Rozdział 10

263 11 74
                                    

 —☀️—

  Stałam przed lustrem w łazience w samej bieliźnie i spoglądałam na swoje odbicie. Ciemne włosy sięgające do łopatek, pokryte gęstymi rzęsami oczy w kolorze brązowym, delikatne piegi pokrywające moją twarz oraz malinowe usta.

Stanęłam na wadzę, którą wcześniej wygrzebałam z jakiejś szafki. Ze strachem w oczach spojrzałam na wskaźnik, na którym widniało pięćdziesiąt osiem kilo.

Przycisnęłam swoją dłoń do ust, po czym wyszeptałam złamanym, pełnym zawodu głosem:

— Jestem gruba...

Do oczu napłynęło mi wiele łez, a głos uwiązł w gardle. Nie mogłam wydusić z siebie nawet żałosnego jęku, byłam tak bardzo zawiedziona sobą.

Wzrokiem zjechałam niżej – na swój brzuch. Nie był płaski, tak jak  wszystkich modelek w internecie i na stronach gazet.

Kolejna rysa wytworzyła się w mojej głowie.

Spojrzałam na swoje uda – nie były chude. Widać było, że nie byłam wystarczająco wysportowana, przez ich objętość. Nie wyglądały tak jak uda wszystkich dziewczyn, które wstawiają zdjęcia w mediach społecznościowych.

Kolejny kamyczek rysował po moim szkle.

Nie miałam wąskiej talii, ani ogromnego w niej wcięcia. Było zwykłe, takie pospolite. Ja byłam zwykła. A świadomość, że nikt nigdy nie będzie wspominał mnie jako najpiękniejszej oraz wyjątkowej, dobijała mnie jeszcze bardziej.

Dotknęłam swoich obojczyków. Tylko je lubiłam w swoim ciele. Odwracały uwagę od tego, czego za wiele nie miałam z przodu.

Poczułam jak po moim policzku spływa gorąca łza. Nie wyglądałam tak, jak chciałam wyglądać. Tak bardzo mnie to przygnębiało. Nie mogłam znieść myśli, że nie wyglądam tak, jak inne dziewczyny w moim wieku.

Coraz bardziej nienawidziłam tego jak wyglądam.

Nigdy wcześniej nie doświadczyłam tak wielkiego bólu. Nie przypuszczałam, że wystarczy kilka prostych słów, by mnie złamać. By spowodować lawinę okropnych wspomnień, które zgniotą mnie swoim ciężarem.

Najwyraźniej się myliłam.

Czułam że coś ważnego oraz istotnego zwyczajnie we mnie pękło, jednak nie wiedziałam co z tym zrobić. A to było najgorsze. Nie potrafiłam sobie już pomóc w żaden sposób.

Poczułam koleją łzę na jednym z moich policzków. Byłam słaba. Byłam niczym bezbronny kotek, którego wyrzucono z domu i pozostawiono na pastwę losu.

A to wszystko, dlatego, że spotkałam na swojej drodze niewłaściwą osobę.

Założyłam na siebie za dużą szarą koszulkę z nadrukiem oraz tego samego koloru dresy. Na szczęście nie musiałam udawać, że nic się nie stało. Nie musiałam maskować mojego smutku, ani łez, gdyż byłam sama w swoim domu.

Dlatego z czerwonymi oczami od płaczu, po prostu wyszłam z łazienki i skierowałam się do kuchni. Powinnam zjeść śniadanie, jednak tego nie zrobiłam. Bałam się, że moja waga przekroczy sześćdziesiąt kilo. Bałam się, że przytyje choćby jeden kilogram.

Nie zjadłam, więc nic. Do ust włożyłam jedynie gumę do żucia, którą popiłam wodą, by w jakimś małym stopniu zaspokoić uczucie głodu.

Wykończona swoimi myślami nahyliłam się przed kranem i ohlapałam niedbale swoją twarz, zimną wodą. Byłam już zmęczona. Nie chciało mi się już walczyć, najchętniej usiadła bym z jakimś dobrym mrożonym napojem w dłoni i po prostu patrzyła, w jak szybki sposób moje życie zacznie się sypać.

One Missed Call - Jann ✓Where stories live. Discover now