Dziewięć lat później cz.2

127 6 5
                                    

Theo przyjechał do domu McCall, uprzednio wpadając na chwilę do mieszkania Melissy McCall i Chrisa Argenta.
Gdy wszedł do pomieszczenia, kilka głów się do niego odwróciło ze zdezorientowanymi spojrzeniami. Ale Theo patrzył tylko na jedną osobę w pomieszczeniu.

...

- Nie będziemy się teraz interesować naszym związkiem, ważniejsi są łowcy.- Odwarknął starszy Raeken, mierząc spojrzeniem Scott'a.
Lydia przytaknęła, odciągając Stiles'a od Theo i Liam'a.
- No to zaatakowali Derek'a i znowu panoszą się w lasach. Trzeba ich stąd wypłoszyć dla dobra naszych rodzin.- Wytłumaczył McCall, zerkając na Malię, która się uśmiechnęła.
- Dla dobra Allison i Henrego.- Powiedział Stiles, rzucając spojrzenie Scott'owi.
Liam i Mason zrobili zdezorientowaną minę.
- Scott, Malia, macie dziecko?
Alfa się uśmiechnął, wysyłajac do kogoś sms'a.
- Tak, Henry ma 6 lat. Aktualnie jest u Melissy i Argenta.- Odpowiedział zgodnie z prawdą, na co Mason podniósł brwi.
- Mocne.

Liam wymienił spojrzenia z Theo, któremu serce lekko przyspieszyło.

- My zostawiliśmy Allison u mojej mamy. Nie chcieliśmy jej na nic narażać.- Rzekła Lydia, uśmiechając się na wspomnienie o córce.
- Napisałem do mamy, zaraz tu będą.- Powiedział nagle Scott, chowając telefon.
Teraz Liam wstrzymał oddech, opierając się o ścianę koło Theo. Para złapała się za ręce, uspokajając się nazwajem.
- Dalej nie mogę tego zrozumieć.- Mruknął Stilinski, spoglądając na betę z chimerą.
- Więc zrozum. Wisi nam to.- Warknął pod nosem Theo, na chwilę świecąc złotymi oczami.

Nagle do domu wpadła Melissa McCall, z dwójką dzieci u boku. Mały Henry McCall, z brązową szopą na głowie i ciemnymi oczkami patrzył na blondyna stojącego koło niego z zielonkawymi tęczówkami. Blondyn rzucał mu przestraszone spojrzenia, dopóki nie zobaczył znajomej twarzy.
- Henry!- Zawołała Malia, przytulając swoje dziecko i dając mu buziaka w czółko.
Mały blondyn podszedł do pewnej osoby i zaczął małymi rączkami ciągnąć za jego nogawkę.
Theo uśmiechnął się, zanim podniósł dziecko, które owinęło swoje rączki wokół jego szyi.
- Hej, mały.
- Tata!- Mały chłopczyk powiedział przytulając się do chimery. Liam oglądał scenę z cukrzycą.
Niektórzy zebrani patrzyli z szokiem i zdezorientowaniem na scenę przed nimi, nie wiedząc co powiedzieć. Dopóki Scott nie wydukał.
- Macie dziecko?
Liam parsknął cichym śmiechem, kierując spojrzenie na chłopczyka przed nim.
- Tak, mamy. Nazywa się Leo.
Leo, pomachaj do wujków i cioci..- Odrzekł, ostatnie zdanie kierując do chłopczyka.
Blondyn warknął, chowając się głębiej w ramiona Raeken'a. Theo się zaśmiał.
- Jest nieco nieśmiały.
Mason i Corey podeszli do chrześniaka i zaczęli się z nim bawić, a Scott zaczął mówić o sprawie z łowcami.

- No to...jak już wiemy o..wszystkim, musimy ustalić plan, aby żaden z łowców nikogo z nas nie skrzywdził.
- Jasne, ale jak ich mamy powstrzymać?- Spytała Lydia, ze zrezygnowaną miną.
- Co, kolejna wojna? I tak za dużo osób straciliśmy w ostatniej.- Warknął Liam, zatykając uszy małemu Leo.
Chłopczyk za wszelką cenę próbował walczyć z tatą, ale sie poddał, odchodząc od Dunbar'a i podchodząc do Mason'a i Theo.
- Nie chcemy wywołać wojny, może..uda nam się z nimi porozmawiać?..- Zapytał Scott, sam nie wierząc w takie wyjście. Liam pokręcił głową.
- Scott, oni strzelają, by zabić.- Upomniał Mason, ściskając rękę Corey'a u boku.
- Jesteśmy zupełnie innymi ludźmi teraz.
Może oni też się zmienili?
Raeken parsknął śmiechem.
- Scott, nie żartuj sobie. Gdyby chcieli teraz roZmAwiać, postrzelili by Dereka?- Rzekł Theo, podnosząc Leo i kładąc go na swoim boku.
Pani McCall westchnęła.
- Ale trzeba coś zrobić. Nie damy im skrzywdzić naszych bliskich.

//////////////////////

Heeeeeeeeeeloooooooł!
Dużo osób chciało drugą część, więc ta-da!
wilczkabeta _loki_sarcastic
~ Nela

Thiam | One shotsWhere stories live. Discover now