Patrzyłam wystraszona na swoją mamę, która stała przede mną. Nikogo w życiu tak bardzo się nie bałam jak swojej mamy.Gdy byłam na pogrzebie taty udawałam obojętną, ale za każdym razem gdy przebywałam obok niej widziałam to wszystko co ze mną robiła i do jakiego stanu mnie doprowadziła.
- Witaj Adeline - powiedziała tym swoim sztucznym głosem - Co tu robisz?
- Powinnam chyba ciebie spytać o to samo.
- Ja zostałam zaproszona na to przyjęcie, ponieważ nasze firmy z Jacksonem... - zacięła się nagle - Nie wiem czy go znasz, ale przejął firmę po Ojcu i go...można powiedzieć wspomagam - powiedziała rozglądając się po pomieszczeniu, a ja powstrzymywałam parsknięcie.
Czyli dajesz wsparcie obcemu facetowi, który prowadzi firmę, a własną córkę kaleczyłaś?
- Chciałam z nim zamienić kilka słów, ale go nie widzę... - mówiła, a ja się spięłam i szybko jej przerwałam.
- Poszedł chyba do toalety z jakąś dziewczyną.
- Oh, no to nieważne, my możemy pogadać - mruknęła entuzjastycznie, a ja wytrzeszczyłam oczy.
Nie ma opcji, że z nią będę rozmawiać. Nie chce tego.-Nie ja... ja muszę - mówiłam cofając się lecz ona wzięła mnie mocno za rękę.
Ogarnij się Adeline. Dawno odcięłaś się od swojej mamy nic ci nie zrobi.
- Dlaczego nie zostałaś po pogrzebie? Rodzina chciał z tobą porozmawiać - powiedziała już o wiele bardziej nie przyjaznym tonem, a ja wiedziałam co zaraz może się stać.
- Pogrzebie? - usłyszałam za swoimi plecami znajomy głos. Odwróciłam się w stronę zdezorientowanego Sebastiana i szybko powróciłam wzrokiem do swojej „mamy".
Nie chciałam tu być... chciałam być bezpieczna w domu, a nawet tam nie było bezpiecznie.
- Nie chce rozmawiać - powiedziałam próbując się jej wyrwać jednak ona wzmocniła swój ucisk i byłam pewna, że będę miała siniaki.
- Kim pani jest i oczym pani mówi? - spytał szatyn podchodząc do nas przez co kobieta puściła moją rękę i popatrzyła z zamieszaniem na Sebastiana.
Szybko się cofnęłam i przy okazji wpadłam na twardy tors Sebastiana. Chłopak złapał mnie delikatnie w talii i przyciągnął do swojego boku, jakby wyczuł mój stres.
Ja chciałam wyjść, nie chciałam tego wszystkiego słuchać. Nie chciałam znów tego przechodzić.
Szybko się wyrwałam z ucisku chłopaka i wyszłam na zewnątrz. Przeszłam na tyły budynku i próbowałam, łapać oddechy, ale mi się nie udawało. To się znowu zaczynało, przez nią.
- Dlaczego mnie okłamałaś?! - usłyszałam obok siebie niezadowolony głos szatyna, jednak ja nie mogłam się na nim skupić.
„Jesteś najokropniejszym co mnie spotkało w życiu. Nie zasługujesz na nikogo miłość, powinnaś cierpieć , tak jak ja"
- Odejdź... stąd - wydyszałam - po prostu... odejdź - zaczęłam delikatnie osuwać się na ścianę. Robiło mi się ciemno przed oczami.
- Hej! Adeline! - usłyszałam jak chłopak do mnie przybiega i kuca obok mnie.
- Adeline, popatrz na mnie! - krzyknął, a ja resztkami sił na niego spojrzałam.
- Adeline, oddychaj razem ze mną - powiedział po czym zaczął głośniej oddychać, ale ja słyszałam chłopaka jak za mgłą, chciałam już zobaczyć tą ciemność i nie czuć tego bólu.
YOU ARE READING
Meet the devil
Action24 letnia Adeline Jones od 5 lat mieszka w Scottsdale. Prowadzi spokojne życie z dala od swojej popapranej rodzinki jako asystentka prezesa całkiem dużej firmy. Lecz nie zawsze wszystko co dobre długo trwa...