Rozdział VI

259 16 33
                                    

- Ah! - wykrzyknąłem i otworzyłem oczy. Ku mojemu zdziwieniu, moim oczom nie ukazała się kuchnia w domu Tolkiena. Pierwsze, co zobaczyłem to głowa Stana, który wbija swój przerażony wzrok we mnie. Jego widok wystraszył mnie jeszcze bardziej, po tym, co zapamiętałem. Od razu zacząłem odpychać chłopaka od siebie i wtedy zacząłem zauważać przestrzeń, w jakiej się znajdowaliśmy. Moje źrenice się zwęziły, a ja od razu podniosłem się do siadu. Poczułem jednak ostry ból głowy i złapałem się za czoło. Nic nie rozumiałem. Byłem w swoim domu, ze mną był Stan, a mnie bolała głowa nie do wytrzymania. Spojrzałem się przerażonym i zszokowanym wzrokiem na szatyna i położyłem obie swoje dłonie na jego policzkach. Przyciągnąłem jego twarz bliżej swojej i szybkim ruchem połączyłem nasze usta w pocałunku. Były tak przyjemne i delikatne, że dosłownie zatraciłem się w tym, co robiłem. Łapczywie zacząłem wpychać swój język do ust chłopaka, po czym ten jedynie zaczął się drażnić ze mną i dominować mnie w pocałunku. Ta chwila została przerwana przez Stana, który odsunął się ode mnie, tworząc miedzy naszymi wargami strużkę śliny. Chłopak wytarł swoje usta i spojrzał na mnie zalotnym spojrzeniem. Jednak w jego wzroku tkwiło także zmieszanie.

- Heh, a przyszedłem tylko zapytać, czy pójdziemy razem do Tolkiena na imprezę. Nie spodziewałem się tego, że zaczniemy się całować i to jeszcze po tym, jak rąbnąłeś głową w ścianę - zaśmiał się szatyn. Ja jednak poczułem, jak wgłębi gotuję się z gorąca. Czyli ta cała impreza mi się przyśniła po tym, jak zemdlałem? Moja twarz oblała się ogromnym rumieńcem, a ja tylko zmarszczyłem brwi. - Ktoś dzwonił do drzwi. Chyba powinieneś otworzyć.

- Uh... Tak, zaczekaj tu - powiedziałem i ponownie pokierowałem się w stronę drzwi, aby otworzyć kolejnej osobie. Zgodnie z moimi podejrzeniami, moim oczom ukazał się wcześniej wyczekiwany Kenny, który oparł się o framugę i spojrzał na mnie błagającym wzrokiem. Od razu wiedziałem, o co chodzi blondynowi.

- Tak, Kenny. Idę dziś na imprezę do Tolkiena.

- No i to się rozumie, kochany - powiedział chłopak, ze swoim uśmieszkiem na twarzy. Jednak, jak szybko ów uśmiech zawitał na twarzy blondyna, tak szybko z niej zniknął. Zmarszczył brwi i odsunął się do framugi.

- "Kochany"? Teraz przynajmniej rozumiem, co miałeś na myśli mówiąc, że Kenny to coś więcej niż "tylko" twój przyjaciel - zachichotał znajomy nam obu głos, dobiegający zza mnie. Kiedy obróciłem swoją głowę zobaczyłem Stana, który stał ze skrzyżowanymi rękoma i wrednym uśmieszkiem na twarzy.

- Co on tutaj robi, Kyle? - powiedział oburzonym głosem Kenny.

- "On" ma imię, Kenneth'cie McCormicku - odpowiedział, tak samo oburzonym głosem Stan. Ich spojrzenia spotkały się, jak gdyby oboje zaraz mieli skoczyć na siebie i chcieć wydrapać sobie oczy. Obawiałem się, że jeszcze chwila, a oboje będą bili się w przedpokoju mojego domu. Kontakt wzrokowy i całą negatywną sytuację przerwał Stanley, który łagodniej spojrzał na nas obu i zaczął powoli schodzić ze schodów. Bez większego pożegnania, przeszedł przez próg mojego domu, nie obawiając się nawet tego, że blondyn mógłby chcieć go uderzyć. Będąc już przy chodniku, odwrócił się w naszą stronę i wyszczerzył swoje białe zęby. Kiedy szatyn stał już przy chodniku, ja nagle poczułem przeszywający mnie ból w okolicach głowy. Miałem wrażenie, jakby to się już wydarzyło. Tak, jakbym wiedział, że Stan zaraz powie coś o swojej erekcji. Moje oczy powiększyły się, a ja bez większego zastanowienia, odsunąłem Kenny'ego i wybiegłem z domu. Stojąc koło wyjątkowo zdziwionego chłopaka, chwyciłem go za rękę i zacząłem ciągnąć w stronę drzwi wejściowych. Będąc przy Kennym, jego także złapałem i obu wepchnąłem do środka mieszkania. Zamknąłem drzwi na klucz i oparłem się o nie, przełykając ślinę. Czułem, że ta dwójka zaraz dosłownie zabije się, a to ja będę musiał sprzątać ich zwłoki i szorować dywan z ich krwi. Niezręczną ciszę przerwał Stan, który spojrzał tym razem na stojącego obok niego blondyna i lekko się do niego uśmiechnął. - Wiesz, Kenny. Kolejnym razem, jak będziesz planować przyjście do Kyle'a, to mu to wcześniej napisz. Następnym razem nie będę się spuszczał do kibla.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jun 06, 2023 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Is there someone else? - StyleWhere stories live. Discover now