Nie wiadomo skąd pochodzi jakaś wiedza lub przekonanie. Ono po prostu jest. Budzisz się pewnego dnia i wiesz, że tak jest, ale nie wiesz dlaczego, jak i kiedy.

Wiedziałam więc, że ten facet ma moc, by mnie zniszczyć.

Czy byłam więc na tyle silna, by obudzić się pewnego ranka ze świadomością, że go kocham?

I do tego dochodzi, że tak powiem, jego praca. Jestem kobietą, która lubi zatopić zęby w dobrym ciastku i pisarką, która tylko pisze o takich facetach jak on. Obawiam się, że nie odnajdę się w jego świecie. Nie jestem „szprychą", która znosiłaby wszystko tylko po to, by dostać to, czego chce ani też nie mogę udawać, że nic się nie dzieje. Musiałabym, żyć ze świadomością, że te ręce, które obejmują mnie teraz tak czule, za godzinę mogą kogoś zabić. Bo byłam pewna, że to robiły.

Musiałabym żyć ze świadomością – nie ze strachem. Wiedziałam, że ten facet, by mnie nie skrzywdził. Cholera, przez ostatnie dni uciekałam od niego, odzywałam się do niego w niepochlebny sposób, krytykowałam i prowokowałam, a on za każdym razem wracał do mnie z uśmiechem. Jakby tylko czekał na następną rundę.

Nie znam się na tym wszystkim. Wiem, że jego nazwisko jest znane w całym mieście, wiele osób się go boi i należy do mafii. Musi mieć też dość wysoką pozycję, skoro może sobie pozwolić na szofera, który chyba też odgrywa rolę jego ochroniarza. Facet trzęsie całym miastem, ale przy mnie jeszcze nigdy nie pokazał swojej drugiej strony.

Głowa Hanka opadła. Próbował udawać, że go nie dotknęłam tym stwierdzeniem. Przyłożył swoje czoło do mojego ramienia i prawie widziałam, jak układa sobie pewne rzeczy w głowie.

Dlaczego atmosfera stała się taka ciężka? Poważna?

Hank zrobił ogromny wdech, a potem podniósł swoją głowę.

Nie wiem, czego się spodziewałam, ale na pewno nie tego.

Patrzył na mnie z cierpliwością, rozczuleniem i... nie wiem jeszcze z czym.

– Dobrze, gwiazdeczko – powiedział, zdejmując z moich bioder ręce, a na moim gardle pojawiła się niewidzialna gula, której nie dało się przełknąć. Cholera, czy ja rzeczywiście sprawiłam, że zrezygnował? Moje ramiona miały już opaść, gdy poczułam jego dłonie na policzkach. – Mam już twoje ciało – stwierdził. – Potem wezmę twoje serce. A twoja głowa nauczy się z tym żyć i z czasem nawet ona mnie pokocha.

Wciągnęłam ostro powietrze.

– Nie możesz mówić mi takich rzeczy – powiedziałam twardo. – Prawie mnie nie znasz.

Wzruszył lekko ramieniem i pogłaskał mnie po policzku.

– Właśnie to zrobiłem – powiedział, jakby to było coś normalnego.

Takie wyznanie po kilku dniach znajomości zdecydowanie nie jest jedną z najnormalniejszych rzeczy.

Jęknęłam. On za bardzo mieszał mi w głowie.

– Hank, odsuń się na chwilę. Nie mogę myśleć, kiedy jesteś tak blisko.

– Ja nie mogę myśleć nawet wtedy, kiedy jesteś daleko.

Chciałam się roześmiać i jednocześnie zapłakać. Czułam się bezsilna i sfrustrowana. Jakbym nic nie mogła zrobić lub powiedzieć, bo on i tak na końcu dorzuci swoje trzy grosze i sprawi, że jego będzie na wierzchu.

Hank zmarszczył brwi.

– Nie rozumiem. Będę dla ciebie dobry. MY będziemy dobrzy. Nie widzisz tego? Czego się boisz?

– Ciebie – odparłam cicho.

Wyglądał, jakbym dała mu w mordę. I to całkiem mocno.

Zdjął szybko ręce z mojej twarzy i przycisnął je do siebie.

– Boisz się... mnie? – ledwo wypowiedział te słowa. Miał tak zbolały wyraz twarzy, że wiedziałam, iż pytał na serio. Zresztą już dawno zniknęła ta lekka atmosfera z nutą napięcia, która istniała między nami od samego początku. Od zdarzenia w barze.

Wyglądał dziwnie. Niewinnie i bezbronnie. Jak nie on. Jakby to, co teraz powiem, mogło go rozwalić.

I wtedy sobie uświadomiłam, że ja też mam nad nim pewną moc. To nie tak, że tylko on może mnie zniszczyć. To działało w obie strony. Hank wyglądał jakby był chory na samą myśl, że mogę go się bać albo że mogę myśleć, że może mnie skrzywdzić.

Nie miałam serca dalej trzymać go w mylnym przekonaniu.

Szybko pokręciłam głową.

– Źle się wyraziłam. Nie ciebie, a tego, co mogę do ciebie poczuć. Wyszłam właśnie z jakieś dziwnej relacji, którą wcześniej nazywałam związkiem. A teraz ty. Nie widzisz, że nie pasujemy do siebie. Hank, kochanie. Na miłość boską! Należysz do mafii. Jesteś chyba gdzieś na samej górze waszej hierarchii. Na serio chcesz się umawiać z laską, która woli za duże T-Shirty od sukienek i pisze zbyt słodkie romanse? – pytałam na serio, a on się do mnie uśmiechnął.

– Powiedziałaś do mnie „kochanie".

Zrobiłam to?

O Boże, zrobiłam!

Hank wyglądał na tak szczęśliwego, jakby nic, co już powiem, nie mogło zepsuć jego humoru.

Przewróciłam oczami.

Boże, jak dalej tak pójdzie, skończę z dużym dzieckiem.

– Czy ty w ogóle słyszałeś to, co powiedziałam? – zapytałam.

– Słyszałem tylko „bla bla bla wymówki", a później „bla bla bla – jeszcze więcej nieistotnych wymówek". A pomiędzy nimi to, jak mówisz do mnie „kochanie". Gwiazdeczko, ty już coś do mnie czujesz, ale nie chcesz przyznać tego na głos. Mówiłem ci, że twój były to debil. Powiedz, słowo, a znajdę go i obiję mu mordę. To po części przez niego nie chcesz ze mną spróbować. I oczywiście, że cię chcę. Tak, należę do mafii. Ja jestem miejscową mafią – mówi. – To ma swoje plusy, ale i minusy. Przez całe życiem musiałem rezygnować z wielu rzeczy, ale jeśli chodzi o ciebie? Nie chcę z ciebie rezygnować. Wiem, że na ciebie nie zasługuję, ale chcę twojej słodyczy. Przed wszystkimi muszę udawać cholernie twardego. Nie chcę robić tego z tobą. Czy to naprawdę takie dziwne, że marzę, by wrócić do domu i przytulić się do miękkiego ciała kobiety, którą chcę nazwać swoją? Chcę mieć coś swojego – dodał nieco zagubiony.

Cholera, faceci myślą, że jeśli warknął na kobietę, to ona zrobi, to czego oni chcą. To tak nie działa. A przecież wystarczy pokazać uczucia. Jakiekolwiek uczucia i nie potrafimy powiedzieć nie. To takie proste, a takie trudne.

Jeśli dalej będę się upierać przy swoim, wyjdzie na to, że mam gdzieś jego uczucia. A przecież to nie prawda.

Kurde, znam go niecały tydzień! Jak mogłam do tego wszystkiego doprowadzić w niecały tydzień.

Kręcę głową na myśl o tym, co ten facet zrobił z moim postanowieniem, by trzymać się od niego z daleka.

Wyrzucałam ręce do góry, a potem pozwalam im opaść.

– Dobra! Masz tę swoją szansę – powiedziałam. – Zmarnuj ją, a drugiej nie dostaniesz.

Facet otworzył szeroko oczy na mój wybuch, a potem zaczął się śmiać. Mocno. Tak mocno, że gdyby na powrót nie położył dłoni na moich biodrach, to turlałby się po moim dywanie ze śmiechu.

Zmarszczyłam brwi na jego zachowanie.

– I co niby jest takiego śmiesznego?

– Gwiazdeczko, tylko ty możesz być zła, że zgadzasz się być z kimś w związku – powiedział. – Moja kobieta, ma iskrę, o której chyba nie wie. Zastanawiałaś się, czy do się pasujemy? Kochanie, od prawie tygodnia przypalasz mnie na małym ogniu. Zdewastowałaś samochód swojemu eks, zamiast płakać, jak większość kobiet by to zrobiła. Masz więcej charakteru, niż myślisz. A jeśli kiedykolwiek sprawię, że poczujesz się mniej warta przeze mnie... Możesz strzelić do mnie. Daję ci na to pozwolenie.

Zamrugałam oczami.

Uważaj, co obiecujesz, Hank!

My baby shot me down - ZAKOŃCZONEΌπου ζουν οι ιστορίες. Ανακάλυψε τώρα