🎶 Wonder – Shawn Mendes 🎶
INKA
– Nigdy nie widziałam cię tak poddenerwowanej – zauważyła Karo, wciskając sobie do ust kawałek selera naciowego umoczonego w humusie. Skrzywiła się. – I po raz pierwszy zaserwowałaś coś niedobrego.
– Spróbuj marchewki. Seler naciowy nie jest dla każdego. – Inka wzruszyła ramionami. – Nie jestem zdenerwowana. Po prostu już prawie dziewiąta, a nikogo nie ma.
– Wiktor i Lena uprzedzali, że mogą się spóźnić. Wiesz, jak to z nimi jest.
Inka wiedziała aż nazbyt dobrze. Wiktor i Lena może i pochodzili z miejscowości pod Warszawą, ale ich rodzice prowadzili ogromną korporację w stolicy i wymagali od obojga dzieci angażowania się w działania przedsiębiorstwa.
Zadzwonił dzwonek do drzwi. Inka wytarła dłonie w ścierkę i ruszyła do wejścia, poprawiając włosy.
Otworzyła i głośno złapała oddech.
– Aleks! – mruknęła, odbierając od niego ogromny bukiet kwiatów.
Inka przyjrzała im się z zaciekawieniem i ku swojemu zdumieniu odkryła, że większości z nich nigdy nie widziała w kwiaciarni, co najwyżej na łąkach. Poznawała maki, chabry, niezapominajki i... to by było na tyle. Bukiet jednak był piękny i sprawił, że coś w sercu Inki pękło, i to nie w złym znaczeniu. W dobrym. Jakby coś się... otworzyło.
Przez otwartą furtkę, z serca Inki to "coś" wypłynęło prosto do jej oczu. Spojrzała na Aleksa, a ten zamrugał. Jego grdyka poruszyła się gwałtownie. Odchrząknął.
– Jeszcze raz najlepsze życzenia – powiedział cicho. – Mam też prezent.
Podniósł lewą dłoń, w której trzymał ogromną reklamówkę.
– W sensie, prezent jest ładnie zapakowany w środku – dodał, drapiąc się po głowie.
– Dziękuję – wykrztusiła wreszcie Inka. – Aleks, te kwiaty... są niesamowite. Skąd je wziąłeś?
– Może to niezbyt wyrafinowane, ale sam je zerwałem. Pewnie wolałabyś coś z kwiaciarni...
– Są idealne – zaprotestowała od razu Inka.
Aleks uśmiechnął się szeroko. Jej zdradliwe ciało reagowało na jego uśmiechy ze starannością i szybkością, z jaką muzycy orkiestry reagują na ruchy dyrygenta.
Uśmiech Aleksa oznaczał ścisk w jej brzuchu. Jego zapach oznaczał szumiącą w uszach krew. Jego dotyk – wybuch chaosu w myślach.
– Pachną jak ty – odparł, muskając palcem jeden z płatków. – Jak łąka pełna kwiatów.
O wszyscy święci, czy on naprawdę musiał mówić takie rzeczy? Organizm Inki nie ustanowił jeszcze standardowej odpowiedzi na tego rodzaju deklaracje, więc po prostu rozpłynęła się, z trudem powstrzymując westchnienie zachwytu.
– Wchodzisz?
Kiwnął głową. Gdy tylko Inka wróciła do salonu, napotkała tam rozbawione spojrzenie Karo.
– Skąd wytrzasnąłeś takie kwiaty? – zapytała od razu, rzucając Aleksowi spojrzenie ponad ramieniem Inki.
– Z łąki. – Inka czuła na sobie jego ciepły oddech. Miała ochotę odchylić się do tyłu i wtulić w niego. – Idę umyć ręce.
Gdy z kranu w łazience pociekła woda, Karo uniosła brwi.
– Okej, widzę, że tu jest coś na rzeczy – wyszeptała. – Domyślałam się, ale teraz jestem już pewna.
CZYTASZ
Ugotowani [ZAKOŃCZONE]
RomanceGdy do restauracji Inki zostaje przyjęty stażysta Aleks, dziewczyna początkowo ma złe przeczucia. Nie potrzebuje pomocy, nie ma ochoty szkolić żółtodzioba i ryzykować, że ktoś będzie negatywnie nastrajał jej wybuchowego przełożonego. Kiedy jednak Al...