Rozdział 12

1.4K 58 9
                                    

- Kogo przepraszam będziesz udawał?!

- Twojego chłopaka. Tylko przez jakiś czas, do póki sytuacja z Patrickiem nie ucichnie.

Roześmiałam się.

Histerycznie i naprawdę głośno. W tamtej chwili, to była jedyna rzecz, na którą było mnie stać.

- Co cię tak bawi? - Anthony obrzucił mnie urażonym spojrzeniem.

- Jeszcze pytasz? Robisz sobie ze mnie żarty, więc to chyba normalne, że się śmieję.

- Ale ja nie żartuję.

- Myślisz, że ci uwierzę? Że chcesz mi pomóc udając mojego chłopaka? Boże! - Wpiłam palce we włosy i rozejrzałam się po lesie, szukając ukrytej kamery.

- A co w tym dziwnego? Powiedziałaś, że zrobisz wszystko, byle nie wkurzyć Drew. To jedyny sposób. Może oprócz tego... nie wiem. Wzbudzisz w Patricku zazdrość?

Ponownie parsknęłam śmiechem. Tym razem jeszcze głośniej. Czy on naprawdę myśli, że w to uwierzę? Kto normalny chciałby tak po prostu się ze mną związać, żeby uchronić mnie przed gniewem najlepszej przyjaciółki? A do tego sprawić, że chłopak, który na trzeźwo nigdy nie spojrzy w moim kierunku nagle stanie się o mnie zazdrosny? No kto? Na pewno nie ktoś, kto ledwo mnie zna i wygląda jak pieprzony Clark Kent!

- Umówiłeś się z nim, że jeszcze tak mi dokopiecie? Że po tym jak spieprzył z mojego pokoju posłuży się tobą, żeby mnie ośmieszyć? Sądzisz, że jestem aż tak zdesperowana, że zgodzę się udawać twoją dziewczynę, byś mógł mnie za chwile wyśmiać? Nagrywasz tę rozmowę? A może to on czai się gdzieś za krzakami i wszystkiego słucha, co?

Zalała mnie fala gniewu. Jak się niedawno okazało, w tej sytuacji mogłam liczyć na mój cięty język, który zamiast wybrzmiewać jak to zwykle miał zwyczaju tylko w mojej głowie, znajdował ujście za sprawą aparatu mowy.

Anthony potrząsnął głową i wcisnął dłonie w kieszenie szortów. Na jego czole pojawiła się głęboka zmarszczka.

- Co ty bredzisz? - zapytał.

W odpowiedzi jedynie się skrzywiłam.

Nie byłam głupia. Wystarczyło, że wczoraj nabrałam się na czułe pocałunki Patricka.

- Mówię poważnie. Powinniśmy udawać parę. Jutro wrócimy razem do miasta i zyskamy trochę czasu, by zaplanować resztę. Drew nie zobaczy, jak dochodzisz do siebie, a my pomyślimy jak uwiarygodnić naszą historyjkę.

Wpatrywałam się w niego z szeroko otwartymi oczami. Już nie było mi do śmiechu. Nie miałam pojęcia jak się zachować i w co wierzyć. Czy on tak serio? Ale... dlaczego?

- T-to niemożliwe - wyjąkałam.

- Właśnie, że możliwe. - Złapał mnie za rękę i pociągnął w kierunku leżącego na ziemi, zwalonego pnia.

Kiedy na nim usiadłam, stanął na wprost mnie. Z tej perspektywy jeszcze bardziej przypominał superbohatera. Gdy oparł dłonie na biodrach i na ułamek sekundy zapatrzył się w niebo, brakowało mu już tylko czerwonej peleryny i lateksowego wdzianka by ocalić świat przed złoczyńcami.

- Posłuchaj, to może się udać. Patrick niczego nie powie Drew, bo w domku wciąż jest Abby. Nie będzie chciał prowokować awantury. Jeśli miałby cokolwiek zrobić, to dopiero po powrocie. A zamierzał tu zostać jeszcze przez co najmniej tydzień. Dlatego to my musimy wyjechać i to jak najszybciej. Razem. Powiesz Drew, że masz dosyć Patricka i napiętej atmosfery, ja wyjadę, bo przecież dałem mu w pysk. Nie mam powodu, żeby zostawać, a on na pewno nie będzie mnie po tym zatrzymywał. - Podrapał się po policzku. - Pojedziemy jednym autobusem. Przed nami kilka godzin drogi. Aż się prosi, by w trakcie podróży coś do siebie poczuć! Nie wspominając już o czasie, który spędziliśmy razem tutaj. Kiedy przedstawisz tak sprawę, Drew nie będzie mogła tego podważyć.

Friends for(n)ever [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now