Rozdział 3

264 15 42
                                    

  —☀️—

  Po wczorajszym dniu, czułam się lekko przygnębiona. Jednak uczucie to szybko znikało, tak jak i się pojawiało, gdy myślałam o Janku. Nie miałam pojęcia dlaczego w tak krótkim czasie, zdążyłam polubić jakąś osobę.

Z jednej strony byłam szczęśliwa, że mogłam spotkać kogoś tak wspaniałego, ale z drugiej miałam co do tego pewne  wątpliwości.

Nie znaliśmy się dobrze. Nie miałam nawet pewność, czy chłopak chce utrzymywać ze mną dłuższy kontakt.

Może po prostu pomagał mi tylko i wyłącznie przez grzeczność?

Mimo wszystko bardzo, ale to bardzo go polubiłam, bo odnalazłam w nim kogoś, kogo zawsze szukałam.

A szukałam osoby troskliwej, miłej, sympatycznej, pomocnej i wiele więcej. Osoby o pięknych, dobrotliwych oczach. Kiedyś czytałam, że oczy są odzwierciedleniem duszy, dlatego jego ciepłe spojrzenie, tak bardzo mnie do niego przyciągało.

Chłopak nie był także natarczywy, potrafił hamować swoją ciekawość, co bardzo ceniłam, bo nie naciskał na mnie tamtego wieczoru.

Spytał się mnie jedynie raz, czy powiem mu co się stało, a kiedy po prostu odmówiłam, chłopak odparł, że zawsze możemy do tego wrócić, jeśli tylko będę tego potrzebowała.

Spowodowało to u mnie uczucie uznania.

Janek, tak jakoś miał to wszystko w sobie, przez co czułam, że jest moją gwiazdką, której szukałam przez większość życia.

Osobą, której mogłabym zaufać...

Mentalnie przywaliłam sobie z otwartej dłoni w czoło. Pokręciłam zdegustowana, swoim zachowaniem, głową.

Nie znam tego chłopaka, a zaczynam wyobrażać sobie niewiadomo co.

Jestem naiwna i w dodatku zbyt szybko przywiązuje się do ludzi.

Z mojego wewnętrznego monologu wyrwało mnie nagłe poślizgnięcie się na czymś i spadanie do przodu.

No tak. Czego mogłabym się po sobie spodziewać. Tak bardzo wchłonęłam się w rozmowę sama ze sobą, że zapomniałam o zdolności analizowania niechcianych przeszkód na drodze.

Wystraszona uczucia bólu, zamknęłam mocno oczy i zacisnęłam szczękę, przygotowując się psychicznie i fizycznie do upadku i możliwości rozwalenia sobie kolana, albo czegoś innego. O dziwo nic takiego się nie stało, bo poczułam jak czyjaś silna ręka, łapie mnie pod łokieć i sprowadza z pozycji lecącej, do stojącej.

Z niepewnością otworzyłam oczy, jednak to uczucie szybko mnie opuściło, gdy zobaczyłam te piękne szare tęczówki, które wpatrywały się we mnie z troską i lekkim rozbawieniem.

Rozejrzałam się dookoła w celu znalezienia sprawcy mojego upadku, i gdy natchnęłam się na skórkę od banana, sama zaczęłam się śmiać.

— Wszystko okej? — spytał mnie lekko rozbawiony

Jak ja uwielbiałam wsłuchiwać się w jego śmiech i wpatrywać w jego uśmiech

— Tak — zaśmiałam się nerwowo, acz delikatnie. – Po prostu nie zauważyłam, że na środku drogi leży banan.

Janek słysząc tą odpowiedź, uniósł swoje brwi.

— No i zapomniałam o zdolności widzenia — wyjaśniałam, gdy zobaczyłam znaczące spojrzenie chłopaka.

— Najwyraźniej mam dobre wyczucie, bo zjawiam się zawsze, gdy potrzebujesz pomocy — zażartował.

Znowu zapatrzyłam się w jego szary odcień tęczówek. Janek nie wydawał się być tym nadzwyczajnie przejęty, gdyż wpatrywał się w moje oczy, z tym samym zachwytem.

— Chciałabym mieć takie piękne oczy, jak ty — wypaliłam nagle, a gdy zorientowałam się, że wypowiedziałam swoje myśli na głos, przywaliłam sobie, tym razem w rzeczywistości, z otwartej dłoni w czoło.

Blondyn, nie komentując mojego zachowania, zaśmiał się krótko i serdecznie.

— A ja chciałbym mieć takie jak ty — odrzekł i spojrzał w nie głębiej, jak gdyby chciał zobaczyć ich każde najmniejsze przebarwienie. — Są piękne, w kolorze mlecznej czekolady.

Byłam pewna, że moja twarz przypominała buraka, albo przynajmniej soczystego pomidora.

— Dziękuję — wybełkotałam.

Na mojej twarzy zagościł wielki i szczery uśmiech, który na pewno wyglądał głupio. Mimo wszystko nie obchodziło mnie to, bo czułam się przy chłopaku komfortowo.

Ktoś pierwszy raz powiedział mi komplement.

Nikt nigdy nie mówił mi miłych rzeczy, zawsze mnie poniżano.

Mój zdrowy rozsądek zaczął w końcu działać, gdy w oddali zobaczyłam sklep, do którego miałam się udać po zakupy.

— Muszę już lecieć! — wykrzyknęłam nagle, gdy zdałam sobie sprawę, że w sklepie powinnam już być od pięciu minut. — Do zobaczenia! — odwróciłam się i wręcz zaczęłam biec do wyznaczonego miejsca, o mało nie wywalając się o tą samą skórkę od banana.

Ależ ja niezdarna się przy tym chłopaku robiłam.

W oddali usłyszałam tylko odpowiedzi od Janka.

~*~

Na liście został mi jeszcze do odchaczenia papier toaletowy. Szybko skierowałam się do odpowiedniego przedziału i zaczęłam szukać tego odpowiedniego.

Ja, jako osoba z wielkim szczęściem, byłam za niska by dostać upragnioną rzecz z najwyższej półki. W pobliżu nikogo nie było, dlatego zaczęłam skakać, rzucać w niego jakimiś drobnymi rzeczami, by po prostu zsunął się z półki, a na końcu wynalazłam jakiegoś mopa, którym zaczęłam zsuwać go z półki. Niestety każda próba kończyła się niepowodzeniem.

Zrezygnowana zadzierałam głowę i wpatrywałam się w przeklętą rolkę papieru, przeklinając go w tym samym czasie w myślach. Miałam już iść na poszukiwanie jakiejś wyższej osoby ode mnie, gdy nad moją głową zobaczyłam, wyciągniętą, w stronę mojej upragnionej rzeczy, rękę chłopaka, którego zdążyłam już dzisiaj spotkać.

Ostatnio wpadamy na siebie coraz częściej.

— Masz i nie dziękuj — podał mi do ręki to głupie opakowanie papieru.

— Czy ty mnie śledzisz? — uniosłam znacząco brwi i spojrzałam na chłopaka od góry, do dołu.

— Nie no coś ty — spojrzał nerwowo w bok i podrapał się po karku. — A tak na serio, to też przyszedłem po papier — Janek chwycił to samo opakowanie i włożył do koszyka. — Tak sobie pomyślałem, że ciągle na siebie wpadamy, więc może pójdziemy na lody, czy coś...

— Tak! — wykrzyczałam na cały sklep, po czym założyłam sobie obie dłonie na usta. — Znaczy tak, możemy.

Janek zaśmiał się, jak zawsze, z mojego dziecinnego zachowania, po czym dodał:

— To może teraz? Wpadamy na siebie już drugi raz, więc to chyba jakiś znak.

W odpowiedzi uśmiechnęłam się szeroko i pokiwałam głową na tak.

~*~

Hejooooooooooooooooooooooooooo!!!!!

Ależ ten rozdział jest okropny

Nie jestem z niego zadowolona, no ale musiałam zrealizować swój pomysł.

Dajcie znać co o nim sądzicie!!!!!!

Miłego dnia/ miłej nocy ❤️❤️❤️❤️❤️❤️

Papaaaaaaaaaaaaa, do następnego!!!!

Jak tam wam wgl wakacje mijają, bo ja nadal nie ogarniam, że się zaczęły 😅










One Missed Call - Jann ✓Where stories live. Discover now