Rozdział 17

60 6 16
                                    

🎶 Love is All Around - Wet Wet Wet 🎶

ALEKS

Stoczył bardzo trudną walkę z samym sobą. Usta Inki lekko się rozchyliły, gdy wbiła spojrzenie w jego wargi.

Powtarzał sobie, że jest roztrzęsiona. Kto by nie był po tym, co jej się dziś przytrafiło? Najwyraźniej w ten sposób chciała odreagować. Bliskością. Intymnością.

Coś zabolało go w okolicy serca. Znowu miał stać się dla kogoś ładną odskocznią, wartą tylko tyle, ile mogła być warta uroda.

Aleks nigdy nie stawiał urody wysoko, i wiedział, że Inka będzie żałować, jeśli się pocałują. Może on też będzie tego żałować?

Chociaż, czy dla Inki nie warto było upaść znowu na dno, gdzie stawał się tylko przystojną buzią i atrakcyjną sylwetką?

Zacisnął wargi. Nie chciał, żeby Inka tego żałowała. Nie chciał też znowu znaleźć się na dnie.

Coś mu mówiło, że Inka nigdy nie chciałaby go tam zepchnąć, nawet przypadkiem. Dlatego cofnął się o krok i spojrzał jej w oczy.

– Co robisz? – Oczy Inki zrobiły się okrągłe, a jej twarz pokrył soczysty rumieniec.

– Nie wiem, ja... Inka, jesteś w kiepskim stanie.

Zmarszczyła czoło.

– Nie będziesz mi mówił, jak się czuję – syknęła. Znowu spojrzała na jego usta, ale zaraz odwróciła wzrok. Odetchnęła i spuściła wzrok, a jej policzki poczerwieniały. – Przepraszam, masz rację. Chyba... chyba jednak pójdę do domu.

– Nie, nie, zostań. Zrobię ci herbaty, okej?

Inka spojrzała na niego. Cień uśmiechu okrasił jej oczy drobnymi zmarszczkami.

– Herbata wszystko leczy, tak?

– Dokładnie. – Odwzajemnił jej uśmiech, oddychając trochę lżej. – Czarna, zielona czy jakaś owocowa?

– Zielona, jeśli można – mruknęła, wreszcie na dobre odwracając od niego wzrok. Aleks co jakiś czas zerkał na nią znad blatu w kuchni, dzięki czemu wiedział, że zajęła wypchaną do granic biblioteczkę Dosi.

– Wow, twoja siostra jest chyba romantyczką, co? – parsknęła cicho śmiechem. Aleks uwielbiał ten dźwięk. – Same komedie romantyczne w postaci książek i filmów.

– Gdyby robili takie gry, też by się znalazły na półkach – odparł Aleks, powstrzymując uśmiech. – Wiesz, co zrobiła w weekend swoich osiemnastych urodzin? Zamiast iść na przyjęcie, została w domu i uparła się, że da radę obejrzeć 27 sukienek dokładnie dwadzieścia siedem razy, w dwie doby, gdzie dokładnie na koniec tych czterdziestu ośmiu godzin skończyła osiemnaście lat. Film trwa niecałe sto siedem minut, więc udało jej się to na styk. Nie spała i jadła tylko wcześniej przygotowane jedzenie. Jak maniaczka.

Inka wyprostowała się i zmarszczyła czoło.

– Czekaj, co? Czyli chcesz mi powiedzieć, że nie mieliście wspólnej osiemnastki? Przecież jesteście bliźniętami!

Aleks posłał jej szeroki uśmiech. Podszedł bliżej i podał jej kubek z herbatą.

– Dosia urodziła się 31 grudnia, siedem minut przed północą. Ja urodziłem się dwie po. Rocznikowo, jestem od niej o rok młodszy.

Inka otworzyła szeroko usta, po chwili je zasłaniając.

– I nie wpisali wam tej samej daty?

– Jak widać, nie. Podobno zaproponowali to mamie, wtedy bylibyśmy oboje z dziewięćdziesiątego szóstego, ale mama uznała, że to świetna okazja na rozłożenie kosztów posłania nas do szkoły i na studia w czasie.

Ugotowani [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz