Transcendence

500 47 58
                                    

Chuuya kręcił się po salonie jak mucha zamknięta w słoiku i sprzątał zabawki Kyouki. Lubił mieszkać z Dziewczynką, która skutecznie wydobywała jego myśli z ciemnych zakamarków mózgu i prowadziła je za rękę w o wiele jaśniejsze miejsca bijące dziecięcym chaosem. Oczywiście nie zawsze tak było. Na samym początku ich znajomości Kyouka była całkowicie inna, nie śmiała się, prawie w ogóle nie odzywała i zdawała się obawiać własnego cienia, który uparcie podążał za nią gdziekolwiek by nie poszła. Od tamtego momentu dużo się zmieniło. Otworzyła się na świat i zaczęła bardziej przypominać żywe, ludzkie dziecko niż spłoszone zwierzę, balansujące na krawędzi życia i śmierci. Chuuya włożył w to dużo pracy. Chodził z nią na terapię, za każdym razem gdy płakała przytulał ją i oswoił ją z jej własną zdolnością, której bała się niemiłosiernie. Oczywiście nadal jej nienawidziła i Nakahara doskonale o tym wiedział, a ponadto w ogóle go to nie dziwiło. I jakkolwiek bardzo nie chciał, żeby nienawidziła tej części siebie to „naprawienie" Kyouki pod tym względem musiał pozostawić już jej samej. W końcu sam nie mógł nic zrobić z murem uprzedzenia i bólu, kyóry powstał między dziewczynką, a Śnieżnym Demonem. Tego muru nawet grawitacja nie mogła zburzyć.

Tak więc odpowiadała mu obecność Dziewczynki w domu. Był tylko jeden minus. Bałagan, bajzel, burdel i rozpierducha jaką tworzą wokół siebie dzieci. Nieustanny chaos nie do opanowania. Westchnął cicho. Żałował, że odpuścił sobie sprzątanie dzień wcześniej, a tak w ogóle to musi poważnie porozmawiać z Kyouką o tym gdzie odkłada swoje rzeczy. Nie to, że Chuuya był pedantem, ale chyba każdego w jakimś stopniu rozstraja wieczny bałagan.

Usłyszał dzwonek do drzwi. O wilku mowa!

Zostawił wszystko co miał w rękach na stoliku i podszedł do frontowych drzwi. Odkluczył je i stanął twarzą w twarz ze sprawcą całego tego majdanu- Kyouką.

-Chuuya!- powiedziała zmęczonym głosem i objęła go w pasie. Chłopaka zawsze trochę irytowało, że nawet nie musiał klękać, żeby go dosięgła.

-Hej, jak było?

-Dobrze, ale jestem zmęczona....- jakby na potwierdzenie swoich słów ziewnęła głośno.- Idę spać.

Zaczęła ściągać buty i cienką kurtkę, którą Chuuya rano wepchnął jej do ręki, gdyż w internecie napisano, jak się okazało omylnie, że będzie padać.

-No, no... Chwila z tym spaniem... Najpierw musisz mi pomóc.- wiedział, że po treningach była zmordowana, ale zamierzał postępować zgodnie z zaleceniami Kyou i wyciągać konsekwencje z jej zachowań. Chociaż tak naprawdę, głęboko w środku, miał ochotę zrobić jej kakao i wysłać ją do łóżka. Postanowił jednak stłamsić w sobie te dobroduszne uczucia, które Kyou często mu wypominała i stać się surowym opiekunem.

-Co? W czym?- zniechęcenie w jej głosie trochę złamało wolę Chuuyi, ale zdołał pozostać niewzruszonym.

-Kyouka Izumi.- zaczął wyniośle i karcąco. Przynajmniej próbował- Zrobiłaś taki bajzel w salonie wczoraj, że chodzić się nie da. Musisz mi pomóc, bo utonę w twoich zabawkach.

Spojrzała na niego zdziwionym wzrokiem i.... zaśmiała się. Teraz to Chuuya był zdziwiony.

-Dobrze, pomogę Ci... Chuuya... jesteś cały czerwony gdy tak mówisz... to takie śmieszne...- prawie udusiła by się tym swoim chichotem.

Po chwili obydwoje śmiali się w niebogłosy i nadal cicho chichocząc zabrali się do sprzątania salonu. Kyouka podawała mu zabawki i prosiła by uniósł je w powietrze, a gdy już to zrobił zachwycała się niesamowicie. Taką obrali strategię. Ona zbierała zabawki i dawała je mu, a On unosił je w górę po czym odsyłał na swoje miejsce w pokoju Kyouki. Po chwili było czysto jak nigdy.

Soukoku finalWhere stories live. Discover now