XV

2.9K 92 10
                                    

Obudziłam się koło 6 rano i nawet udało mi się wstać przed pierwszym budzikiem. Ubrałam szkolny mundur zrobiłam lekki makijaż i zwlekłam się do kuchni gdzie spotkałam Will’a
- dzień dobry- przywitałam się a on odpowiedział mi uśmiechem, zabrałam się za przygotowywanie sobie śniadania i po niecałych 10 minutach miałam już na talerzu bajgla z serkiem a obok stał kubek z kawą. Gdy ja kończyłam jeść do kuchni weszła reszta mojego rodzeństwa.
-czekam w garażu- rzuciłam do Dylana i zniknęłam z kuchni. Czekałam na nich koło 15 minut.
- nie popieram tego twojego powrotu do szkoły- powiedział Dylan, gdy siedzieliśmy już w samochodzie
- Ty tu masz najmniej do gadania- zauważyłam
- wiesz, że w każdej chwili mogę cię tu wysadzić i będziesz musiała iść na piechotę? - zapytał
- wiem ale tego nie zrobisz bo cię Will i Vincent zabiją- powiedziałam z wrednym uśmieszkiem.
- chcesz się założyć? - teraz to on się wrednie uśmiechnął. Po tych słowach nie odzywałam się już do momentu, w którym wysiadałam z samochodu.
- miłego dnia życzę- powiedziałam i ruszyłam w kierunku szkoły. W wejściu wpadłam na Isę.
- o jesteś wreszcie nie wiesz nawet jak bardzo za tobą tęskniłam- powiedziałam i mocno się do mnie przytuliła, ja syknęłam z bólu moje żebro nie było do końca zrośnięte a siniaki dalej nieźle się na mojej klatce piersiowej trzymały
- o boże przepraszam- powiedziała i od razu się ode mnie odsunęła
- nic się nie stało- powiedziałam i ciepło się do niej uśmiechnęłam
- a ty nawet nie wiesz jak bardzo się w domu bez was nudziłam- zaczęłam rozmowę
- nawet zaczęłam książki czytać- dodałam i obie wybuchnęłyśmy śmiechem. Potem dołączyła do nas Abi, pogadałyśmy chwilę a potem rozległ się dzwonek na pierwszą lekcję jaką była geografia. Usiadłam standardowo w swojej ławce, rozpakowałam się i czekałam aż nauczyciel zacznie dyktować temat i go tłumaczyć. Następny był francuski, biologia i wtedy przyszedł czas na przerwę na lunch. Standardowo usiadłam przy stoliku z dziewczynami one poszły po jedzenie dla siebie, gdy nagle dosiadł się do nas pewien chłopak.
- Hey- przywitałam się
- cześć- rzucił mi przelotnie
- mogę ci w czymś pomóc? - zapytałam
- tak właściwie to tak, jestem Jason- przedstawił się, potrzebowałam chwili, żeby przetrawić jego słowa. Zanim zdążyły one do mnie dotrzeć nad moją głową pojawił się Shane
- no to słucham w czym mogę ci pomóc? - zapytał mój brat
- Shane odpuść- powiedziałam łagodnie
- no to słucham w czym mogę ci pomóc?- zapytał ponownie
- Shane odpuść- powtórzyłam
- Liza nie z tobą rozmawiam- powiedział mój brat
- ja z tobą też nie- rzuciłam i wyszłam ze stołówki. Nie mogłam się doczekać aż lekcje się skończą i wrócę do domu. Po tej pamiętnej przerwie czekał mnie jeszcze francuski, biologia i literatura.  Te dwie pierwsze minęły mi szybko. Na literaturze zaczęliśmy przerabiać „Makbeta” Szekspira, mówiliśmy akurat o obłędzie w jaki wpadła Lady Macbeth. Dzięki tej lekcji udało mi się wyrwać z rozmyślań i w końcu w jakiś sposób zrelaksować. Wracałam do domu z Dylan’em, który ewidentnie nie miał ochoty ze mną rozmawiać. Gdy wjechaliśmy do garażu szybko opuściłam samochód i poszłam do swojej sypialni. Po raz pierwszy, odkąd tu przyjechałam wyjęłam z dna szafy małe granatowe ukulele. Nastroiłam je i zaczęłam coś tam grać, od wypadku mamy nie potrafiłam nawet na nie spojrzeć, ale teraz po prostu potrzebowałam odciąć się od świata i po prostu zaczęłam grać. Na początku zagrałam „riptide”, a potem „Somewhere over the rainbow”, ten drugi utwór grałam kilka razu pod rząd. Nagle do mojej sypialni weszła Hailie. Usiadła na łóżku i wpatrywała się we mnie ze zdziwieniem
- myślałam, że go nie wzięłaś- powiedziała
- nie mogłam go nie wziąć- odpowiedziałam, uśmiechając się lekko, i zaczęłam grać dalej.
- nie wiedziałem, że grasz na jakimś instrumencie- nagle usłyszałam ten jeden znajomy głos który rozpoznałabym z odległości kilometra
- wiele osób o tym nie wie- powiedziałam i odłożyłam instrument po czym spojrzałam na naszego najstarszego brata, za którym zaraz pojawił się Will.
-wymyśliłyście już co chcecie robić z okazji waszych urodzin? - zapytał drugi pod względem starszeństwa brat
- właściwie to ja mam pewien pomysł-powiedziałam
- pójdźmy na lodowisko- zaproponowałam, Will popatrzył na Vince’a rozbawionym spojrzeniem.
- myślę, że możemy to zorganizować- powiedział chłodnym głosem Vincent. I oboje z Will’em opuścili moją sypialnię.

// dzisiaj tylko tyle bo miałam ciężki dzień jutro pojawi się coś więcej

Rodzina monet ♡♡Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz