Rozdział 16. Valentina.

655 38 1
                                    

Wszystko co dobre kiedyś się kończyło.

To pomyślałam, gdy poprzedniej nocy Felix odwiózł mnie prosto pod klatkę schodową, do której szybko się wślizgnęłam. Na ustach wciąż czułam dotyk jego warg po czułym pożegnaniu, którym mnie obdarzył. Przysięgam, jego pocałunki były jednym z najwspanialszych doznań w moim życiu.

Gdy wróciłam do domu, wszyscy już spali. Przypadło mi nocowanie na kanapie, co z niechęcią uczyniłam, wspominając miękki materac i przyjemnie pachnącą pościel w sypialni LeBlanc. Zasnęłam z tą tęskną myślą, a gdy obudziłam się następnego ranka, żałowałam, że nie zostałam jeszcze jedną noc u Felixa.

- Zrobiłam nam tosty – obwieściła zadowolona z siebie Greta, przerywając moje rozmyślanie.

Spojrzałam na nią, żeby następnie przenieść wzrok na stół. Leżał na nim duży talerz, najprawdopodobniej największy w naszym mieszkanku, a na nim ogromna ilość grzanek, posmarowanych masłem lub dżemem wiśniowym.

- Dziękuję, wyglądają smacznie – odpowiedziałam, uśmiechając się lekko. Zamknęłam za sobą drzwi od łazienki i podreptałam do stołu. Zajęłam wolne miejsce, czując lekki ścisk w żołądku. Zdecydowanie powinnam coś zjeść.

- Nie kłam, przyrządzałam lepsze śniadania – mruknęła z przekąsem mulatka, marszcząc nos z niezadowolenia. – Dzisiaj nie miałam siły. Wczoraj do późna siedziałam w akademii i ćwiczyłam.

Zerknęłam na kobietę. Miała na sobie luźne dresy, a jej kręcone włosy związane były w ulizanego koka, na którego z pewnością poszło dużo żelu. Wyglądała na zadbaną i schludną, a ten obraz burzyły jedynie bardzo widoczne cienie pod oczami, zapewne ze zmęczenia.

- Nie przejmuj się. Na pewno i tak jest pyszne – zapewniłam ją.

- A propos ostatniej nocy... – zaczęła Greta, zajmując miejsce naprzeciwko mnie. Posłała mi chytry uśmieszek, godny samego diabła. – Nie było cię, gdy wróciłam. Gdzie się tak długo włóczyłaś? I gdzie nocowałaś przedwczoraj?

To była cała Greta. Niezwykle opiekuńcza, starała się zajmować mną i Finnem, chociaż oboje byliśmy dorośli. Martwiła się o nas zupełnie tak, jakbyśmy byli jej dziećmi.

- Cały czas byłam u Felixa – przyznałam, uzyskując w odpowiedzi podekscytowany pisk Marquez. Zaśmiałam się na jej rozanielony wyraz twarzy. – Nocowałam u niego, poznałam jego współlokatorów i jednocześnie kolegów z pracy... - zawahałam się, nie będąc pewna, czy chcę już dzielić się z nią dobrą nowiną. – I zostałam jego dziewczyną.

Na ostatnie słowa dwudziestojednolatka rozszerzyła szeroko oczy i przejęta zasłoniła usta dłonią. Wgapiała się we mnie, jakbym właśnie jej obwieściła, że kosmici istnieją.

- O mój Boże! – wymamrotała. – Lola, gratuluję! Tak bardzo się cieszę! Jak to się stało?

Uśmiechając się najszerzej, jak tylko potrafiłam, opowiedziałam Grecie, jak Felix zapytał mnie o bycie jego dziewczyną. Moja przyjaciółka była zachwycona i chyba ta sytuacja przekonała ją, że Felix jest odpowiednim facetem dla mnie.

Jednak patrząc na całą naszą relację, wiedziałam, że to nie powinno tak wyglądać. Wszystko szło u nas nie po kolei i na każdym kroku się komplikowało. Mimo tego nieporządku, nie zamierzałam z tego rezygnować.

- Jejku, to takie romantyczne! – zachwycała się przyjaciółka. Nachylała się właśnie po drugą grzankę, trajkocząc uradowana. – To wspaniale, że w końcu wam się układa! Można było z wami zwariować!

Prychnęłam, przewracając oczami. Również sięgnęłam po jedzenie.

- A co u ciebie i Finna? – zapytałam po chwili.

Jeden Kierunek Miłości II TOM [Zakończone]Waar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu