Rozdział 26

1.3K 58 15
                                    


Niecałe czterdzieści minut później, stojąc na trzystopniowej drabince, ledwie wygrałam walkę z grawitacją, kiedy Anthony pojawił się w progu warsztatu. Widok jego ciemnych włosów i tego uroczego dołeczka w brodzie sprawił, że straciłam równowagę i w ostatniej chwili uratowałam się przed upadkiem, łapiąc za wystający ze ściany drążek. Nie chciałam dać po sobie poznać, że jego obecność cokolwiek dla mnie znaczyła, więc szybko wróciłam do przecierania górnych półek opróżnionego chwilę wcześniej regału.

– Przybyły posiłki! – Zawołał, rozkładając ręce. – To od czego mam zacząć?

– Ktoś tu się bardzo spieszył – Wyszeptała moja przyjaciółka, poruszając zaczepnie brwiami.

W odpowiedzi obrzuciłam ją lekceważącym spojrzeniem.

– O co ci chodzi? – prychnęła. – W końcu to twój chłopak. Nic dziwnego, że chciał przyjechać jak najszybciej.

Miała rację. Nie mogłam się tak zachowywać. W końcu według niej, byliśmy prawdziwą parą. Zamiast go ignorować, powinnam pokazać jak bardzo się cieszę na jego widok. Bo w pewnym sensie właśnie tak było. Cieszyłam się.

Chyba nawet odrobinę za bardzo.

Anthony wszedł do środka i ruszył prosto w moim kierunku. Widząc, że się zbliża zeszłam z drabinki i przysiadłam na jej środkowym szczeblu. Podniosłam wzrok, by widzieć jego roześmianą twarz i przywitałam się:

– Hej. – Ukryłam szyję między barkami i wygięłam usta w łuk. Czekałam, aż się nachyli i pocałuje mnie w policzek, ale on zamiast przekrzywić głowę, wyciągnął dłoń i ułożył ją na moim karku, by bezceremonialnie nakryć moje usta swoimi. Te, nim zdążyłam w ogóle zareagować, ani nawet tego przyswoić, wpiły się moje wargi, w ułamku sekundy wysysając całe powietrze nie tylko z moich płuc, ale i pomieszczenia.

Co to...?

Czy on właśnie mnie... pocałował?

Co jak co, ale to była jedna z ostatnich rzeczy, których się po nim spodziewałam. Nie po tym, jak się ostatnio zachowywał.

Ten niespodziewany i zwalający wręcz z nóg akt czułości, pozostawił po sobie mrowienie, ale nie tylko w miejscu, w którym nasze usta się zetknęły, ale i w całym ciele.

Moje oczy powędrowały do Drew, która głośno westchnęła za jego plecami.

No tak. On wciąż nie wychodził z roli. To ja w tym spektaklu byłam amatorką.

– Jak wam idzie? – zapytał jak gdyby nigdy nic, taksując pomieszczenie. Jak gdyby właśnie nie pozbawił mnie tchu. – Chyba nie za dobrze?

– Odczep się. – Drew podeszła do niego i trzepnęła go w ramię. – To, że dałeś w pysk mojemu bratu i zostałeś chłopakiem mojej najlepszej przyjaciółki nie daje ci prawa do tego, żeby nas obrażać.

Zachichotał, po czym stanął za mną i położył dłonie na moich ramionach. Zaczął delikatnie masować palcami najbardziej spięte miejsca (czyli dosłownie wszystkie), a ja miałam wrażenie, że eksploduję. Albo się rozpłynę. Niepotrzebne skreślić.

Czy to możliwe, że przez trzy dni zapomniałam o tym, jak powinnam reagować na jego dotyk? I czy jego dłonie zawsze były takie gorące?

– Pamiętam, jak w zeszłym miesiącu pomagaliśmy z Patrickiem twojemu tacie zapakować meble na montaż. Panował tu taki sam bałagan jak teraz. Może nawet mniejszy.

– Ej! Uważaj sobie. – Drew rzuciła w niego zakurzoną, mokrą szmatką, jednak ta zamiast trafić w mojego udawanego chłopaka, ta wylądowała na mojej twarzy.

Friends for(n)ever [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now