie potrzebne, w końcu już niedługo wydarzy się coś co z pewnością was zaskoczyć ☺️😉

Zanim Cię PoznałamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz