XXXIV

2K 67 15
                                    

Vincent wszedł do gabinetu I usiadł na fotelu stojącym koło mojego, Gabby zaś zajęła swój.
- Panie Monet mam do Pana pytanie- zaczęła Gabby
- słucham- odpowiedział Vince
- zauważył Pan, że pańska siostra lubi się czasem zawieszać?- zapytała
- Tak podczas naszego ostatniego wyjścia jej się to zdążyło, i z tego co przekazała mi reszta domowników to bardzo często takie sytuacje mają miejsce- odpowiedział
- a czemu Pani pyta? - zapytał
- pytam, żeby móc znaleźć przyczynę tych wszystkich zawiech i natłoków myśli, chyba już wiem co jest tego przyczyną- odpowiedziała
- skoro już Pani wie to niech Pani mówi- syknął mój brat lodowato
- będzie to jeszcze potrzebowało konsultacji z psychiatrą ale podejrzewam, że jest to nerwica lękowa, spokojnie da się to leczyć ale o tym powie wam już psychiatra jeżeli oczywiście zdecydujecie się na wizytę- powiedziała spokojnie Gabby , z jednej strony się ucieszyłam a z drugiej świat mi się zawalił, nie mogłam mieć nerwicy, przecież to niemożliwe.
- wiadomo co może być tego przyczyną?- zapytał Vincent
- z tego co mi opowiadałaś to to co przeżyła Pańska siostra w ostatnim czasie, śmierć bliskich,  wypadek siostry, i to co przeżyła wcześniej, z tego co mi wiadomo to nie miała ona zbyt łatwego życia w szkole. Żyła w strachu przed opinią innych, cały czas się tym zamartwiała i teraz się to na niej zwyczajnie odbija- odpowiedziała Gabby , słuchałam tego ale jedną połową umysłu przetwarzałam to co przed chwilą zostało do mnie powiedziane.
- no dobrze, my musimy już iść- powiedział Vince patrząc na zegarek 
- dziękuję za poświęcony mi czas, Elizo widzimy się w przyszłym tygodniu- powiedziała gdy opuszczaliśmy gabinet.
- Elizo czy masz zamiar skorzystać z propozycji Pani Gabrieli i skorzystać z pomocy psychiatry?- zapytał mnie Vincent gdy siedzieliśmy w samochodzie, na początku nie zajrzałam, że mówi do mnie
- Elizo, mówię do ciebie i oczekuje od ciebie odpowiedzi- powiedział po tym jak powtórzył moje imię cztery razy
- oh, przepraszam. Tak chciałabym w końcu wiedzieć co jest ze mną nie tak- powiedziałam dając mu do zrozumienia,że tak chcę się umówić do psychiatry. Pojechaliśmy do szpitala, Vincent zaprowadził mnie pod salę gdzie czekał na nas Dylan. Przywitał się z Vincent’em, a gdy ten nas opuścił Dylan oznajmił mi ,że idzie po coś do jedzenia. Zajrzałam do Hailie, spała twarz miała bladą a na niej maseczkę tlenową. Łzy samowolnie spłynęły mi po policzkach, usiadłam na fotelu przed salą bo nie potrafiłam tam wejść, za bardzo obwiniałam się za to co się stało. 

- wszystko w porządku?- zapytał mnie jakiś chłopak
- Tak,- odpowiedziałam i otarłam łzy z policzków
- na pewno? Jesteś blada, nie chcesz żeby kogoś zawołać?- zapytał siadając koło mnie.
- nie zaraz powinien wrócić mój brat- odpowiedziałam i popatrzyłam na niego, i aż się zdziwiłam. To był ten nowy chłopak ode mnie z klasy. ( zdążyłam go poznać z resztą aktualnie miał na sobie bluzę z logiem szkoły)
- Ty jesteś Jay prawda?- zapytałam
- Tak skąd wiesz?- zapytał
- jestem Eliza, chodzimy razem do klasy, w sensie ja chodziłam do tej klasy ale przeszłam na nauczanie domowe, widzieliśmy się może z trzy razy na lekcjach- odpowiedziałam a on chyba sobie przypomniał sobie kim jestem i rozejrzał się po korytarzu patrząc czy nie ma w pobliżu żadnego z moich braci.
- spokojnie nie martw się nic ci nie zrobią- uspokoiłam go, wtedy przed oczami zaczęły pojawiać mi się mroczki więc musiałam mocniej zacisnąć powieki.
- na pewno nic ci nie jest?- zapytał
- tak- odpowiedziałam, kątem oka zobaczyłam ,że na końcu korytarza pojawił się Dylan i gdy tylko zauważył, koło mnie Jay'a to przyspieszył kroku
- co on tu robi?- zapytał
- nic tylko pomagam - odpowiedział Jay
- niby w czym? - zapytał mój wredny brat
- spokojnie Dylan, Jay mi pomógł bo źle się poczułam i tyle- odpowiedziałam zaciskając mocniej powieki by pozbyć się mroczków.
- wszystko w porządku ? -  zapytał mnie brat
- Tak tylko chciałabym już wrócić do domu- odpowiedziałam.
- Will przyjedzie za 20 minut- odpwiedział. Jay zdążył się ultonić, więc zostałam tam sam na sam z Dylan'em. Przeprosiłam go na chwilę i trzymając się ściany jakoś doszłam do łazienki. Ochlapałam sobie twarz zimną wodą , po tym czułam się już trochę lepiej więc wróciłam do brata. Dostałam od niego batonika i wodę, za które byłam mu bardzo ale to bardzo wdzięczna. Gdzieś w międzyczasie  pojawił się Will, chwilę porozmawiał z lekarzem i w końcu wróciłam do domu.

// mamy to trzeci rozdział dzisiaj ♡♡
/// pamiętacie jak mówiłam, że napisałam  wam, że bpisze jeszcze cztery dłuższe rozdziały i to będzie koniec naszej opowieści?

/// otóż zmieniłam zdanie i jeszcze trochę będziecie się musieli pomęczyć z tą opowieścią bo do rozwinięcia mam jeszcze jeden wątek♡♡

Rodzina monet ♡♡Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz