9

20 2 0
                                    

Czasami słowa wypowiedziane podczas uniesień emocjonalnych, są zbyt bardzo wymalowane i podrasowane.

Nie jest to nic złego, ale wytłumacz to drugiej osobie po szkodzie, która w te słowa uwierzyła.

Louis był bardziej niż pewny, iż słowa wypowiedziane przez niego właśnie w takim wyjątkowym uniesieniu, trafiły do Harry'ego niczym echo, a ten zapewne o tym nawet nie pamięta. Jak bardzo się mylił...

Harry kolejnego dnia obudził się we własnym łóżku hotelowym, samotnie. W pierwszym momencie poczuł zwyczajną pustkę jakby nic wyjątkowego nie stało się w jego życiu. Dopiero po chwili fakty zleciały się w jednym momencie, a on wpatrywał się w drzwi łazienki zawieszonym wzrokiem. Przymknął powieki na kilka minut i nie potrafił uwierzyć w swoją głupotę - miał przerwę w związku na przemyślenie relacji z Samem, a zamiast tego pieprzył się ze swoim byłym... Przecież to brzmiało tak cholernie źle!

Westchnął głośno, zakrywając dłońmi swoją twarz i naprawdę nie wierzył w to, iż martwe motyle obudziły się w podbrzuszu, a kąciki ust unosiły się ku górze.

Samo wspomnienie tamtej nocy budziło w nim nieznane uczucia oraz emocje kumulujące się we wnętrzu. To również lekko zbiło go z równego toru, a przez to przesiedział cały dzień w swojej sypialni hotelowej. Był naprawdę szczęśliwy z prawie całej skacowanej drużyny. Nikt nie pytał i wszyscy siedzieli zamknięci w swoich sypialniach.

Dopiero kolejny dzień utwierdził go w przekonaniu, iż musi wyjść ze swojego pokoju, ponieważ praca wymagała od niego takiego posunięcia. Od rana czuł spierający stres maltretujący cały hotel oraz każde inne miejsce, w którym znajdywała się cała drużyna. Ponieważ to tego dnia miał odbyć się mecz z największym przeciwnikiem Manchesteru United, czyli chamski ród Manchester City. 

Premier League to mieszanka dwudziestu angielskich drużyn, które walczą po to, aby jako jedna z najlepszych zagrać w późniejszej Lidze Mistrzów. I choćby większość z klubów starała się wygrać, to w przeciągu ostatnich dwóch lat Manchester United był niezniszczalny i wygrywający z zniewalającą przewagą punktową. 

Lecz oni często zmieniali przebieg tej historii. 

Manchester City przyjął nowego zawodnika i choć był to jedynie nowy pomocnik, to jednak jego obecność całkowicie zmieniła cały przebieg meczu i ich rozegranie na boisku. Tak jakby jeden zawodnik miał zmienić cały los klubu. 

Louis odkąd tylko wszedł do autobusu, siedział z nosem wbitym w ekran telefonu. Nie odzywał się do nikogo, nie prowadził rozmowy, a gdy ktoś go pytał o cokolwiek, odpowiadał krótko i bez większego sensu. Droga na stadion drugiego klubu nie była aż tak długa, dlatego już po kilkunastu minutach znaleźli się u swojego wroga, wypakowując się z autobusu. 

Harry nie chciał mówić wprost tego, iż zaczął również denerwować się meczem, choć tak naprawdę nie bardzo obchodziły go mecze, jeżeli zawodnicy nie mieli na sobie krwi lub lekkich urazów. Starał się oddzielać pracę od przyjemności, a jego stare marzenia trochę bolały, więc większość meczów spędzał i prawdopodobnie będzie spędzać z nosem w telefonie. Tym razem nie miał z kim pisać, więc jego jedynym pomysłem na mecz było sprawdzanie raportów z kliniki. 

- Ty znowu z tym telefonem... Ja mam nadzieję, że Sam pozna twoją twarz w szpitalu jak piłka tym razem naprawdę zniekształci ci twarz.- odezwał się William. 

Cóż, prawie nikt nie wiedział o całej sytuacji, która stała się trochę skomplikowana w ostatnim czasie. Ale mimo wszystko lekko zabolało to jak wspomniał imię jego nieaktualnego chłopaka. 

- Dlatego zaraz obok mnie siedzisz ty i w razie czego uratujesz mi życie.- uśmiechnął się szeroko, ukazując szereg zębów. Zaraz po tym usłyszeli wrzawę na stadionie, która rozniosła się echem po ścianach budowli. 

Two Lovers 2 || Larry Stylinson Hikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin