21

69 11 1
                                    

Z góry przepraszam, że musieliście długo czekać na rozdział. Przez moje ostatnie lenistwo mogłabym tylko spać. Matura dała w kość. Ale obiecuje że już będę. ;-)


___

Miesiące leciały tempem niesamowitym. Harry i Louis byli szczęśliwi. Bardzo często odwiedzali swoje rodziny z wielką radością. Czasem wychodzili na krótki spacer wieczorny, bo zbliżała się zima. W Londynie zaczęło się robić brzydko przy okazji jesieni. Praktycznie każdego dnia padał deszcz, a oni swoje dni musieli wtedy spędzać czas w domu, co w ogóle im nie przeszkadzało. Robili sobie wtedy seanse filmowe. Kończyły się, jak się kończyły, no ale...

Przy sprzątaniu przed świętami Harry musiał zaganiać do pracy szatyna.

- Louis! Wyrzuć te graty! – krzyknął. Tak było co dzień. Louis jednak nie miał ochoty tego robić. Był leniem, ale też ciężko pracował. Harry musiał mu czasem odpuścić, ale sobota była dniem sprzątania Louisa. Ale Harry wynagrodził mu to ( no wiecie... ).

Przed dzień Bożego narodzenia w domu istniał porządek. Harry zaprosił gości do nich, gdyż szatyn obchodził swoje urodziny.

 Gdy się szykowali, Harry podszedł do Louisa i poprawił mu krawat.

- Jesteś taki przystojny. – mruknął do niego. Louis uśmiechnął się. – Powinniśmy robić częściej imprezy w takim stylu. Wyglądasz cudownie. – powiedział loczek, cmokając go w usta. Louis lekko się zaczerwienił. Ostatnio dużo razy się czerwienił. Otworzył się dzięki chłopakowi w lokach.

Usłyszeli dzwonek do drzwi. Harry poszedł otworzyć. Zobaczył całą wyprawkę rodzin. Wpuścił gości i usiedli wszyscy w salonie. Harry oczywiście przedstawił swoją rodzinę z Tomlinsonami. Od razu odnaleźli swój wspólny język. Louis schodząc do salonu, ucieszył się.

- No i mamy naszego jubilata! – krzyknął Harry, patrząc na Louisa.

- Boże Louis. Wyglądasz cudownie! – krzyknęła Lottie.  Wszyscy przyznali jej rację. Harry podszedł do szatyna i pocałował krótko.

Wszyscy bawili się cudownie. Louis był szczęśliwy z prezentów. Ale nie dostał tego najważniejszego. Gdy goście wyszli, Harry przytulił się do Louisa.

- Czas na mój prezent, Lou. – powiedział do niego. Zaprowadził go do sypialni. Otworzył szafę i wyjął paczkę. – Ta dam! – krzyknął, gdy Louis otworzył prezent. Louis stał oniemiały, widząc ich wspólne zdjęcia w ramce. Do prezentu dołączona była koperta. A w niej list. – Przeczytaj go. – powiedział Harry, a Louis usiadł z wrażenia.

„ Kochany mój.

Dziś są Twoje pierwsze urodziny ze mną. Mam nadzieję, że cieszysz się z prezentu. Nie wiem, czy wyraża to moją miłością, jaką darzę Ciebie, Lou. Jesteś najważniejszym człowiekiem w moim życiu. Tak bardzo Cię kocham. Każdego dnia zastanawiam się, jak to możliwe, że jesteś przy mnie. Dałeś mi tak wiele. Nie wiem, czy będziemy żyć do końca życia razem, ale marzę o tym od pierwszego dnia, kiedy tylko Cię spotkałem. Uwielbiam, wręcz kocham Twój uśmiech, Twoje serce, Twoje wszystko.. Mam nadzieję, że dzięki Tobie, będę lepszym człowiekiem. Bo Ty nim jesteś. Jesteś najlepszy, rozumiesz? Nikogo takiego w życiu nie spotkałem. Jesteś moim życiem, Lou. Mam nadzieję, że jestem kimś dla Ciebie tak  jak Ty dla mnie. Boże, co bym zrobił, gdyby Ciebie nie było przy mnie. Chyba bym ślęczał w swoim mieszkaniu z kotem na piersi i oglądał telewizję. Tylko z Tobą chcę być przez całe moje życie, Louisie Tomlinsonie.

Kocham Cię.

Twój Harry."

Louis płakał, gdy czytał ten list. Harry podszedł do niego, gdy skończył czytać. Louis ze wzruszeniem w oczach pocałował go najlepiej, jak tylko potrafił. Popatrzył w oczy loczka głęboko.

- Harry. Nie pamiętam dnia, kiedy byłem taki szczęśliwy. Boże, Harry. Jesteś, kurwa, zajebisty. Oczywiście, że jesteś dla mnie czymś. Jesteś moim sercem, rozumem, wiarą, nadzieją i miłością, Harry. Nigdy Cię nie zostawię, Hazz. Nigdy, przenigdy. Kocham Cię. – odparł, płacząc i znowu zatopił się w ustach swojego ukochanego. Harry był taki uradowany, Louis płakał przez pocałunek, bo również był szczęśliwy. Szatyn dotykał każdej części ciała loczka. Był wzruszony. Nie umiał tego wyrazić. Przytulił się do niego mocno. – Harry? Marzymy o tym samym. Mam ochotę być przy Tobie do końca,  skarbie.. – powiedział i złączył ich wargi na nowo. Całowali się z taką namiętnością, pożądaniem i miłością, że każdy im tego by pozazdrościł. Oddychali ciężko już po sekundzie. Czuli się jak w niebie. Po kolei ich ciuchy spadały na podłogę w różne kąty sypialni. W ich głowach było tylko wielkie pożądanie sobą nawzajem. Harry jęknął głośno, gdy Louis gwałtownie wpadł w niego. Całował przy tym każdą część odkrytą część ciała Harrego. Louis był tak bardzo ożywiony całą sytuacją, że potrafił tylko mruczeć imię Harrego. Loczek natomiast napawał się ciałem szatyna, ledwo oddychając.

*

- Lou? Kocham Cię, tak mocno. – powiedział, całując opuchnięte usta Louisa. Louis uśmiechnął się.

- Wiem. Również Cię bardzo, bardzo mocno kocham, Harry. – powiedział, całując go.

Leżeli od dwudziestu minut na łóżku. Wymęczeni, ale radośni. Patrzyli sobie w oczy i wymieniali się czułymi słówkami. Louis kręcił włosy Harrego. Loczek miział palcem skórę Louisa. Każdy z nich miał gęsią skórkę. Louis złapał swój list i znowu zaczął go czytać. Po raz kolejny Harry widział uśmiech na chłopaka twarzy. Szatyn odłożył list, opadając na poduszkę i wgapiając się w loczka. Musnął palcami jego policzki. Harry złapał palca i pocałował. Złączył je i tarł grzbiet dłoni szatyna, ciesząc się, że ma go przy sobie. Louis westchnął cicho i uśmiechał się. Poruszał wargami, by Harry odebrał niemą wiadomość. Harry uśmiechnął się, bo ją doskonale zrozumiał. Czuł to samo. Louis podciągnął się na łokciu i dłonią przysunął twarz loczka do swojej. Znów ich języki tańczyły ze sobą, dając im radość po raz kolejny tego dnia.

- Dziękuję Ci, Harry. Za wszystko. – powiedział cicho szatyn. Loczek uśmiechnął się.

- To ja chcę Ci podziękować. Bez Ciebie to nie to samo, Lou. – odparł i pocałował krótko jego usta. Znowu wpatrywali się w siebie. Louis odgarnął włosy chłopaka z twarzy, a loczek gładził policzki szatyna. Byli jak zahipnotyzowani. I tak właśnie zasnęli. Hipnotyzując się i leżąc wpatrzeni w siebie.



___

Jeszcze słówko. Oni są tacy uroczy. Jak Wam się podoba urodzinowy prezent dla Lou. Oww.

Do zobaczenia i wpadajcie na moje nowe opowiadanie The Dream ;0

Bo Kot...Where stories live. Discover now