Rozdział 2

40 5 0
                                    

Magda

Patrzyłam na niego zaciekle. Nie poddam się. Nie ma takiej opcji. Nie teraz kiedy to zaczęłam. Skoro już to zaczęłam. Muszę to doprowadzić do końca.
- Nie. Nie mogę wrócić. Dobrze to sam wiesz.- powiedziałam patrząc na niego pewnie.
- Co ja takiego zrobiłem że nie chcesz do mnie wracać?- pyta ze zdziwiniem.
- Okłamałeś mnie.- powtarzam to po raz kolejny z wyrzutem.- okłamywałeś mnie cały czas! Kiedy myślałam że Nibylandia jes prawdziwą krainą marzeń to było zwyczajne kłamstwo! To że jesteś dobry to też było kłamstwo!
- Ale ja byłem dobry dla ciebie!- zaprzeczył szybko próbując się tłumaczyć.
- Tu nie chodzi o to czy byłeś dobry czy nie. Okłamałeś mnie perfidnie! Byłeś moją rodziną moim najlepszym przyjacielem. Kochałam cię. Ufałam ci jak nikomu.- podeszłam do niego bliżej.- nawet nie wiez jak mnie to zabolało. Odkrycie prawdy. Spuścił wzrok na ziemię jakby wiedział że mam rację.
- Czy to znaczy że już mnie nie kochasz?- zapytał ze strachem. Złość pojawiła się w jego głosie.
- Nadal cię kocham ale ty nie rozumiesz. Ja byłam z tobą. Byłam tam dla ciebie i nie miało to dla mnie znaczenia jaki byłeś naprawdę. Bo cię kocham takiego jaki jesteś. Ale kiedy się dowiedziałam jaki koszmar robiłeś z życia innym ludziom ja musiałam odejść. To dlatego mniej więcej odeszłam. Podeszłam do moich rodzinnych zdjęć. Jedno przedstawioło mnie i Weronikę. Chwyciłam ramkę.
- Więc wróciłaś żeby być z rodziną i spędzasz czas samotnie?- prycha zakładając ręce na piersi i patrząc na mnie intensywnie.
- Tu nie chodzi tylko o rodzinę. Chodziło o życie którego mi brakowało kiedy byłam tam na wyspie razem z tobą.
- Możesz wrócić razem ze mną.- mówi.- możemy życć razem wiecznie. Możesz wrócić ze mną do domu i być szczęśliwa.- wyciąga do mnie dłoń.
- Nie.- odpowiadam zimno odtrącając jego dłoń. Cofa się gwałtownie jakbym kopnęła go w brzuch. Uśmiecha się diabolicznie.
- Więc taka jest twoja odpowiedź?- pyta licząc że ciągle zmienię zdanie.
- Tak.- odpowiadam pewnie. Podchodzi do mnie szybko i dotyka moje policzki. Zaczyna je gładzić czule.
- W takim razie nasza gra się właśnie rozpoczęła kochanie. A wiedz że ja nigdy nie przegrywam i zawsze dostaje to czego chce.- zanim zdążę zaregować całuje mocno moje wargi a mnie przesywa przyjemny prąd. Jego słodkie wargi napierają na moje usta zachłannie. Po sekundach które trwają w nieskończoność odsuwa się podchodzi do okna. - Nasza gra się właśnie rozpoczęła moja kochana siostrzyczko.
- Ciebie też uważałam za część tego życia.- odpowiadam patrząc na niego. Zatrzymuje się stojąc jak wryty.
- Zawsze cię bedę kochał. Zawsze.- mówi i znika za oknem a ja osuwam się na podłogę.

Siostra Piotrusia PanaWhere stories live. Discover now