Rozdział 20

376 36 15
                                    

Childe niepewnie zmierzał w stronę mieszkania nauczyciela. Z jednej strony wiedział, że idzie tam tylko przekazać leki i zapytać jak Zhongli się czuje, jednak z każdym krokiem zaczynał coraz bardziej podważać swoje decyzje. Poczucie szczęścia ustąpiło miejsca obawom i nieproszonym myślom, które zaczynały kłębić się w głowie rudowłosego. Dzień był nijaki w oczach Ajaxa. W szkole zdążył się wynudzić i w swojej głowie wyliczyć miliony lepszych zajęć, które wymagałyby jakiegokolwiek większego zaangażowania, niż siedzenie w ławce i słuchanie o fatalnych wynikach sprawdzianu. Na pytanie nauczycielki „Jak ty zamierzasz zdać ten egzamin?" podczas jednych z zajęć odpowiedział „nie zdać", z czego początkowo był bardzo dumny, jednak teraz, po wnikliwszej analizie, stwierdził iż nie było to tak zabawne jak mogłoby być. W końcu po dłuższej wędrówce, Childe stanął pod domem nauczyciela. Ostatnia jego wizyta tutaj wcale nie była mu tak odległa, jednak miał wrażenie, jakoby był tu po raz pierwszy. Lekko się stresował i nie potrafił zdecydować, czy zadzwonienie dzwonkiem i zostawienie siatki z lekami i jedzeniem, nie byłoby lepszym rozwiązaniem. Jego wzrok zatrzymał się na owej siatce, jakby była jego ostatnią deską ratunku. W końcu po długich przemyśleniach trwających niecałą minutę, zdecydował się zadzwonić do drzwi. W tym samym momencie podniósł wzrok, a jego spojrzenie zatrzymało się na jednym z dużych okien, w którym jak gdyby nigdy nic stał Xiao. Childe zastanawiał się, czy chłopak obserwował go od momentu, kiedy ten dotarł pod dom, co oznaczałoby, że widział, jak rudowłosy chłopak niemal minutę stoi i wpatruje się w drzwi wejściowe do domu jak debil. Westchnął tylko cicho i wrócił do rozmyśleń, gdy w drzwiach usłyszał dźwięk przekręcanego klucza. W progu ukazał się Zhongli. Był w nieco lepszym stanie, niż chłopak sobie wyobrażał, ale nadal nie wyglądał na w pełni zdrowego. Miał lekko podkrążone i przekrwione oczy. Włosy upiął w luźny kok, z którego wypadały co poniektóre kosmyki. Miał na sobie czerwony sweter z reniferem, co nieco rozśmieszyło Childa.

- Childe? Nie spodziewałem się dzisiaj gości, wejdź proszę – Zhongli wyglądał na lekko zaspanego, ale równie szczęśliwego. Ajax wszedł do domu, zdjął kurtkę i buty. Zauważył, że z przedpokoju zniknęły kartony, które widział tutaj ostatni raz. Chyba Xiao został zagoniony do roboty. Ajax uśmiechnął się lekko. Razem z Zhonglim usadowili się w salonie.

- Ah, właśnie! Przyniosłem leki... i coś do jedzenia, w razie gdybyś czegoś potrzebował – dodał lekko speszony chłopak. Zhongli wyglądał na lekko zaskoczonego, ale po krótkiej chwili zaskoczenie ustąpiło ciepłemu uśmiechowi.

- Dziękuję, Childe. To naprawdę kochane – użycie słowa kochane przez kogokolwiek innego, nie wywołałoby tylu motyli w brzuchu Ajaxa, co wypowiedzenie tego przez Zhongliego.

- Napijesz się może herbaty? - zapytał Zhongli wyrywając rudowłosego z zamyślenia.

- Mogę ją zrobić, jeśli nie czujesz się za dobrze – zaoferował szybko Childe, ale brunet tylko pokręcił spokojnie głową.

- Nie ma potrzeby, Ajax. Dam sobie radę – odparł spokojnie Zhongli i pokierował się w stronę kuchni. Childe korzystając z chwili, przyjrzał się obrazom i zdjęciom rodzinnym, wiszącym w salonie. Coś co przykuło jego uwagę, to fakt, że Zhongli nie wyglądał wcale na ojca Xiao, co nie zgadzało mu się z fotografiami, które niegdyś zobaczył w mieszkaniu.

- Wybacz za pytanie, ale ile miałeś lat, gdy urodził się Xiao? - Zhongli zamyślił się chwilę.

- Około dziesięć, może jedenaście – rudowłosego wryło w fotel. Nie wiedział co bardziej go zdziwiło. To, że Xiao był od niego młodszy o około trzy lata czy to, że Zhongli w chwili narodzin Xiao miał dziesięć lat.

- Nie jestem biologicznym ojcem Xiao – wyjaśnił szybko Zhongli, widząc zaskoczenie na twarzy chłopaka – wydaje mi się to oczywiste, jednak najwyraźniej nie jest, jesteśmy spokrewnieni, ale nie w ten sposób – uśmiechnął się delikatnie – kiedyś ci opowiem – dodał, po czym wrócił do przygotowywania herbaty, zostawiając zaskoczonego chłopaka.

- W razie gdybyś czegoś potrzebował, zawsze możesz dzwonić -powiedział Zhongli, stojąc w progu, uśmiechając się lekko, na co Childe odpowiedział również delikatnym uśmiechem.

- Ty też – powiedział – kiedy zamierzasz wrócić do szkoły? - Zhongli zamyślił się chwilę.

- W przyszłym tygodniu będę już na pewno, jeśli dobrze pójdzie, powinienem pojawić się pod koniec tego tygodnia – Childe tylko pokiwał głową ze zrozumieniem. Nie wiedział co miał odpowiedzieć.

- Dziękuję, że przyszedłeś, to wiele dla mnie znaczy - powiedział nagle Zhongli - Uważaj na siebie – Childe stał chwilę lekko oszołomiony.

- Ty też – odparł rudowłosy, po czym objął bruneta lekko w geście pożegnania, składając delikatny pocałunek na policzku mężczyzny – do zobaczenia! - krzyknął, pomachał na pożegnanie i pognał przed siebie, chcąc zapomnieć jak bardzo dał się ponieść emocjom, przytulając własnego nauczyciela. Serce biło mu definitywnie mocniej niż kiedy siedział sobie w spokoju na kanapie u mężczyzny, czekając na herbatę. Mógłby przysiąc, że gdy na zakręcie spojrzał ukradkiem na dom Zhongliego, ten jeszcze stał tam w progu. Miał wyrzuty sumienia, że zachował się jak dzieciak z podstawówki, że Zhongli się więcej do niego nie odezwie, że wszystko zepsuł. Ale podświadomie nie czuł żalu za to co zrobił. Gdy dobiegł na przystanek, wystukaj niezręczne „Przepraszam, poniosło mnie" w telefonie. Wpatrując się przez dłuższą chwilę na wiadomość, którą przed chwilą napisał, skasował jednak drugą część, zostawiając samo „Przepraszam". Zestresowany usiadł na ławce, próbując znormalizować swój oddech, jednak wibracja telefonu szybko i skutecznie wyrwała go ze spokojnej próby wypoczynku. Chłopak odpalił telefon i zobaczył odpowiedź zwrotną od bruneta. „Nic się nie stało, nie przepraszaj". Childe uśmiechał się głupio do telefonu zastanawiając się, czy to jego głupie marzenia senne, czy wiadomość, którą czytał po raz siódmy, naprawdę była prawdziwa. Ajax założył słuchawki, odpalił pierwszą lepszą piosenkę i gapił się przed siebie, szczerząc się do samego siebie, czekając na autobus, nie myśląc już nawet o sprawie z Xiao i spokrewnieniu między tymi dwoma.

Dźwięki | Scarazuha | music school auWhere stories live. Discover now