XII

3.3K 93 13
                                    

Obudziłam się, bo nie mogłam oddychać, dosłownie walczyłam o każdy oddech. Resztą sił udało mi się obudzić Hailie, która pobiegła po któregoś z braci. Na nasze szczęście akurat koło sypialni szedł Vincent
- ona nie może oddychać- mówiła Hailie zalewając się łzami. Vincent wyminął ją i wszedł do sypialni. Ja siedziałam na łóżku, kręciło mi się w głowie i coraz trudniej oddychało. Vincent podszedł do mnie i coś mówił, ale ja średnio rozumiałam co, Hailie stała gdzieś z boku i płakała. Zrobiło się niezłe zamieszanie i w sypialni pojawił się Will razem z Dylanem i Shane’m. Wszyscy coś do mnie mówili, ale ja nie rozumiałam ani słowa, cały czas walczyłam z własnym ciałem próbując wziąć jeden wdech, powoli zaczynałam odpływać
- Ej młoda nie śpij- mówił do mnie Dylan, chciałam skarcić go za mówienie do mnie „młoda” ale nie miałam siły otworzyć ust. Kątem oka zobaczyłam, że Vincent gdzieś dzwonił. Shane stał koło Hailie i powoli acz dyskretnie wyprowadził ją z sypialni. Powieki zaczęły mi ciążyć i jedyną rzeczą jaką chciałam zrobić to pójść spać
- trzymaj się – to były ostatnie słowa jakie wtedy usłyszałam.
 
 
/// Perspektywa Vincenta///
Ten dzień nie mógł być gorszy. Koło 12:00 dostałem telefon ze szkoły, że Tonny znowu się z kimś pobił, zignorowałbym go gdyby nie to, że na sam koniec dodali, że jedną z „poszkodowanych” była Elizabeth. Telefonicznie przekazałem Dyrekcji, że mają ją zwolnić z reszty lekcji a potem zadzwoniłem to Will ’a by ten pojechał po dziewczynę do szkoły.  Ja sam miałem mnóstwo roboty więc dopiero po 16.00 miałem czas, żeby pójść i z nią porozmawiać. Gdy wszedłem do pokoju usiadłem na krześle przy biurku.
 - Chciałbym porozmawiać z tobą o bójce Tonne’go- zacząłem  
- Shane powiedział mi, że ją widziałaś, powiedział mi również jak na nią zareagowałaś- dodałem
- Zareagowałam instynktownie, tamten chłopak leżał i nie potrafił się bronić więc zrobiłam to co uważałam za słuszne- powiedziała
- Nie twierdzę że teren szkoły to właściwe miejsce na załatwienie takie rzeczy a pan zdecydowanie ma problem z agresją z całą pewnością powinien był lepiej nad sobą panował jeszcze będą mu o tym przypominał- obiecałem  
-natomiast Jestem tutaj, bo chciałbym wyrazić się jasno, że sobie żebyś w przyszłości trzyma się daleko od takich incydentów a już na pewno nie pchać się to jest po prostu niebezpieczne- powiedziałem
- Vincent ten chłopak miał rozcięty łuk brwiowy i załamany nos, jeszcze chwila i straciłby przytomność, poza tym Hailie tam stała- powiedziała i zaniosła się kaszlem, 
- wszystko w porządku? - zapytał Will, który jakimś cudem znalazł się właśnie w sypialni
- nic mi nie jest- odpowiedziała między kaszlnięciami, podniosła się i wyszła na balkon by odetchnąć świeżym powietrzem.  Will stanął koło mnie
- wezwij na wszelki wypadek jednego z naszych lekarzy- powiedział cicho a ja zrobiłem to o co prosił. Resztę wieczoru spędziłem biurze na rozmowach z klientami. Koło 2.00 przechodziłem akurat koło sypialni którejś z dziewczyn , gdy nagle wpadłem na Hailie, była wystraszona, a z jej oczu lal się dosłowny potok łez.
- - ona nie może oddychać- mówiła przez łzy. Wyminąłem ją i wpadłem do sypialni, Eliza ledwo kontaktowała a jej oddech był płytki i świszczący.
- musisz chwilę wytrzymać zaraz poczujesz się lepiej. - mówiłem choć wiedziałem, że dziewczyna jest w za dużym szoku by cokolwiek zrozumieć. Wtedy z odsieczą przyszli mi Will Dylan i Shane. ( sam raczej nie ogarnął bym tej dwójki) Ten ostatni zabrał z sypialni Hailie a pozostała dójka próbowała nie dopuścić do tego by dziewczyna straciła przytomność, Will podciągnął jej koszulkę lekko do góry i naszym oczom ukazały się ogromne fioletowe siniaki.
- ja pierdolę, zabiję tego ktonjej to zrobił- powiedział Dylan na widok śladów na ciele siostry
- ogarnij się Dylan to nie czas i miejsce- warknąłem
- nieźle musiała oberwać- skomentował Shane

 Ja za to chwyciłem za telefon i zadzwoniłem po lekarza, którego wcześniej sprowadziłem. Bardzo delikatnie przenieśliśmy Elizę do jej sypialni, gdzie czekał już wezwany wcześniej lekarz.
- Will Dylan idźcie do Hailie – powiedziałem
- Już- dodałem dobitnie a oni posłusznie opuścili pomieszczenie.
- Jest trochę poobijana i ma złamane jedno żebro, lewe płuco lekko się zapadło, przez to nie mogła oddychać,- powiedział lekarz, gdy skończył wykonywać szereg skomplikowanych badań i zabiegów. Zauważyłam że wbił dziewczynie w klatkę piersiową igłę. Wtedy odepchnęła głęboko ci mogło oznaczać tylko to,że płuco już nie było zapadnięte. Owinął klatkę piersiową dziewczyny bandażem elastycznym co miało na celu lekkie usztywnienie by żebro mogło się w naturalny sposób zrosnąć.
- Powinna bardzo dużo odpoczywać i przede wszystkim przez najbliższe dwa tygodnie zero treningów -dodał i podał mi kilka buteleczek z lekarstwami
- są to głównie leki przeciwbólowe- powiedział
- macie tu morfinę, fentanyl, i ibuprofenu- wskazał na cztery buteleczki
- ta jest na uspokojenie a ta na sen- dodał wskazując dwie ostatnie. Uścisnąłem mu dłoń i ten opuścił sypialnię. Wyszedłem z sypialni zostawiając na wszelki wypadek zostawiając drzwi otwarte. Zajrzałem do sypialni Hailie, na szczęście już spała, a po Dylanie i Will ’u nie było już śladu. Postanowiłem, że sam pójdę spać.  Obudziłem się koło 4.30, wziąłem szybki prysznic i zajrzałem do Elizy, spała jej oddech nadal nie był miarowy, ale i tak lepszy niż wczorajszej nocy. ///

Rodzina monet ♡♡Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz