XVII

2.8K 88 9
                                    

Przejdźmy może już do wyczekiwanego wyjścia na lodowisko.

W sobotę koło 11.00 zaczęliśmy się zbierać na lodowisko. Postanowiłam ubrać  coś luźnego więc mój wybór padł na czarne legginsy i zieloną bluzę. Zabrałam też ze sobą słuchawki i mp3 ( tak używam jeszcze takich staroci ale wzięłam ją ze sobą bo gdybym miała ze sobą telefon mógłby on tego wyjścia nie przeżyć). Jako pierwsza zameldowałam się w kuchni, chwilę później zeszła się reszta. Bliźniacy ubrani byli dresy I bluzy tak samo Dylan I Will. Tylko Vincent standardowo ubrany był w koszulę I eleganckie spodnie. Ostatnia w kuchni pojawiła się Hilie. Zapakowaliśmy się do samochodów i ruszyliśmy .Droga nie była długa i minęła mi stosunkowo szybko. Gdy wysiedliśmy naszym oczom ukazała się wielka sportowa Hala. Vince najwyraźniej załatwił nam wynajęcie lodowiska bo nikogo tam nie było. Przeszliśmy sprawnie przez bramki i założyliśmy przywiezione ze sobą łyżwy, i weszliśmy na lód.
- Nie potrzebujecie pingwinków?- zapytał prześmiewczo Dylan, który właśnie wchodził na lód.
- a ty nie potrzebujesz ?- zapytałam uśmiechając się wrednie. Przejechałam kilka pierwszych okrążeń tak na rozgrzewkę a potem gdy  już się rozgrzałam podjechał do mnie Will. On też nieźle sobie radził, czego nie można powiedzieć o reszcie mojego rodzeństwa, oni zaliczyli już kilka wywrotek. Vincent za to siedział cały czas na trybunach i albo nas obserwował albo rozmawiał z kimś przez telefon. W mojej głowie narodził się pewien plan. Podjechałam do miejsca w którym siedział
- Vince chodź do nas- zachęciłam go, choć wiedziałam że nie wiele tym zdziałam. On tylko poptarzył na mnie tym swoim lodowatym wzrokiem. A ja zrobiłam to co umiałam najlepiej czyli popatrzyłam na niego oczami kota ze shreka. Jego wzrok automatycznie złagodniał. Wepchnął głośno i zabrał się za ubieranie łyżew.( spodziewaliście się Vuncenta na lodowisku?) Ja się uśmiechnęłam i wróciłam do jazdy. Vincent niepewnie wszedł na lód ale przynajmniej nie zaliczył gleby ja reszta. Widziałam jakie spojrzenie posłał mu Will było pełne zdzwienia ale również pełne szacunku. Moment mojej dezorientacji postanowił wykorzystać Dylan I lekko popchnął mnie w bok. Straciłam równowagę i wylądowałam plecami na lodzie. Jęknęłam z bólu ale szybko się podniosłam. Widziałam, że Dypan i bliźniacy się śmieją
- I z czego się idioci śmiejecie- mruknęłam. Długo nie musiałam nad tym rozmyślać bo usłyszałam, że ktoś właśnie straciłam równowagę I skończył dokładnie tak jak ja przed chwilą. Zatrzymałam się i zobaczyłam Vincenta siedzącego na lodzie, powiem szczerze że aż mi się przykro zrobiło jak go zobaczyłam. Will pomógł mu się podnieść i zaraz oboje zeszli z lodowiska. Podjechałam do Hailie
- I jak ci się podobają urodziny ?- zapytałam
- są super - odpwiedziała.
- wszystkiego  najlepszego- powiedziałam i podałam jej małe pudełeczko. Dziewczyna wzięła je ode mnie i schowała do kieszeni
- pozwól,że otworze je jak wrócimy do domu- powiedziała, a ja się do niej uśmiechnęłam. Na lodowisku spędziliśmy Całe trzy godziny. Po powrocie do domu usiadłyśmy z Hailie w salonie I dziewczyna otworzyła swój prezent. Był to czarno biały naszyjnik z małym wisiorkiem w kształcie słonika. Hailie rzuciła mi się na szyję
- dziękuję jest śliczny, ale ja nic dla ciebie nie mam- przyznała cicho
- to nic - odpowiedziałam
- ważne, że jesteś- powiedziałam. Wtedy dołączyła do nas reszta naszego rodzeństwa. Rozsiedliśmy się na kanapach i zdecydowaliśmy że pooglądamy sobie bajki Disney'a. Gdy skończyliśmy oglądać było dobrze po pierwszej, więc rozeszliśmy się do naszych sypialni. Mimo iż ten dzień był świetny to zanim poszłam spać rozpłakałam się, pomyślałam o mamie i o babci. Zasnęłam koło 3 przez co wstałam bardzo późno. Weszłam do kuchni i zrobiłam sobie kawę. W końcu minęły dwa tygodnie więc postanowiłam pójść na siłownię. Na szczęście nie spotkałam tam nikogo więc mogłam zrobić dość ciężki trening. Jednak przeliczyłam swoje możliwość i po samym biegu na bieżni miałam już serdecznie dość. Usiadłam na ławce łapią oddech. Wtedy na siłownię wszedł Dylan.

Rodzina monet ♡♡Where stories live. Discover now