- Słuchasz, Piotrek?
Wspomniany młodzieniec wydał zirytowane sapnięcie. Siedział oparty o ścianę, naprawiając niedawno zdobyty erkaem. Jego dłonie monotonnie pociągały za wycior, powoli pracując nad przywracaniem zapasowej lufie blasku.
- Zapytałem o coś. Nie nauczyli cię żadnych manier gamoniu?
Całym sercem chciał wstać i coś odkrzyknąć. Jednak pora dnia, a także (i może przede wszystkim) pogoda odciągały go od wizji kolejnej tułaczki ku bezdomności. Panujący w izbie ziąb, wilgotny, przypominał o nieprzyjemnych warunkach klimatycznych. Matka siedziała okryta ciepłymi pledami, coś tam wyszywając.
- Nauczyli. Samiście uczyli - mruknął, przypominając, że na jego charakter nakładają się rodzicielskie wysiłki mężczyzny. - Kontynuujcie.
Ojciec, zadowolony ze zdobytej uwagi, zaciągnął się cygaretem, i ćumnął obłok dymu.
- Tak jak mówiłem. Nie wierzę, że wybrali na sołtysa tego łajdaka, Łomaczenkę. Po prostu nie. On nawet po polsku słowa nie umie! A w powiecie nas przecie tak mnogo.
Łomaczenko był jednym z bardziej znanych Ukraińców Ubylinki. Co prawda nie stanowił zagrożenia z perspektywy ukraińskiego podziemia: o to się martwić nie trzeba było. Był jednak zagorzałym komunistą.
- Nie umie - zgodził się chłopak, zbierając w garść rowki tombaku z pocisków przed sobą. - Tak jak większość Ukraińców....na przykład ci, którym sprzedałeś Marię - dodał oskarżycielsko.
-O, to jest to. To jest twój problem, Piotrek. Szukasz zwady. Po kiego temat zaczynasz?
- Bo się tym przejmuję - warknął Piotrek, zaciskając uścisk na lufie. - Bo się tym, cholera, przejmuję. Ale tobie wszystko jedno, co z nią teraz!
– Nie bucz! Siostrę ci uratowałem. Powinieneś uklęknąć, i dziękować, i prosić, bym te..
Chłopak zamknął oczy. Próbował pomyśleć o czymś, co go ostudzi.
- Słuchaj ty mnie!- ojciec upomniał się ze złością.
- Przecież słucham! - odwrócił się w jego stronę całkowicie. - Sowiety ścigają wszystkich, tyle że Polaków najbardziej, więc ją przed nimi ukryłeś! Szkoda tylko, że nie pofatygowaliście się sprawdzić, komu ją dajecie!
Ojciec dmuchnął na niego dymem. - Dobrze wiem do kogo nasza Marysia poszła. Wołodymyr to mój dobry druh, poznaliśmy się jeszcze za młodu, na..
- Nie o niego chodzi. Tylko jego syna!
-Aaa, Wasieńko? - Pan Kruszyński spojrzał w dał, przywołując w pamięci spotkania z młodym Ukraińcem. Co prawda był nieco cichy, i twarz miał wiecznie pokrzywioną, ale nic mu zarzucić nie mógł. - To dobry chłopak.
Piotrek spojrzał na ojca z niedowierzeniem.
- Wariat ją zabije, nim Ruscy w ogóle znajdą coś w aktach!
- Piotruś, co ty mówisz - matka szczerze zdziwiła się z krzesła. - Przecież taki uprzejmy był. I taki mądry, historie zna, jak ty. Dogadalibyście się..
Chłopak wydał z siebie odgłos oburzenia, na co westchnęła. - Rozmawiałeś z nim co chociaż?
- Nie rozmawiał- wtrącił ojciec, mierząc żonę porozumiewawczym wzrokiem. - Ale jak zawsze najmądrzejszy.
Piotrek zaśmiał się histerycznie. - Znam go lepiej, niż wy wszyscy razem wzięci, stary durniu. Maria też!
Ojciec uniósł cienką brew, ignorując coraz gorętszy język syna. - Ano? Skąd niby?
أنت تقرأ
Kołomyja
التاريخيةUbylinka to wieś położona w zachodniej części Wołynia. Zamieszkiwana zarówno przez Polaków, jak i Ukraińców, staje się tyglem nienawidzących się ugrupowań. Banderowcy i Polacy muszą być jednak ostrożni, mając na sobie braterski wzrok Związku Radziec...