same old energy, you've burned this way before

308 16 27
                                    

Kiedy Jo w końcu zajęła jakiś wolny przedział, poczuła dziwny niepokój. 

Jakby cofnęła się w czasie do młodzieńczych lat, ale to jej trzydziestotrzyletnie ciało zajmowało teraz miejsce na skórzanej kanapie. Z westchnieniem rozejrzała się wokół siebie. Nawet zapach się nie zmienił. Nadal mogła wyczuć dziwną, ciężką woń spalin i stary, utleniający się powoli stop jakiś metali. Nie potrafiła go do końca określić, był po prostu... pociągowy. Za przejściem do przedziału ciągle przewijały się tłumy młodzieży z bagażami, a czasem i zwierzętami w transporterach. Widziała ich zmarszczone brwi, zaczerwienione dłonie i irytację wypisaną na twarzy. Jednak nikt nie odważył się nawet zapytać o wolne miejsce w jej przedziale. Doskonale widzieli, że była znacznie starsza, różnił się ich ubiór i może trochę odstraszał jej kpiący uśmiech. Nie narzekała jednak, bo doskonale zdawała sobie sprawę z niezręczności takiej hipotetycznej sytuacji- nie wiedzieliby, czy w ogóle mogą się przy niej odezwać, jeśli tak, to na jaki temat, by później z zaskoczeniem spotkać się na zajęciach w relacji mentor i uczeń. Jo zachichotała sama do siebie na złożoność tych procesów. 

Kiedy było się po tej drugiej stronie, Hogwart przestawał być taki prosty. 

Ale nagle drzwi otworzyły się, a na progu stanął czarnoskóry chłopak. Jo nie mogła powstrzymać szerokiego uśmiechu. Ze wszystkich osób, przed nią pojawił się Blaise Zabini. Jeśli los tak chciał to rozegrać, to nie powinna mieć żadnego problemu z dotrzymaniem obietnicy danej jego matce. 

— To chyba nie... — odezwał się dziewczęcy, melodyjny głos za nim. 

— Jeśli tylko macie ochotę, to jest tu pięć wolnych miejsc — powiedziała ciepło Jo, poprawiając się na kanapie. 

Blaise niepewnie usiadł na miejscu na przeciwko niej, za nim weszła czarnowłosa dziewczyna z kolczykiem w nosie, później Teodor Nott i... Draco Malfoy. Ten ostatni, gdy ją zobaczył, pokiwał tylko głową i popatrzył z wyrzutem na Zabiniego. 

— Dzień dobry znowu, Pani O'neill — powiedział ironicznie Nott, wyciągając nogi. Draco zajął miejsce obok czarnoskórego chłopaka, a dziewczyna z gracją usiadła dwa miejsca od niej, mając na wprost Notta. 

— Dzień dobry, Teodorze. Miło cię znowu widzieć. 

— Teo wystraczy — mruknął, tracąc fason, a Blaise zaśmiał się głośno. 

— Pani zna się z moją matką — powiedział do niej, wyciągając prawą dłoń. — Blaise Zabini. 

— Fabiola jest mi bardzo bliska — Jo uścisnęła wyciągniętą dłoń chłopaka z uśmiechem na twarzy. 

Widziała, jak skanował ją od stóp do głów, pewnie starając się dopasować obraz przed sobą do historii jego matki. 

 —Ta ślicznotka tutaj to Pansy Parkinson, a resztę już raczej Pani zna — dodał, uśmiechając się wrednie do dziewczyny. 

Ta tylko pokręciła głową, wywracając oczami. 

— Chodź, Draco, musimy iść na zebranie Prefektów — powiedziała z westchnieniem, poprawiając odznakę na piersi. 

Chłopak bez słowa wstał i otworzył jej drzwi przedziału. Nie patrzył na Jo, jakby wolał udawać, że wcale jej tam nie ma. 

— Nigdy nie widziałem jego matki jak złej, jak w dzień kotylionu. — Not założył ręce na piersi. — Nie chce być wredny, ale trochę popsuła pani zabawę. 

Jo zaśmiała się, relaksując się jakby bardziej. Nie odpowiedziała, a chłopcy zajęli się sobą. Blaise czytał starą książkę ze zniszczoną okładką i pożółkłymi stronami, a Nott wyłożył się na siedzeniu i zamknął oczy. W przedziale zapadła przyjemna cisza, a kobieta w spokoju podziwiała widoki za oknem. Mknęli wśród zielonych terenów, a słońce przyjemnie przebijało się przez chmury. Pogoda była iście sielankowa i gdyby tylko była w domu, na pewno spędziłaby ten dzień na zewnątrz. Przestała liczyć, ile czasu spędziła w takim zawieszeniu. Dopiero, gdy plecy zaczęły ją nieprzyjemnie boleć, rozprostowała się trochę i uśmiechając się do Zabiniego, wyszła po cichu z przedziału, po drodze omijając wyciągnięte nogi drugiego chłopaka. Na korytarzu toczyły się rozmowy, młodzież stała w parach i trójkach, śmiejąc się głośno, z podekscytowaniem rozmawiając o nowym rokiem szkolnym. Przeszła powoli cały wagon, wspominając trochę własne podróże do Hogwartu. Przystanęła jednak, kiedy usłyszała znowu głos młodego Malfoy'a. 

WOMANLYWhere stories live. Discover now