List 4.

444 47 8
                                    

Poprzedniego dnia wrócili z Hogsmeade zaraz po tym jak uspokoili Ginny, która zapewniała ich, że wszędzie są pająki. Dziś dziewczyna leżała w skrzydle szpitalnym badana przez panią Pomfrey. Hermiona i Ron wydawali się być zmartwieni, natomiast Harry po części czuł się szczęśliwy, że dziewczyna już go nie nęka. Wyszedł z wielkiej sali i udał się na wieżę astronomiczną, ostatnio jego ulubione miejsce w Hogwarcie. Usiadł pod ścianą i otworzył czwarty już list od jego wielbiciela.

"Witaj ślicznooki

Wczoraj się przekonałem co zazdrość robi z ludźmi. Właśnie teraz powinienem przeprosić, ale wspominając twoją minę gdy się do Ciebie przysuwała i biorąc pod uwagę fakt, że tego nie żałuję, tego nie zrobię.

Jak zapewne zdążyłeś się domyślić ja rzuciłem zaklecię, ale spokojnie to nieszkodliwe szczeniackie zaklęcie, nic jej nie będzie.

Kiedy siedziałem przy jednym z pobliskich stołów z przyjaciółmi i zauważyłem jak ona figlarnie uśmiecha się do Ciebie nie mogłem wytrzymać. Zazdrość wypalała żywym ogniem dziurę w moim sercu i nie potrafiłem siedzieć bezczynnie. Po twojej minie wywnioskowałem, że nie będziesz miał nic przeciwko jeżeli ją trochę odsunę.

Swoją drogą Harry tak strasznie tęsknię za tobą gdy Cie dłużej nie widzę. Jednak nie to najbardziej mnie boli. Największy ból sprawia, że nie mogę z Tobą porozmawiać, tak jak piszę to tu, że nie mogę Cię dotknąć, że nie wiem czy darzysz mnie jakimkolwiek uczuciem. Boli mnie to niemiłosiernie, ale wątpię, że kiedykolwiek się ujawnię. A to dlatego, że boje się odrzucenia, tego co sobie pomyślisz gdy mnie zobaczysz i wielu innych rzeczy.

Jednak chciałbym abyś wiedział, że niemiłosiernie mnie cieszy gdy widzę jak z wyczekaniem czekasz na mój list. Jak zaraz po otrzymaniu go wychodzisz prawie skacząc z radości. Jak za każdym razem rozglądasz się aby zobaczyć kto na Ciebie patrzy, kto czeka na twoją rekację. Jednak twój wzrok nigdy nie ląduje na mnie.

Kocham Cie z całego serca Harry, mimo iż zapewne nigdy nie dowiesz się kim jestem, będę pisał to w każdym liście abyś o tym widział.

~ jeden z zapewne tysiąca Twoich adoratorów ślicznooki♡"

To on rzucił zaklęcie?! Harry uśmiechnął się szczęśliwy na ten fakt. Jego adorator był zazdrosny do tego stopnia, aby rzucić na Ginny zaklęcie. To było urocze. Tak strasznie urocze. Dlaczego nie chce mu się przedstawić? Być może Harry go zna? Mówił, że jego wzrok nigdy na nim nie ląduje. Harry patrzy na każdego po kolei z Ravenclaw, Gryffindoru i Hufflepuff. Jedyny dom na, który rzadko spoglądał z powodu paradoksalności tego, że jakiś ślizgon mógłby się w nim zadłużyć i pisać tak piękne listy, był Slytherin. W dodatku musi siedzieć naprzeciw niego aby obserwować jego reakcje bez większych problemów. Ewidentnie będzie musiał zacząć obserwować również i dom Saltazar'a. Mimo iż za ślizgonami nie przypadał to nie zmieniało jego nastawienia do wielbiciela.

- Harry idziemy odwiedzić Ginny chodź! Powinni ją zaraz wypuścić - oznajmiła Hermiona ciągnąc za sobą bruneta

Harry nie chciał iść i próbował się wyrwać.

- Hermiona proszę przystań - mamrotał chłopak

- Harry nie marudź - ciągnęła go dalej

- ale ona znowu będzie ze mną flirtować! - narzekał dalej

- daj jej szanasę - poprosiła, a on się załamał

W między czasie minęła ich święta trójca slytherinu, a blondyn podejrzliwie i z zainteresowaniem przyglądał się całej sytuacji, jednak nie skomentował ich zachowania, co Harry uważał za dziwne.

- Nie Harmonia nie dam jej szansy - wyrwał się i odszedł podirytowany

Poszedł w swoje ulubione spokojne miejsce, usiadł i patrzył na powoli ściemniające się niebo.

- czym sobie zasłużyłem? - powiedział sam do siebie

Letters Expressing Feelings | DrarryWhere stories live. Discover now