Rozdział 11

594 63 34
                                    

- Chcesz tutaj nocować? - zapytał Kunikuzushi. Kazuha spojrzał niepewnie na przyjaciela.

- Naprawdę to miłe, ale nie chciałbym robić kłopotu – uśmiechną się zakłopotany chłopak. Scaramouche zmarszczył brwi.

- Widzisz tą pogodę i godzinę? Nie puszczę cię samego. Ubrania też ci pożyczę.

Białowłosy jeszcze chwilę się wahał, jednak w końcu się zgodził.

- Jeżeli naprawdę to nie kłopot, to bardzo chętnie – powiedział Kazuha. Niższy na to tylko odetchnął z ulgą. Nie chciał, aby Kazuha wychodził o takiej porze i w taką pogodę, a biorąc pod uwagę jego wcześniejsze słowa, mieszkał spory kawałek stąd.

Scaramouche zajął się rozkładaniem pościeli, podczas gdy Kazuha urzędował w łazience. W pokoju pianisty na szczęście znajdowało się rozkładane łóżko. Gospodarz zapewniał przyjaciela, że nie ma problemu, aby spał na podłodze, ale białowłosy wyraził jednoznaczny sprzeciw i zakomunikował, że dla niego nie ma problemu w tym, aby spali razem na jednym łóżku. Scara był jednak zestresowanym tym pomysłem. Przygotował więc dwie kołdry, dwie duże poduszki i koce na wypadek gdyby któremuś z tej dwójki miałoby być zimno. Chciał też wywietrzyć pokój, co jednak skończyło się jedną, wielką, mokrą plamą od deszczu na drewnianych panelach. Przynajmniej w pokoju nie było już duszno. Korzystając z okazji, że łazienka była jeszcze zajęta, pianista postanowił zapalić w kominku. Właśnie dokładał drewna, gdy drzwi dotychczas zajętego pomieszczenia otworzyły się, a zza nich wyłonił się Kazuha w bluzce pożyczonej od Scaramoucha.

- Łazienka wolna – zakomunikował białowłosy przechodząc koło pianisty i kierując się w stronę kuchni – Mogę zrobić kakao? - zapytał Kazuha.

- Czuj się jak u siebie – odparł Scaramouche wstając z marmurowej posadzki i otrzepując kolana z popiołu – kakao masz w górnej szafce na lewo, mleko jest w lodówce, a garnki w najniższej szufladzie po prawej – po czym szybko dodał w odpowiedzi na zdziwione spojrzenie drugiego – podgrzej mleko w garnku, bo nie mam mikrofali - szybko wyjaśnił, po czym udał się do łazienki.

Białowłosemu zależało na tym, aby niczego nie spaprać. Skoro Scaramouche zaproponował mu, aby tu został, chciał zrobić chociażby jedna miłą rzecz. Zrobić ją dobrze. Biorąc pod uwagę zachowanie Kazuhy w stosunku do niższego pianisty w ostatnim czasie, nic dziwnego, że chciał mu to jakoś wynagrodzić. Choćby za pomocą zrobienia głupiego kakao. Wyciągnął garnek, mleko i kakao, po czym ułożył je przed sobą na blacie. Po chwili bezmyślnego wpatrywania się w produkty, zajął się przygotowywaniem napoju. A właściwie uciążliwą próbą zrobienia tego. Najpierw postanowił podgrzać mleko, co jednak mocno się opóźniło, z powodu braku umiejętności korzystania z palników. Kiedy mleko grzało się już w najlepsze, chłopak zajął się studiowaniem opakowania kakao. Pojawił się jeden problem – kubki. Zapomniał spytać o to Scaramoucha, więc rozpoczął poszukiwania na własną rękę. Szafka z prawej, środkowa, na lewo, narożnikowa – znalazł. Kiedy je wyciągał wyczuł dziwny zapach. Mleko zaczęło kipieć. Kazuha szybko zdjął garnek z palnika i pospiesznie odłożył go na bok. Wyjął kożuchy z mleka, po czym wsypał brązowy proszek do kubków i zalał mlekiem. Kiedy młodszy chłopak zajmował się mieszaniem mleka z kakaem, Scaramouche wyszedł z toalety. Widząc bałagan na około, jedynie prychnął z lekko wyczuwalną dla niego pogardą. Nic jednak nie powiedział, a jedynie się uśmiechnął i pomógł wyższemu posprzątać.

- Przepraszam za problem – mruknął Kazuha, ścierając pozostałości proszku z blatu. Niższy w odpowiedzi ponownie prychnął.

- Nie przesadzaj, to tylko trochę brudu i nic więcej, to przecież nie zbrodnia. Nic przecież nie zniszczyłeś – odpowiedział spokojnie Scaramouche – poza tym zrobiłeś kakao – Scaramouche sam nie wiedział jakim cudem był tak spokojny przy fleciście. Gdyby był to ktoś inny, zapewne zrobiłby awanturę. Doskonale pamiętał, jak Childe rozlał mleko na podłogę. W przypadku Kazuhy było inaczej. Z niewiadomego nikomu powodu, po raz pierwszy w całym jego życiu, Scaramouchowi zaczęło zależeć na czyjejś opinii. Nie był pewien czemu, jednak czuł mocną więź z białowłosym flecistą. Nie potrafił ukryć faktu, iż Kazuha stał się jedną z najważniejszych osób w życiu pianisty i nie umiał bez niego normalnie funkcjonować. Zawsze jednak gdy sam się na tym łapał, zaczynał się niekontrolowanie czerwienić i peszyć. Zawiesił wzrok gdzieś za Kazuhą i się zamyślił, popijając napój. Doszedł do pewnego niepokojącego go wniosku i mimo, że perspektywa zakochania się w najlepszym przyjacielu była dla Scaramoucha absurdem, nie mógł ukryć, że w takim położeniu zeszło mu się teraz znajdować.


Słowa: 684
Jedyne co mi pozostaje to chyba przeprosić za nieobecność. Mam nadzieję, że teraz nie będę już miała problemów z weną, a biorąc pod uwagę, że egzaminy skończyłam, zostaje mi tylko przesłuchanie z fortepianu
Dziękuję za czytanie tej książki <33

Dźwięki | Scarazuha | music school auWhere stories live. Discover now