Malfoy Manor

117 14 42
                                    

Promienie słońca drażniły twarz Harrego z każdej strony. Pogrywały sobie z nim już wystarczająco długo, więc rozsierdzony otworzył powoli oczy. Natychmiast poczuł tępy, pulsujący ból skroni, przypominający mu o wczorajszych wydarzeniach.

-Ginny mnie zabije za taki brak odpowiedzialności - Pomyślał i chcąc możliwie jak najbardziej odwlec chwile konfrontacji ze wściekłą małżonką, przykrył się kołdrą aż po same uszy.

Prawdę mówiąc Ginny w ostatnim czasie zaczęło rozczarowywać wszystko, co robił jej mąż, a kłótnie były na porządku dziennym. Harry sam był już tym sfrustrowany, nie chciał non stop być jej obiektem rozczarowań, ale próbował udawać, że dzielnie to znosi.

Te rozmyślania przerwał mu jęk drugiej osoby, z pewnością mężczyzny.

Co w jego sypialni robi ktoś obcy? A tak w ogóle, to jak on wczoraj dotarł do domu?

Właśnie zdał sobie sprawę, że z późnego wieczoru nie pamięta kompletnie nic, a to łóżko zdecydowanie nie jest jego. Przezwyciężając ciężkość powiek i okropną migrenę, uniósł się szybko w poszukiwaniu okularów. Kiedy obraz się wyostrzył  jego zdziwienie sięgnęło zenitu. Miał na sobie same, lekko wilgotne bokserki i zdecydowanie nie znajdował się u siebie w domu, a druga osoba w pomieszczeniu nie była mu obca. Draco leżał na dywanie obok wielkiego, wytwornego łóżka z kolumnami. Powodem jego pojękiwań zdecydowanie musiała być twarda podłoga i mokry garnitur z wczoraj, który dalej miał na sobie, ale bardziej zastanawiało Harrego, jak sam się tu znalazł i kto go rozebrał?

- Emm Draco? Harry nieznacznie wychylił się znad materaca i szturchnął właściciela domu, żeby ten się obudził.

To jednak nic nie dało, gdyż blondyn był w nie lepszym stanie od niego i  nie zanosiło się na to, żeby wstał.  W końcu jego twarz nie była w zasięgu zabójczych promieni światła, bo gotyckie okna były umieszczone dość wysoko, jedynie jego delikatne, jasne włosy lekko odbijały promienie i połyskiwały.

-Do tego musiał mnie tu jakoś dowlec - Pomyślał głęboko zawstydzony Harry.

Nie lubił sprawiać nikomu kłopotów, a wczoraj przysporzył ich ewidentnie aż za nadto, nie mówiąc o tym, że trzeba go było położyć i rozebrać. Zdecydowanie za dużo zachodu.

Tym bardziej nie chciał pozwolić, żeby Malfoy po takim poświęceniu spał cały mokry, na podłodze swojego własnego domu, tak więc wychylił się znacznie mocniej i potrząsnął za ramiona przyjaciela.

-Dracoo pobudka! Krzyknął Harry i niestety zorientował się, w jak bardzo niekomfortowym położeniu się znajduję.

Było mu źle z faktem braku ubioru, dlatego nie chciał wstawać, ale wychylając się tak bardzo, stracił równowagę na tyle, że spadł wprost na Malfoya. Natychmiast poczuł wilgoć pochodzącą ze stroju tego drugiego, rozchodzącą się po jego ciele oraz zapach stęchłych ubrań i o dziwo mięty. On sam po takiej nocy nie pachniał zbyt pięknie, jednak Draco nawet w takiej sytuacji zdawał się na swój sposób poukładany i świeży. Dracon pod wpływem ciężaru drugiego ciała, jakie do niego przylegało powoli zaczął się rozbudzać, ponieważ brakowało mu oddechu. Ich klatki piersiowe przez ten jeden moment stykały się, a twarze dzieliły milimetry. Zauważając to, Harry gwałtownie poderwał się z ziemi, doskonale wiedząc jak dziwnie wygląda ta sytuacja. Jednak to, że stał półnagi nad dobudzającym się blondynem wcale jej nie poprawiało.

-To będzie niezwykle interesujący dzień - Westchnął Harry.

Draco wybudził ze snu ciężar spoczywającego na nim ciała, o dziwnie znajomym zapachu. Zanim jednak się obudził i otworzył oczy, szybko przeanalizował sytuację. Wczoraj wieczorem wrócił do swojego dworu, wraz z kompletnie pijanym, dawnym wrogiem ze szkolnych lat, trzymając go w objęciach. Następnie dotaszczył Pottera, sam będąc w niewiele lepszym stanie, do jednej ze swoich najlepszych sypialni, po czym rozebrał go z  przemoczonych ubrań, ciasno przylegających do jego spoconego ciała. Na to wspomnienie na twarzy Malfoya mimowolnie pojawił się uśmiech, ale oczywiście zaraz skarcił się za to w duchu.

Niewygodna przyjaźńWhere stories live. Discover now