Sixth breath: eclipse

38 2 0
                                    


Kolejne miesiące minęły pośród większych lub mniejszych uniesień. Ostatecznie papieros zgasł, kawa wystygła, słońce zgasło, a wino się skończyło. (A ja przestałam mieć pomysły na happy end)*


Od autorki:

* Cóż, zabrałam się za pisanie czegokolwiek po raz pierwszy w życiu. Tak naprawdę przelewałam własne emocje tutaj i było to dla mnie poniekąd terapeutyczne. Jednak po pewnym czasie po prostu nie umiałam już tego odpowiednio zakończyć. Miałam za dużo pomysłów, a za mało umiejętności. W mojej głowie ta historia ma swoje zakończenie, jednak jest ono raczej smutne i zwyczajnie nie chcę zbytnio tak tego tu zakończyć. Myślę, że ta historia może równie dobrze się toczyć dalej w czyjejś głowie jeśli ktoś tak zechce. Jednak jestem osobą, która wszystko musi doprowadzić do końca, więc ostrzegam tych, którzy liczyli na zakończenie z happy endem. Nie będzie go.


Zrodzeni w listopadowym deszczuWhere stories live. Discover now