Calling

606 49 25
                                    

Teraz, gdy Kyou pozwoliła mu na działanie, Dazai nie zamierzał czekać. Co prawda wprowadziłby swój plan w życie czy spodobałoby się to jej czy nie, ale czekał na akceptację Dziewczyny głównie ze względu na Chuuyę. Nie chciał go zawieść. Nie mógł sobie pozwolić na przekraczanie jego granic, a wiedział że Nakaharze nie spodobałoby się gdyby zlekceważył lub okłamał Kyou. Chociaż technicznie i tak już to zrobił. Nie bez powodu nie powiedział jej o wszystkim, ale żeby wyczyścić swoje sumienie dał jej jasno do zrozumienia, że nie chce jej o wszystkim mówić i chyba zrozumiała jego sygnały. Jeśli mimo to, nadal pozwoliła mu na działanie to nie miał się o co martwić. Cieszył się, że Ruda go nie naciskała, bo mógłby przez przypadek coś chlapnąć... ostatnio nie był w najlepszej formie, a wiedział że zdradzenie czegoś Kyou jest praktycznie równoznaczne ze zdradzeniem czegoś Chuuyi.

A on dla własnego dobra nie powinien o wszystkim wiedzieć.

Mocniej wtulił się w materiał swojego czarnego płaszcza. Przedzierał się przez tłum i kurtynę deszczu. Chuuyi powiedział, że idzie się tylko przewietrzyć. Żeby nie wzbudzić tym jego podejrzeń, naprawdę wychodził na krótkie spacery od jakiś trzech dni. Dzięki temu Chuu zapewne nie wpadło nawet do głowy co ma zamiar zrobić. Cieszył się, że jest obdarzony taką przebiegłością, ponieważ Chibi w życiu nie pozwoliłby mu nawiązać kontaktu z Shibusawą samemu, a on musiał właśnie zrobić to sam.

Przez białą pokrywę chmur prześwitywały promienie słoneczne, ale nadal lekko padało, mimo że pierwsze krople spadły na ziemię już koło siódmej, gdy rozmawiał z Kyou. Dziesięć godzin później nadal uprawiały swój samobójczy taniec. To porównanie przypadło Dazai'owi do gustu.

Mijał pojedyncze osoby na chodniku. Większość z nich miała w rękach parasole jednak jedyną ochroną Dazai'a przed zmoknięciem był cienki kaptur bluzy Chuuyi, którą tem wcisnął mu zanim wyszedł z domu. Oczywiście gdyby mógł w ogóle  by go nie wypuścił na dwór, ale Dazai się uparł. Nie mógł czekać, aż deszcz przestanie padać. Pachniała papierosami i letnim wiatrem... jak On.

Szedł na pamięć, automatycznie. Znał tą drogę lepiej niż swoje imię. Śniła się mu w koszmarach i przyciągała go swoją ciemnością na jawie. Obiecał sobie kiedyś, że już nigdy nie postawi na niej stopy, ale... ale On...

Widział wszystkie te ponure spojrzenia Chuuyi, które ten bezskutecznie starał się przed nim ukryć zbywając go niezręcznymi uśmiechami. Widział jak czasami nadal odruchowo używał swojej zdolności czy to po to by ściągnąć coś z wyższej półki czy podnieść pilota bez wstawania. I dostrzegał jakiś taki błysk bólu w jego wyrazie twarzy gdy za każdym razem uderzała go brutalna rzeczywistość. Chuuya nigdy się nie skarżył, ani razu nie narzekał na brak zdolności, ale Dazai podejrzewał jak się czuje. Zdolność jest jak trzecia ręka, a szczególnie taka jak Chuuyi, którą ten napewno używał często w codziennym życiu. Dazai nie mógł sobie wyobrazić utraty swojej mocy, która w porównaniu z użytecznością jego władzy nad grawitacją była mało przydatna w większości sytuacji. Rozumiał go, a przynajmniej starał się go zrozumieć.

Nie chciał, żeby cierpiał. Nawet jeśli cierpienie to nosi imię zwykłej normalności, ponieważ Chuuya Nakahara zasługiwał na więcej.

Jeszcze bardziej utwierdzony w swoim przekonaniu stanął przed celem swojej podróży. Momentalnie poczuł jak przechodzą go ciarki. Patrzył na dwupiętrowy, biały budynek, jeden z wielu. Z zewnątrz nie wyróżniał się niczym. Zwykły, opuszczony i trochę niezadbany z paroma wybitymi szybami. Tak wyglądał dla wszystkich niedostrzegających go przechodniów, tak wyglądał dla wszystkich mijających go często setki razy w roku w drodze do i z pracy lub szkoły, ale nie dla Dazai'a. On widział piekło, które kryło się w jego trzewiach. Dwa nadziemne piętra budynku za czasów działania ośrodka były tylko przykrywką. Na przestrzeni lat wynajmował je szereg różnych biur rachunkowych i jedna siłownia. Prawdziwa instytucja znajdowała się za zamkniętymi drzwiami, w piwnicy, tuż poza polem widzenia ludzkiej ciekawości.

Soukoku finalDonde viven las historias. Descúbrelo ahora