☆ 𝐒𝐓𝐔𝐂𝐊 𝐖𝐈𝐓𝐇 𝐌𝐄!

325 24 33
                                    

𝘠𝘖𝘜 𝘈𝘙𝘌 𝘚𝘛𝘜𝘊𝘒 𝘞𝘐𝘛𝘏 𝘔𝘌, 

𝘚𝘖 𝘐 𝘎𝘜𝘌𝘚𝘚 𝘐'𝘓𝘓 𝘉𝘌 𝘚𝘛𝘐𝘊𝘒𝘐𝘕𝘎 𝘞𝘐𝘛𝘏—

𝘠𝘖𝘜

Vivienne odetchnęła z ulgą poprawiając po raz ostatni ciemny błyszczyk na swoich ustach

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Vivienne odetchnęła z ulgą poprawiając po raz ostatni ciemny błyszczyk na swoich ustach. Przygotowywała się na bal od niemalże godziny, choć wciąż nie był to niesamowicie długi czas gdyby miała porównywać się do — na przykład — Rozalii czy, cholera, samej Amber, które już zapewne od rana chodziły po mieszkaniu z wałkami we włosach. Osunęła się lekko po krześle od toaletki, skanując dokładnie swoją twarz. Właściwie chyba wszystko leżało już na swoim miejscu tak jak powinno i mogła zaprzestać obsesyjnemu sprawdzaniu szczegółów, co swoją drogą miała w zwyczaju. 

Podniosła się z krzesła i poprawiając swoją suknię stanęła przed znacznie większym lustrem w rogu pokoju. Przejrzała się w nim, obracając się wokół własnej osi. 

Czarne buty na dość wysokim obcasie były ku zdziwieniu różowowłosej dość wygodne, a przynajmniej na ten moment — w razie, gdyby chciała tańczyć przez parę godzin wszystko jest w stanie się pokomplikować. Wszystko bardzo dobrze podkreślała sukienka, która stuprocentowo wpasowała się w jej wymagania. Jej górna część była dość opięta, zaś dół sięgał jej aż do ziemi. Bordowy kolor idealnie zgrywał się z czarną, cienką siateczką, która znajdowała się na całej kreacji. Poprawiła jeszcze długie rękawiczki z podobnego materiału po czym narzuciła na siebie czarne futro — teraz już była gotowa by wyjść. 

Sprawdziła jeszcze kątem oka na zegar; za równą minutę pod jej drzwiami miał znaleźć się Kastiel. Zebrała szybko swoje pierdoły i nie czekając na nic więcej ruszyła żwawym krokiem w stronę drzwi, gdzie już niedługo później usłyszała dzwonek.

Złapała za klamkę i od razu jej oczom ukazał się czerwonowłosy, w dość rzadkim wydaniu; w końcu nie na co dzień widzi się Veilmonta w garniturze i koszuli. I to wyprasowanej. 

— Punktualny. Jak zawsze — zaśmiała się krótko po czym pocałowała go w policzek na przywitanie, natomiast ten niczym dżentelmen ukłonił się lekko i wyciągnął dłoń w jej stronę z rozbawieniem. 

Dopiero chwilę później zdaje się obrzucił Peirce wzrokiem, skanując ją od stóp do głów. Jego oczy ledwo widocznie rozszerzyły się, po czym szybko odwrócił wzrok w inną stronę. Ewidentnie czubki jego uszu się lekko zaczerwieniły, i pozostało mu dziękować Bogom i samemu Szatanowi, że niebieskooka tego nie dostrzegła.

— Lepiej chodźmy, bo na sam bal już tacy punktualni nie będziemy — odchrząknął, wciąż sarkastycznym tonem, po czym praktycznie zaciągnął dziewczynę do przodu.


Wchodząc na wielką halę, muzyka, którą było słychać już z zewnątrz, stała się wyraźniejsza wraz z wieloma okrzykami uczniów. Pierwsze co rzuciło się w oczy różowowłosej to liczne lampki, które cudownie oświetlały salę, jednocześnie nadając jej przyjemny klimat. Na suficie jak i w paru miejscach przy granatowych i fioletowych zasłonach znajdowały się niebiesko-białe balony, a podkreśleniem tego wszystkiego było konfetti, które nie wiedzieć czemu tak wcześnie znajdowało się na parkiecie. 

𝗦𝗧𝗨𝗖𝗞 𝗪𝗜𝗧𝗛 𝗠𝗘 ; kastielWhere stories live. Discover now