2

17 2 0
                                    

- Żartujesz, prawda?- zapytał zaskoczony Harry.- Tato, powiedz, do cholery, że żartujesz...

Harry wraz ze swoim tatą siedzieli w samochodzie w ciszy po tym jak Dan wyznał mu, iż jego dodatkowa praca nie miała polegać tylko i wyłącznie na sprawdzaniu objawów i leczeniu, ale również na fizjoterapii. I nie byłoby w tym nic złego, bo Harry dosyć długo studiował medycynę, jednak nie skończył jeszcze tej specjalizacji. Co prawda kończył ją, ale nie miał nawet jakiegoś oświadczenia czy czegokolwiek, że może być fizjoterapeutą... 

Głowa zaczęła pulsować w skroniach pogłębiając ból istnienia, bo w tym momencie Harry chciał być zwyczajnie martwy. Sam fakt, że nie miał ochoty wstawać z rana i, kiedy to robił z przymusu, myślał jedynie o tym, aby z powrotem znaleźć się w swoim łóżku i zapaść w wieczny sen, był głęboko przerażający i poważny. Ale jak to się mówi - lecząc innych, nie wyleczysz siebie. Harry niestety należał do tego grona i pomimo spadku na wadze, zmianie w wyglądzie i zachowaniu - starał się tego nie zauważać i ignorował to bardzo zauważalnie dla Sama, który nie raz próbował zacząć ten temat, jednak Harry lekceważył również jego. 

Teraz był zdecydowanie bardziej skupiony na wewnętrznym bólu, który samoistnie produkował więcej śliny i przyprawiał o zapaść płuc, które swoją droga nie istnieje, jednak tak się właśnie czuł. Stres wypełniał go całościowo. 

- Nie jestem jeszcze fizjoterapeutą i nawet nie wiem czy mam zamiar nim być, bo papierek to jedno, ale chęci to drugie. Nie mam czasu na tak wiele specjalizacji. Nie rozerwę się...- mówił w złości, wytrzeszczając delikatnie oczy. 

- A ja ci powtarzam, że mówiłem to trenerowi i dyrektorowi klubu, i oboje zgodzili się na twoje przyjęcie, bo potrzebują jeszcze jednego lekarza, gdyż jednego fizjoterapeutę już mają, ale nie jest on specjalistą w kwestiach, w których ty jesteś. Więc będziecie się dopełniać.-powiedział z entuzjazmem, a Harry przełknął żar powstały w gardle, kiedy złość wręcz emanowała w jego wnętrzu. 

- Przecież to nawet nie brzmi dobrze! Czy oni mają równo pod sufitem?! Przecież jakakolwiek niewiedza skutkuje skrzywdzeniem drugiej osoby, która potrzebuje pomocy... To jest idiotyczny pomysł...

To nie tak, że Harry nie chciał tej pracy, bo ją chciał i to bardzo, ale jak można zareagować na tak nieprofesjonalne podejście do pacjentów i to jeszcze tak cholernie ważnych?! To nie tak, że Harry kategoryzuje osoby chore lub wymagające pomocy, ale do cholery, jeżeli zrobiłby krzywdę jakiemukolwiek piłkarzowi z Manchesteru United to co, że miałby problemy z dyrektorem i całym zarządem klubu, to jeszcze dodatkowo zostałby z pewnością zabity przez kibiców. Sam był kiedyś fanem, kiedy miał jeszcze czas na telewizje i internet, i z pewnością by zabił, jeżeli jego ulubiony piłkarz doznałby kontuzji przez niedopatrzenie lub niewiedzę. 

- Harry, spróbuj. Może nie skończyłeś specjalizacji, ale przecież oni po prostu nie wysłali ci jeszcze tego cholernego papierka. Masz fizjoterapię w jednym palcu, tak jak swój pierwszy fach, i to co mówisz to jedynie stres i strach. Pozwól sobie, bo oboje wiemy, że jesteś dobry w tym co robisz. Nie pozwól sobie samemu zawrócić w głowie, tylko dlatego, że nie masz papierka z podpisem.

I niby Harry wiedział, że jego tata miał trochę racji, jednak nie mógł pozwolić na to, aby ten brak papierka po prostu przemknął przez jego myśl, bo to jednak była ważna część tej pracy. Jeżeli chciałby być mechanikiem lub sprzedać w sklepie, nikt nawet by nie zapytał o jego specjalizację, jednak tutaj chodziło o dobro ludzi, o ich stan zdrowia, życie i dalszy rozwój. Ten papierek był ważny chociaż do tego, aby dawał pewność innym pacjentom, że zna się na tym co robi. Żeby wchodząc do pomieszczenia, spojrzeli na ścianę i stwierdzili aha, czyli ten Styles rzeczywiście jest fizjoterapeutą. 

Two Lovers 2 || Larry Stylinson Where stories live. Discover now