𝐈𝐗. "Zamknij się, odpoczywam"

437 45 53
                                    

Czwartek nastał niespodziewanie szybko, a Vivienne jedynie zastanawiała się nad tym, jakim cudem te dni tak prędko przelatywały przez palce

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Czwartek nastał niespodziewanie szybko, a Vivienne jedynie zastanawiała się nad tym, jakim cudem te dni tak prędko przelatywały przez palce. Naprawdę, po raz pierwszy od dawna nie zauważała, kiedy jej życie gnało do przodu. Być może było to spowodowane jej przyjaciółmi, którzy ją otaczali; dzięki nim miała co robić, no i przy okazji nie przejmowała się pierdołami, co było jednym z większych plusów. 

I normalnie raczej nie miałaby większych problemów z wstaniem rano, bo w zwyczaju miała pocieszać się tym, że zobaczy swoich znajomych, ale tego dnia akurat niesamowicie jej się nie chciało. 

Jasne, przecież była w parze z Kastielem, a to oznacza wręcz dzień pełen wrażeń, ale sama myśl, że będą jechać do lasu niespecjalnie ją pocieszała. Już o wiele bardziej wolałaby spędzić czas z chłopakiem sam na sam, nawet w tej jego ulubionej knajpce, a nie pośród drzew.

To znaczy, to oczywiście nie tak, że zależało jej tak bardzo na towarzystwie chłopaka. Po prostu z dwojga złego...

— Viv! — niebieskowłosy niemalże wskoczył na przyjaciółkę, witając się z nią energicznie. Dziewczyna uśmiechnęła się, mimo tego, że właśnie prawie została przewrócona na ziemię. 

— Ciebie też miło widzieć, Alexy — odpowiedziała szybko, przytulając przyjaciela. Ten odsunął się od niej po chwili, by zmierzyć ją wzrokiem. Zagwizdał krótko, lustrując ją od stóp do głów.

— Widzę, że Roza nieźle się postarała — mrugnął do Peirce, na co jedynie wywróciła oczami na jego komentarz. Wiadomo, kogo miał na myśli, ale dziewczyna postanowiła olać to. Jak zawsze zresztą. — Wyglądasz zajebiście w tym dresie — przyznał szczerze, a niedługo po jego słowach swoją opinię wyraził ktoś jeszcze;

— Zajebiście? Kto wygląda zajebiście? — spytał z fałszywym zainteresowaniem, udając, że przecież nikogo takiego nie widzi.

O wilku mowa. 

— Kastiel, jesteś przed czasem! Gratuluję — Vivienne uśmiechnęła się w stronę chłopaka, na co ten odpowiedział krótkim, sarkastycznym parsknięciem. Co było w jego stylu swoją drogą. 

— Jak mógłbym się spóźnić, wiedząc, że na mnie czekasz? — ułożył usta w podkówkę, czochrając fryzurę różowowłosej. Ta odpowiedziała mu krótkim kuksańcem w ramię, a jeszcze obok stał Alexy, który bacznie obserwował ich podejrzliwym wzrokiem. Vivienne wiedziała już, że tego wieczoru będzie na językach niebieskowłosego i Rozalii. Ale jak potem miało się okazać, nie tylko z tego powodu.

— Chodźmy już. Zbiórka jest — Peirce zmieniła płynnie temat, i bez dodatkowych słów skierowała się w stronę autobusu, do którego zdążyło się już zebrać kilkanaście osób. Cóż, miała jedynie nadzieję, że zostały jakieś wolne miejsca na końcu.

— Wsiadaj — Veilmont kiwnął głową w stronę dziewczyny, dając znak, by pierwsza zajęła miejsce w autobusie. 

— Co za dżentelmen — prychnęła. Czerwonowłosy westchnął.

𝗦𝗧𝗨𝗖𝗞 𝗪𝗜𝗧𝗛 𝗠𝗘 ; kastielOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz