XXVII

2.4K 79 54
                                    

Przejście na nauczanie domowe nie było w cale takie tragiczne, i naprawdę było to dla mnie dobre. W końcu przyszedł czas na święta Bożego Narodzenia. Bardzo się ich bałam, w końcu to były moje pierwsze święta bez mamy. Razem z Eugenie i jej córką przygotowywałyśmy jedzenie, a chłopaki co jakiś czas zaglądali do kuchni. Następnego dnia rano rozsiedliśmy się w piżamach w salonie, zjedliśmy śniadanie i siedzieliśmy tak prawie do południa. Potem usiedliśmy w kuchni i zjedliśmy świąteczny obiad, jedzenia było bardzo dużo, lecz ja raczej skubałam swoją porcję. Will i Shane cały czas zagadywali nas o nasze świątecznie tradycje w rodzinnej Anglii.  Po obiedzie Will zarządził maraton filmów świątecznych, i na powrót rozsiedliśmy się w salonie. W pewnym momencie Dylan postanowił sobie zrobić trening i przyniósł ciężarki do salonu, Vincent opuścił nas kilka razy ale po chwili wracał. Nie mogłam sobie wyobrazić lepszych świąt. Wieczorem gdy kładłam się już spać pomyślałam o mamie i nawet przez chwilę płakałam, ale szybko zasnęłam i następnego dnia już nawet o tym nie pamiętałam. Po świętach przyszedł czas na sylwestra, którego postanowiłam spędzić w domu. Vincent nie miał nic przeciwko temu bo on sam zostawał w domu tylko po to by pracować. Więc koło
21,00 zeszłam do salonu gdzie włączyłam sobie jakiś nudny film. Musiałam przysnąć bo obudziłam się koło 23.30, spojrzałam zaspana na zegarek i szczelniej opatuliłam się kocem, który ze sobą przyniosłam. Następne 25 minut przesiedziałam na telefonie a o 00.00 powysyłałam ludziom życzenia z okazji „Nowego Roku”. Odłożyłam telefon i trochę zmęczona ponownie rozłożyłam się na kanapie. Niecałe 20 minut później w drzwiach salonu mignęła mi postać Vincenta, który pospiesznie opuszczał dom. Wygramoliłam się spod koca i poszłam za nim.
- Vince co się dzieję?- zapytałam
- nic zaraz wracam gdyby się coś działo to dzwoń- powiedział wychodząc. No trochę mocno się wystraszyłam, wiedziałam, że już nie usiądę spokojnie więc cały czas spacerowałam po salonie lub korytarzu. Nawet zaparzyłam sobie herbatę, w pewnym momencie zaczęłam żałować, że to Will ma dostęp do moich leków nasennych, ale w końcu udało mi się zasnąć. Po niecałej godzinie do domu wszedł Will, razem z Hailie, która miała  przecież spędzić sylwestra u koleżanki. Zdzwiona i zaspana wyjrzałam z salonu. Will zaprowadził Hailie do sypialni i zajrzał do mnie do salonu. Siedziałam z kolanami podciągniętymi pod brodę, i mimo iż w pomieszczeniu było ciepło ja miałam dreszcze.
- co się stało?- zapytałam, gdy tylko brat usiadł koło mnie i mnie przytulił.
- nic co mogłoby zaprzątać twoją głowę- powiedział a ja z nerwów zaczęłam wbijać sobie paznokcie w skórę zostawiając na niej ślady.
- to czemu Hailie tak szybko wróciła a Vincent w pośpiechu opuścił dom?- zapytałam
- Vince miał coś do załatwienia a Hailie źle się poczuła i poprosiła mnie żebym po nią przyjechał- odpowiedział
- a teraz chodź spać bo jutro będziesz nieprzytomna- powiedział
- raczej szybko nie zasnę- mruknęłam pod nosem
- na to mogę coś poradzić- powiedział. Jakoś doszłam do swojej sypialni i położyłam się na łóżku, chwilę później zajrzał do mnie Will z tabletkami, które brałam już wcześniej. Znowu dostałam dwie tabletki i po chwili odpłynęłam.

// to już jest rozdział 27?😯 nie sądziłam że dojdę tak daleko.

/// dobra czas trochę poznać moich czytających. Jeżeli chcecie To piszcie z jakiego województwa jesteście?

//// Ja jestem z Dolnego Śląska

Miłego dnia/ nocy ♡☆♡

// jeżeli wy macie do mnie jakieś pytania to piszcie śmiało chętnie odpowiem ♡

Rodzina monet ♡♡Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz