Ponownie znalazłam się w pokoju, z którego chwilę temu wyszłam. Naprawdę był jakiś pechowy. Nie lubiłam w nim przebywać. Miałam z tym miejscem złe wspomnienia. A dobrych wcale nie przybywało.

Debby usiadła na łóżku i choć widziałam, że chciała, bym zrobiła to samo, wolałam zostać przy stojącej pozycji.

Blondynka wzięła głębszy oddech, zastanawiając się jak zacząć.

— Wiem, że nie lubisz Chrisa.

Naprawdę mogła zacząć od czegokolwiek, ale musiała właśnie od niego? To prawda nie lubiłam go, choć po tym jak przyłapała nas obściskujących się pod ścianą, mogła pomyśleć co innego.

— On wcale nie jest taki zły — powtórzyła po raz kolejny.

— Wiem, co starasz się powiedzieć, ale nie rozumiem, dlaczego tak go bronisz — przerwałam jej mając dosyć słuchania tego jednego zdania w kółko. — Starasz się wmówić mi, że jest dobrym człowiekiem, który w wolnej chwili pomaga staruszką czy co?

Debra była moją przyjaciółką i mogłyśmy chcieć dla siebie jak najlepiej, ale nie zmieniało to faktu, że mogłam się na nią wkurzyć i tak właśnie teraz było. Wmawiałam mi, że powinnam zaufać Chrisowi, ale mogła mówić bez końca, a nie zmieniłoby to mojego zdania o nim jeśli sama nie zobaczyłabym czegoś, co poprawiłoby jego wizerunek w moich oczach.

— Chcę, żebyś mu zaufała. Nie mogę patrzeć, jak boisz się każdej decyzji podjętej w jego towarzystwie. — Ona również nie kuliła ogona na mój ostrzejszy ton.

Naprawdę tak to wyglądało? Jakbym bała się przy nim głośniej odezwać? Owszem czasami tak było, ale w większości sytuacji po prostu wiedziałam, że nic tym nie wskóram. Ona też nie była taka odważna przy niebieskookim, więc czemu mówiła mi, że ja powinnam mu bardziej zaufać.

— Dlaczego miałabym mu ufać? Jest pieprzonym mafioso. — Wyśmiałam ją.

Otworzyła usta, od razu chcąc mi odpowiedzieć, ale powstrzymała się w ostatniej chwili, a ja nie wiedziałam dlaczego. Co takiego wiedziała o nim, czego nie chciała mi powiedzieć? Pewnie wiele rzeczy, ale w ten sposób utwierdzała mnie tylko w przekonaniu, że nie powinnam mu zaufać. Ale to, co usłyszałam później, rzuciło więcej światła na jej niepewność.

— W takim razie zaufaj mi. — Spojrzała na mnie niepewnie. Jakby się bała.

Chciałam od razu przyznać, że moje zaufanie do niej nie miało nic wspólnego z Harrisem, ale zamilkłam, czując, że coś mnie blokowało.

Z Debrą wciąż się przyjaźniłyśmy. Dalej traktowałam ją jak swoją siostrę i chciałam dla niej jak najlepiej. Ona dla mnie także, a jednak nie potrafiłam obdarzyć ją takim bezgranicznym zadaniem jak dawniej. Te wszystkie spiski i tajemnice, nadszarpnęły nasze uczucia. Chciałam jej zaufać. Lecz nawet gdybym zgodziła się na prośbę dziewczyny, to nie byłabym do końca szczera z samą sobą.

Wzięłam głęboki oddech, czując, jak złość powoli traciła na siłę. Podeszłam do blondynki i zajęłam miejsce obok niej.

— Nie wiem już co mam zrobić — wyszeptałam. — Chciałam zemścić się na Mullerze, ale może Chris miał rację. Ktoś, kto ukrywa się nawet przed swoimi ludźmi, nie wystawiłby się głupiej dziewczynie po kilku dniach. — Sama nie mogłam pojąć, jak w to uwierzyłam. Chyba byłam zbyt zmęczona i podekscytowana tym, że w końcu mogłam się zemścić.

— Chris wie, co robi — odparła spokojnie blondynka. — Nie mówię, że jest dobrym człowiekiem. Nikt tutaj nie jest, ale on naprawdę pilnuje, by nic ci się nie stało. — Opuściła wzrok na swoje kolana. — Po twoim durnej wiadomości — oczywiście musiała zaznaczyć, jak nierozsądne było moje zachowanie — myślałam, że wyśle kogoś po ciebie, ale on sam chciał iść. Obiecał mi, że nic ci się nie stanie. Ja mu ufam. — Odwróciła wzrok. — Miałam ci tego nie mówić  więc będę wdzięczna jeśli mnie nie wydasz. — Zaśmiałam się pod nosem.

Zanim Cię PoznałamWhere stories live. Discover now