9

167 16 0
                                    

Po tym dniu Louis zrozumiał, że nie chce nigdy już zostawiać Harrego sam. Bał się, że coś jeszcze sobie zrobi. W każdym dniu napisałam przeszukiwał Internet, by znaleźć interesujące go ogłoszenie.  Zbliżało się lato. Był czerwiec, a szatyn chciał zabrać gdzieś loczka, by spędzili razem czas.

W końcu po wielkich poszukiwaniach natknął się na mały domek koło jeziora. Natychmiast zadzwonił tam i go zarezerwował.

Harry właśnie wracał z pracy, gdy usłyszał piosenkę „The Fray – You Found Me”, która służyła mu jako dzwonek. Uśmiechnął się, gdy zauważył , kto dzwoni.
- Cześć, Lou! Co się stało?
- Nie nic, Hazz.- zaśmiał się słodko. – Chciałem Cię zaprosić do mnie. Mam fajną wiadomość.
- Ooo. – krzyknął z wielkim zaciekawieniem. – Pędzę, misiu! – powiedział do słuchawki. Usłyszał tylko śmiech i rozłączyli się. Z wielkim zaciekawieniem i radością kierował się do domu Louisa.

*

Louis chyba przeszedł samego siebie, bo tak się odpicował, że chyba przesadził. Umył włosy, naszykował stół, przygotował spaghetti…
- Rany, Lou! Zostałeś premierem Wielkiej Brytanii, czy co?- zaśmiał się Harry, wchodząc do kuchni.
- To bym Cię zaprosił do najdroższej restauracji w mieście, kocie. – mruknął w ucho Harrego.  Usiedli i zaczęli gadać. Harry pochwalił się, że prezes jest z niego zadowolony i dostał podwyżkę. Louis ucieszył się bardzo z tej nowiny. Gadali o wybrykach kota Harrego. Obaj się załamali, myśląc o małym kocie, który potrafi wdrapać się na najwyższą szafę jaka jest w mieszkaniu loczka.
- Ale chwila, nie gadajmy o kocie. Powiedz, co chciałeś mi powiedzieć?- spytał loczek.
- Em… - mruknął do siebie. – Nie wiem, czy Ci się spodoba. – odparł Lou, odpalając laptopa. Wpisał adres i pokazał zdjęcia loczkowi. Zielonooki miał oczy jakby zobaczył pięć milionów w gotówce.
- Wow! Lou, to jest piękne. Przynajmniej na obrazku. Wow, i plaża! – krzyczał zadowolony. Louis siedział zadowolony. – Ale dlaczego mi to pokazujesz?
- Em… pomyślałem, że… możemy tam pojechać. Jeśli chcesz , to zarezerwowałem nam miejsca w przyszłym tygodniu… - odparł nieprzekonany. Harry się uśmiechnął. Wstał i przytulił szatyna.
- Dziękuję, Lou. To super. Ale kot? Zabierzemy go, no nie?
- Tak. Omówiłem to z właścicielką. Nie ma problemu. Ona uwielbia zwierzęta. Ma dwa psy i chomiczom rodzinę, z tego co mi mówiła. – powiedział, a Harrego oczy jeszcze bardziej się zaświeciły.
- Louis…. Jesteś cudowny. – odparł, przytulając się do niego.  – Muszę powiedzieć prezesowi.
- Na pewno się zgodzi, skoro tak Cię chwali. – powiedział szatyn, uśmiechając się.
- Też tak myślę.

*

Resztę wieczoru przegadali, oglądając filmy. Jedni wszystko, co mogli. Pili nawet piwo, ale chyba tylko po jednej puszcze, bo nie chcieli być pijani.

*

Kolejny dzień też był radosny.
Harry uśmiechał się ciągle. Przyszedł do pracy w najlepszym humorze.
- Diana? Jest prezes?- zapytał sekretarki dyrektora.
- Tak, jest.
Loczek zapukał i wszedł.
-Dzień Dobry, panie prezesie.
- Witaj, Harry. Coś się stało?
- Nie, nic. Tylko mam pytanie. Mogę dostać wolne w przyszłym tygodniu?
- Oczywiście! Wystarczyło napisać. Wiesz, że twoja praca jest idealna. Na pewno potrzebujesz chwili wytchnienia. W sumie to chciałem Ci to zaproponować.
- Dziękuję, panie Prezesie.
- Nie ma sprawy, Harry.
Z gabinetu prezesa wyszedł jeszcze w lepszym humorze. Od razu napisał do Louisa. Louis też się ucieszył i od razu powiedział loczkowi, że o 17 jadą na zakupy. Loczek przewrócił oczami i potrząsnął głową. Był tak zakochany w szatynie, że nie zważał na nic innego. Tak się cieszył, że ma kogoś takiego, jak Louis.

On jest kochany i zakochany

Wychodząc z pracy kipiał z radością. Pożegnał się ze wszystkimi i wyszedł. Zobaczył czarnego jeepa którym jeździł szatyna.
- Witaj przystojniaku. – odparł Louis, otwierając okno samochodu.
- No cześć.
Pojechali do najlepszego sklepu w mieście i kupili tyle rzeczy, że bali się, że im się nie zmieści do bagażnika. Spędzili cudowny czas razem, śmiejąc się, gadając i przedzierając się przez kolejne sklepy.

- To co, kocie. Do mnie, czy do Ciebie? – odparł z zalotnym głosem.
- Do Ciebie. – odparł, całując chłopaka w policzek.

Pojechali, rozpakowali rzeczy i padli na kanapę.
- To były genialne zakupy, Lou. – odparł Harry.
- Wiem, bo byłem z Tobą.- odparł i złapał go za głowę i przyciągnął do siebie i połączył ich wargi. Mruknął loczek z zadowolenia. Takiego Louisa nie znał, ale podobał mu się jego zalotny sposób. Jeszcze bardziej mógł jego poczuć. Oderwali się gwałtownie od siebie.
- Boże, Lou. – mruknął, próbując wydusić z siebie słowo. – To było genialne, skarbie.- mruknął w jego ucho i przygryzł je. Szatyn jęknął i otarli swoje nosy o siebie. Patrzyli na siebie z takim pożądaniem, że gdyby nie gotowe jedzenie, pewnie by się zabrali za siebie.

*

Leżąc, nie potrafili się oderwać od siebie. Louis bawił się lokami Harrego. Lokaty jeździł palcem po jego ciele. Wpatrywali się w siebie, jakby jutra miało nie być. Cieszyli się sobą i nic im nie przeszkadzało. Czuli się przy sobie doskonale. Opowiadali sobie kawały, radzili sobie. Rozmawiali sporo o wyjeździe.
Harry był taki zadowolony, że jego ukochany zrobił taką niespodziankę dla niego. Bawił się radośnie jego lewą dłonią. Był pochłonięty Louisem i nawzajem. Uśmiechali się i nie widzieli sensu życia bez siebie.
Louis westchnął słodko patrząc się na uśmiechniętego ukochanego. Również był szczęśliwy. Pragnął tylko jego szczęścia. Czuł, że zawrócił mu w głowie chłopak z lokami i zielonymi oczami tak, że nie będzie mógł się od niego oderwać podczas wyjazdu.
- Chyba powoli powinienem się zwijać. Kot będzie się niecierpliwił. – mruknął Harry.
- Może… - zachichotał. – Chwila, czemu ty mu nie dałeś imienia?
- Bo to kot. Lubię proste rozwiązania.
- Naprawdę? Kot. Proste rozwiązanie. – odparł i pokręcił głową.
- No co. Bynajmniej wiesz, że to o niego chodzi. – mruknął i dał buziaka szatynowi. Louis się lekko uśmiechnął. Ich ostatni tego dnia pocałunek był romantyczny i słodki.

Louis opadł na kanapę pełen szczęścia. Harry nie potrafił się uspokoić i ciągle cieszył się jak głupi.

____

No dzień dobry kochani!

Jak tam nastroje. Niach te rozdziały.

Tak wiem słodkie ale co tam :) Kto by tak nie chciał ? :D

Bo Kot...Where stories live. Discover now