29. Przypadek

3.7K 125 30
                                    

Rano gdy się obudziłam Sebastiana już nie było obok mnie.

Wstałam z łóżka i popatrzyłam w lustro. Wyglądałam  jak strach na wróble. Moje włosy były naelektryzowane i roztrzepane, a oczy były podkrążone.

Weszłam do salonu i zastałam tam szatyna. Który rozmawiał przez telefon. Gdy mnie zauważył, pomachał do mnie i wskazał dłonią kuchnie.

Uśmiechnęłam się i ruszyłam do kuchni gdzie czekało na mnie śniadanie. Usiadłam na krześle i podsłuchiwałam rozmowę Sebastiana.

- Ten śmieć? - spytał Sebastian z niedowierzaniem - Gdzie?

- Napewno? Nie będę ryzykował jeśli go tam nie będzie, rozumiesz?- zaczął chodzić po salonie, a ja udawałam, że nie słucham go i jem.

- Okej, będę potrzebował kogoś do pomocy. Będzie tam dużo ludzi i wole nie ryzykować - przerwał na chwile - Wezmę Ethana i Harrego.

Gdy rozmowy stały się bardziej niewyraźne dałam swój talerz do zmywarki. Po chwili przyszedł do mnie Sebastian.

Wyglądał na zestresowanego. Miał na sobie szare dresy i brak górnej części garderoby, więc znów miałam problem w skoncentrowaniu się na jego twarzy.

- Coś się stało? - spytałam.

- Muszę z tobą pogadać.

Nie podobało mi się to. Takie rozmowy nigdy nie kończą się dobrze.

- Okej, mów - zachęciła go gestem ręki.

- Więc, pamiętasz tego mężczyznę, który... cię porwał - popatrzyłam na niego w szoku. Nie chciałam o tym rozmawiać - Mamy szanse zrobić mu krzywdę za to co zrobił tobie i mi.

- Co tobie zrobił? - spytałam cicho.

- Miałem z nim kilka sprzeczek, gdzie jeden kończył ze złamaną kończyną i oczywiście to nie byłem ja, więc się wkurwił i chciał ciebie dorwać - westchnął i przeczesał ręką swoje włosy.

- On ma pewnie swoich ludzi, więc jak chcesz się zemścić?

- W piątek będzie w klubie. Ostatnio zaczął tam chodzić i dużo pić. Oczywiście jest tam ze swoimi ludźmi, jednak bierze tylko 2 mężczyzn - powiedział rozmyślając cały plan w głowie - Dlatego chciałbym tam pójść i go dorwać i jeśli byś chciała, będziesz mogła mi towarzyszyć.

- Nie wydaje ci się to zbyt niebezpieczne? - chłopak zaśmiał się na moje słowa.

- A co teraz nie jest niebezpieczne?

Nie odrzuciła bym tej propozycji, chce widzieć jak ten mężczyzna umiera w męczarniach. Chce sama go torturować tak jak on to robił ze mną.

- Pójdę z tobą - zacisnęłam swoje ręce w pięści - Chce widzieć jak cierpi.

Chłopak uśmiechnął się do mnie i położył mi swoją rękę na policzku.

- Będziesz nawet sama mogła mu zrobić krzywdę. Pójdziemy tam razem z moimi przyjaciółmi, więc oni na spokojnie nam pomogą - powiedział po czym mnie pocałował.

Bałam się tego co może się tam stać. Jednak większy od mojego strachu był gniew. Nigdy nie zapomnę tego co mi zrobił, a na mojej ręce dalej były blizny.

Ten mężczyzna jest jak moja matka. Nie powstrzyma się od wyrządzenia komuś krzywdy.

***
Do piątku zastały 3 dni. Z każdym nowym dniem czułam, że za niedługo zrobie coś czego od zawsze pragnęłam.

Wróciłam właśnie do domu z pracy. Gdy miałam iść na górę mój telefon zadzwonił. Wzięłam telefon i odebrałam.

- Słucham?

Meet the devil Where stories live. Discover now