Rozdział 6. Tańcz, tańcz, tańcz.

732 22 3
                                    

Obudził mnie rwący ból głowy, oznaczający bezlitosnego kaca.

Nie sądziłam, że tanie wino będzie w stanie doprowadzić mnie do takiego stanu. A jednak od kilku minut leżałam nieruchomo w łóżku, wsłuchiwałam się w płytki oddech Finna i starałam się powstrzymać odruch wymiotny. Wczorajsza skromna kolacja podchodziła mi do gardła.

Jednak to wcale nie oznaczało, że przestanę pić łatwo dostępny trunek z supermarketu. Co ciekawe prawnie nie powinni mi go wydawać. Ale kto by liczył te kilka dni do urodzin.

Przetarłam twarz dłonią, wzdychając męczeńsko. Za jakie grzechy musiałam wstawać z samego rana, gdy nie miałam zajęć? Przecież to było jawne znęcanie się.

- Lola, wstałaś?! – wołanie z drugiego pomieszczenie dotarło do moich uszu.

A oto sprawczyni mojego cierpienia. Greta Marquez od godziny plątała się po mieszkaniu, tryskając energią. Po części rozumiałam, skąd u kobiety takie pozytywne nastawienie. O godzinie dziesiątej ona i Finnley mieli zarezerwowaną sale do tańca w Akademii. Zresztą nie tylko oni, a cała ich grupa z zajęć.

- Tak! – skłamałam gładko.

- Uważaj, bo ci uwierzę! Ruszaj się, bo obleje cię garnkiem wody!

Przez myśl przeszła mi scena z ostatniego lanego poniedziałku, gdy Greta z Finnem perfidnie wrzucili mnie do jeziora w Central Parku. Wracaliśmy wtedy na nogach do mieszkania, a ja zostawiałam za sobą mokre ślady w akompaniamencie śmiechu moich przyjaciół. W porównaniu z tym garnek wody to pestka.

- Nie zrobisz tego!

- Chcesz się przekonać?!

- Możecie się zamknąć? Próbuję spać – wymamrotał sennie Fin, podnosząc się z poduszki. Głos miał wyjątkowo ochrypły. Jego włosy były rozczochrane, a oczy ledwo otwarte. Tak, zdecydowanie miał kaca, tak samo jak ja. Wyglądał na ledwo żywego.

- Ty też musisz wstawać, niedługo macie zajęcia – przypomniałam mu, powoli się podnosząc. Głowa nieprzyjemnie pulsowała, nie pozwalając zapomnieć o wczorajszym wieczorze.

- My mamy – poprawił mnie, uśmiechając się do mnie z samozadowoleniem. Nagle stał się całkiem rozbudzony.

Sięgnęłam do szafy z ubraniami, przewracając oczami. To był jeden z tych genialnych pomysłów Grety. Moja przyjaciółka w dalszym ciągu zachęcała mnie do powrotu do tańca. A najgorsze było to, że faktycznie zaczynałam się przekonywać. Ale tylko troszeczkę.

Wstałam i wybrałam wygodny dres do przebrania. Tak bardzo nie chciałam wypełzać z sypialni. To było moje zacisze, chociaż może nie takie moje, skoro dzieliłam ją z dwoma osobami. Mimo wszystko chciałam tu zostać, a nie tłuc się przez miasto, gdzie panował chaos i tłumy ludzi.

Przemknęłam się do łazienki, omijając wzrokiem stojącą w kuchni Gretę. Zerknęłam w lustro i wydęłam wargę. Wyglądałam naprawdę okropnie i aż dziwiłam się, że Finn nie zwrócił na to uwagi.

Moje włosy po całej nocy wiercenia się w pościeli utraciły nieco naturalnego skrętu. Były rozczochrane, a niektóre pasma niemal całkowicie się rozprostowały. Po gęstych falach prawie nie zostało śladu. Pod oczami miałam ohydne, szare cienie, a moja twarz zdawała się być napuchnięta. Pociągnęłam nosem, odwracając krytyczne spojrzenie od gładkiej tafli.

Brzydka Charlotte Legrand.

Zraniona własnymi myślami zaczęłam się przebierać w przygotowane ubrania. Starałam się nie zerkać na swoje ciało. Umyłam zęby, twarz i to było na tyle z mojego ogarniania się. Poprawiając sportowy stanik, przygryzłam już pęknięte usta. Zanim wyszłam z łazienki, spojrzałam jeszcze raz w lustro i zaczęłam ponownie analizować każdy mankament mojej twarzy i sylwetki.

Jeden Kierunek Miłości II TOM [Zakończone]Where stories live. Discover now