Rozdział 21

235 22 18
                                    

Czas w jakim Scaramouche nie widział Kazuhy nie był specjalnie długim okresem, ale nie należał również do tych najkrótszych. Po prostu chwilowo zniknął. Rozpłynął się bez zbędnego wyjaśnienia. Może jednak tego wyjaśnienia właśnie zabrakło? Skoro pianista uznawał Kazuhe za swojego przyjaciela, powinien go chociaż uprzedzić. Dać sygnał, znak, że chwilowo nie czuje się na siłach aby gdziekolwiek wychodzić i wystawiać się na opinię publiczną. Tym bardziej jeśli miała być to opinia nauczycieli w szkole, a w szczególności Kazuhy. Jednak skoro Kazuha zyskał tytuł przyjaciela Scaramoucha, powinien ufać, że chłopak nie odwróci się tak łatwo od pianisty. Powinien go traktować tak, jak traktuje Childa. Podświadomie jednak wiedział, że te relacje niewyobrażalnie znacząco się różnią. Nie potrafił wskazać tej różnicy, ale była ona niemal namacalna.

Do problemów z Kazuhą dochodziły coraz to częstsze cienie wątpliwości dotyczące kontynuacji nauki w szkole muzycznej. Widmo zaprzestania nauki gry na fortepianie, było dla Scaramoucha ziszczeniem jego największych koszmarów. Traktował to jak zaprzepaszczenie talentu i swego rodzaju szansy. Zawsze gardził tymi, którzy nie dawali sobie rady i opuszczali tą nieszczęsną placówkę oświaty w imię dbania o zdrowie psychiczne, które przy kończeniu nauki w tym nieszczęsnym przybytku było wystarczająco nadwyrężone. Zawsze uważał to za pretekst, jednak teraz, kiedy faktycznie posiadał kogoś więcej niż starego przyjaciela i matkę, jego priorytety drastycznie się pozmieniały. Ciężko stwierdzić, czy był to dobry czy też zły znak. Scaramouche czuł potrzebę zmiany siebie. Ciągłej zmiany na lepsze. Nie tylko dla siebie, ale i dla innych. Jego opryskliwy, niegdyś nie do zniesienia charakter się zmienił się diametralnie w chociaż nadal nieco oschły, to teraz już o wiele bardziej przystępny dla otoczenia. To Kazuha był tego prowodyrem i to dla niego ciemnowłosy chciał się zmieniać na lepsze. Był tego praktycznie pewien. Chociaż czasem nadal dopadał go cień wątpliwości dotyczący uczuć kierowanych w stronę Kaedehary, był pewien że prędzej czy później będzie musiał to skonfrontować. Chciał tylko jeszcze poczekać. Może po to, żeby się upewnić, a może przez strach przed odrzuceniem i idącą za tym stratą przyjaciela.

W słuchawce wybrzmiał pierwszy sygnał, drugi oraz trzeci, po którym Scaramouche usłyszał zdawkowe, nieco ospałe „Halo?". Kunikuzushi wziął głęboki wdech i zaczął mówić.

- Z tej strony Scaramouche. Dzwoniłeś – bardziej stwierdzi niż zapytał pianista – spałeś? - dodał po krótkiej, przepełnioną ciszą chwili. Po drugiej stronie dało się słyszeć pomruk, który miał być chyba twierdzącą odpowiedzią na pytanie. Scaramouche chwilę zastanawiał się co miałby powiedzieć. Właściwie chciał tylko wyjaśnić przyjacielowi powód swojej nieobecności, ale Kazuha nie wydawał się specjalnie zaciekawiony ani zmartwiony. Co więcej nie wyglądało na to, żeby był w szczególnym nastroju do rozmowy. Fioletowowłosy chwile rozważał możliwe opcje i kierunki, w których rozmowa mogłaby się potoczyć lub do których mogłaby zmierzać i doszedł do wniosku, że najłatwiej będzie mu szybko skłamać i zakończyć tą nieco niezręczną konwersację.

- Dlaczego tak właściwie nie było cię w szkole? - jasnowłosy chłopak po drugiej stronie słuchawki ziewnął i skutecznie wyrwał Scaramoucha z rozmyśleń swoim nagłym pytaniem. Pianista potrzebował chwili, aby przeanalizować co właśnie dotarło do jego uszu.

- Źle się czułem – wydukał w końcu, nie mogąc złapać żadnej ze swoich poprzednich myśli dotyczących możliwej wymówki.

- Ah, przepraszam, nie wiedziałem – odparł Kazuha, niezbyt przekonanym tonem – może podszedłbym do ciebie? Zaniósłbym ci jakieś leki i tym podobne? - zapytał już bardziej ochoczo.

- Nie chciałbym Ci robić kłopotu...

- To nie będzie żaden kłopot – przerwał mu powoli rozbudzający się rozmówca.

- Możesz wpaść – odparł nieco zdziwiony Scaramouche. Nie spodziewał się, że Kazuha okaże takie zaangażowanie w odwiedziny przyjaciela – o ile jesteś pewien.

- Jestem – odparł Kaedehara – będę za godzinę – oznajmił, po czym się rozłączył, zanim Kunikuzushi zdążyłby chociaż zapytać jak Kazuha zamierza dojechać w mniej niż godzinę ze swojego domu do centrum, a co dopiero do jego mieszkania. W głowie dalej kołatały myśli związane z rozmową z mamą i potencjalną ucieczką ze szkoły artystycznej. Zmęczony swoimi własnymi myślami jak i sobą samym, Scaramouche przegryzł lekko wargę jakby miał znowu dziewięć lat i stresował się przesłuchaniami z fortepianu. Chłopak cicho westchnął, pozwalając aby jego dotychczas spięte ciało, nieco się rozluźniło. Czemu to wszystko musi być takie skomplikowane?



Jejka, jejka, chyba należą Wam się krótkie wyjaśnienia. Właściwie, należą się nieco dłuższe, ale powód, dla którego ta książka zapadła w letni sen zimowy jest banalnie prosty, a mianowicie zapomniałam hasła do konta plus nie ukrywam, że z moją weną i chęcią do jakichkolwiek aktywności związanych z pisaniem nie było znacząco lepiej :')). Jednak rozdział jest i mam nadzieję, że mimo przerwy jest w akceptowalnym stanie. Dziękuję za tak wielką aktywność pod tą książką, sama nie wiem, kiedy z krótkiej opowieści, gdzie wylewam swoje żale i prywatne obawy na papier, ta historia stała się czymś więcej. Dziękuję, dziękuję i jeszcze raz dziękuję<3. Mimo, że z genshinem mi nie do końca po drodze, bardzo chcę kontynuować pisanie tych historii. Zżyłam się z wykreowanymi przez siebie wizerunkami postaci i nie chcę ich zostawiać samych sobie. Jeszcze raz dziękuję <33

Wasza (jak zawsze) spóźniona z rozdziałem autorka<33


Dźwięki | Scarazuha | music school auWhere stories live. Discover now