Mecz

240 17 12
                                    

Liam właśnie tłumaczył ponownie drużynie taktykę, gdy usłyszał jak jego przyjaciele kibicowali mu na trybunach.Rzucił im krótki uśmiech, po czym chciał dalej tłumaczyć, lecz kątem oka zauważył znajomą sylwetkę chłopaka, siadającego gdzieś za stadem.
Jego oczy pojaśniały i cała drużyna pobiegła na boisko.

Mecz się zaczął i wszyscy w napięciu oglądali akcję. Beacon Hills grało z Devenford Prep i walczyło o miejsce w turnieju półfinałowym.
Mason i Alec rzucili sobie zgodne spojrzenia zanim odwrócili się do Theo za nim.
- O proszę, widzę, że jako dobry chłopak nie pudłujesz.- Zaśmiał się Mason, wskazując na małą flagę z napisem BH w ręce bruneta.
Theo prychnął, po czym się odezwał.
- Bądź ciszej bo koło ciebie siedzą uszy, a nie chcemy by się dowiedzieli o mnie i Liamie.- Odwarknął cicho.
Mason przytaknął, prawie dusząc się śmiechem. Chłopak sam miał na sobie bordową bluzę z dużym napisem BRYANT z tyłu.
Alec się śmiał, obserwując całą sytuację.

Liam podał piłkę do jednego z zawodników po jego lewej, po czym ruszył biegiem w prost.
Ten sam zawodnik oddał mu piłkę, a Dunbar, nie oglądając się, zrobił unik przed przeciwnikiem i rzucił piłką do bramki.
Piłka wpadła, powodując duże wiwaty ze strony trybun.
Liam rozradował się, automatycznie szukając wzrokiem Theo. Gdy go znalazł i ujrzał jak chłopak się cieszy, zrobiło mu się ciepło na sercu.

Druga rozgrywka nie była już taka prosta, zwodnicy Devenfordu dokopywali Beacon Hills kilkoma punktami i licząc dalej. Dunbar był zły, jak reszta drużyny. Dawali z siebie wszystko.
Nagle jeden z drużyny BH przechwycił piłkę, ale został sfaulowany przez zawodnika DP, boleśnie upadając na trawę. Trener krzyknął coś do niego, lecz brak odpowiedzi go zmartwił, więc chwila i medycy go zabrali z boiska.

Gra trwała dalej, a Beacon Hills przegrywało 14:20. W pewnym momencie Liam zaczął biec z piłką, nie zwalniając nawet na moment. Udało mu się wrzucić i trafić. Zdobyli bramkę.
Później gdy kolejny zawodnik został sfaulowany, tym razem z drużyny Devenford, gra zaczela się uwydatniać.
Liam biegł przez boisko, gdy nagle zawodnik z drużyny przeciwnej, pchnął go z całej siły w bok, powodując upadek chłopaka na ramię. Gruchot złamanej konczyny rozniósł się po boisku, powodując,
że Theo i stado wstało z trybun.

Beta podniósł się powoli, dysząc z bólu i zdenerwowania.
- Mógłbyś, kurwa nie faulować?- Sapnął, czując jak jego pazury wyrastają i wbijają się w jego wewnętrzną część dłoni.
- Ja Ci nic nie zrobiłem.- Rzekł, podśmiewując się chłopak z przeciwnej druzyny.
Liam wstał, nastawiając sobie ramię. Theo szepnął coś do Dunbara, lecz ten go nie słyszał, skupiając całą swoją uwagę na cwaniaku przed nim.
- No co? Poskarżysz się mamusi?- Żachnął przeciwnik, a Dunbar się spiął, wiedząc, że to się dobrze nie skończy.
- Spadaj i graj fair.- Odpowiedział blondyn.

- Co tam się dzieje?- Rzucił trener, lecz nie dostał odpowiedzi.

- Co jest?- Spytał Mason, patrząc czujnym wzrokiem z Alec'a na Theo.
- Typ go prowokuje.- Warknął Alec.
- Chce go wyprowadzić z równowagi. Nie to, że skurwiel złamał mu ramię.- Dopowiedział Raeken, patrząc na scenę.
Mason westchnął, bojąc się co to będzie.
- Li, spokojnie.- Szepnął Theo, by młodszy go usłyszał. Niestety, zero reakcji.

- Spierdolony jesteś, tak samo jak twoja drużyna.- Ciągnął przeciwnik, nawet po dezaprobacjach innych z jego drużyny.
- Dobra weź już skończ, co?- Krzyknął Corey z bramki, z grymasem na twarzy.
- Bo co? bo wiecie, że z takim pojebanym kapitanem przegracie?
Jak Liam, Theo i inne istoty z nadprzyrodzonym słuchem to usłyszały, wiedziały, że zaraz coś się stanie.
Liam rzucił się na chłopaka, a Theo i reszta drużyny pobiegła w stronę bójki.
Dunbar wymierzył mu sierpowy w nos, a napastnik kopnął go w brzuch. Krew lała się ze złamanego nosa zawodnika z Devenford, a Liam czuł jak jego noga w pewnym momencie się łamie i już miał upaść, lecz ktoś go złapał.
- Już jestem, Li.- Szepnął mu Theo, podtrzymując jego ciało.
Przeciwnik z Devenford prychnął, przy tym rozpryskując swoją krew.
- Chłopaczek przyszedł Ci na pomoc?
Już Raeken miał ingerować, gdy trener kazał mu się zamknąć i wynosić z boiska.

- Pierdolony skurwiel.- Warknął cicho Theo, wzrokiem wodząc za oddalającym się uczniem Devenfordu. Wszyscy z drużyny stali naokoło Liama i Theo, nie wiedząc co zrobić.
- Liam, będziesz okej?- Spytał zmartwiony Nolan, patrząc na jego nogę.
- Tak, zaraz mi przejdzie.- Rzekł Dunbar, rzucając leniwy i sztuczny uśmiech drużynie.
Theo wiedział, że Liam dalej jest w bólu, dlatego co chwila jego ręce wypełniały czarne żyły.

Kiedy Theo, poczuł, że z Liamem już jest lepiej, puścił go i ukradkiem złapał go za dłoń, ściskając ją.
- A teraz leć i im dokop, Li.
Dunbar się uśmiechnął, bardzo się powstrzymując od pocałowania chłopaka.

//////////////

Heeeeloooooł!
Dawno mnie nie było, mam nadzieje, że jeszcze ktoś to czyta? Dziękuje, tym co są!<3

Thiam | One shotsWhere stories live. Discover now