Cz. 7 - Tropy i wskazówki

53 6 4
                                    

JUDY

Razem z Owensem i Larsonem wróciliśmy z powrotem na mały rynek. Mieliśmy dwie opcje. Albo ustalić gdzie zabity królik mógł się wcześniej zatrzymać, albo gdzie Łapski mógł się zaszyć. Łatwiejsze wydawało się to pierwsze, dlatego już po drodze wpadłam na pewien plan.
- W Szarakówku jest tylko jeden pensjonat - wytłumaczyłam im, gdy szliśmy wzdłuż straganów - prowadzi go przyjaciółka mojej mamy, więc powinno pójść jak po maśle.
- Powinno?
- Jak was zobaczy, to chyba zemdleje - wyjaśniłam, przerzucając oczami.

Ostronos i szop spojrzeli na siebie i wzruszyli ramionami. Chyba to nie była dla nich nowość. Zresztą nawet w tej chwili niektórzy mieszkańcy Szarakówka rzucali w ich stronę przeróżne spojrzenia.
- Często się ktoś was boi? - spytałam, gdy wyszliśmy na polną drogę, za którą widać było duży drewniany pensjonat.
- Mnie nie - odparł Owens - bardziej się wszyscy gapią. Ostronos? Co to w ogóle jest? W Zwierzogrodzie można spotkać każdego istniejącego ssaka, ale umówmy się, niektóre dosłownie poruszają się stadami. Nie ma też zbytnio znanych ostronosów. Dlatego.
- Co dlatego? - spytaliśmy razem z Larsonem.
- Dlaczego lwy są uważane za urodzonych przywódców? - zapytał nas i nie czekał na odpowiedź - bo głowni przywódcy często byli lwami. A gdy jedna osoba powtórzy to drugiej, to nagle zaczyna wierzyć w to całe miasto. Grzywalski miał na samym starcie kilkukrotnie większe poparcie niż kontrkandydaci, mimo że nikt go nawet nie znał. Bo jest lwem. A podałem ten bardziej pozytywny przykład takiego stereotypu.
- Pozytywny też może być uciążliwy - stwierdziłam po namyśle - No wiecie... króliki się uważa za słodkie... ale też słabe i naiwne. Także dostać się do policji nie było łatwo...
- Ja zawsze słyszałem, że szopy to często są bezdomne, grzebią w śmieciach a jak już to zostają przestępcami - dorzucił się do rozmowy Larson - także to chyba działa na każdego.
- Znałem jedną gazelę i zgadnijcie co. Wszyscy pytają ją czy potrafi śpiewać i tańczyć - zażartował Owens.

Zaśmialiśmy się. Trochę się dziwnie czułam z wyśmiewania czegoś tak okropnego. Jednak sama nie raz oceniałam osobę po tym, jakiego była gatunku. Nawet nieświadomie. To chyba za mocno się zakorzeniło w świadomości naszego społeczeństwa.

W końcu weszliśmy do pensjonatu. Na pierwszy rzut oka w środku nikogo nie było. Pusta mała jadalnia, a w tle gdzieś było słychać spokojną muzykę. W recepcji też nikogo nie było.
- Na marchewki!

Z korytarza nagle wyłoniła się króliczka o brązowej sierści i w żółtej koszulce. Domyślałam się, że się przestraszy, gdy zobaczy Owensa i Larsona. A mimo to spodziewałam się mocniejszej reakcji.
- Judy, co się dzieje? - wypaliła, zauważając także mnie i chwytając się za serce - nie spodziewałam się gości...
- Dzień dobry, panno Connelly - przywitałam się nieśmiale - przepraszam za to...
- Kolejni niecodzienni goście? - spytała nagle, całkowicie szczerze się uśmiechając.
- Kolejni?
- Judy?

Z drugiej strony pojawił się Michael, partner Mary. No tak. Mogłam się domyśleć, że oni będą tu wynajmować pokój.
- Witaj, Michaelu - oznajmiłam z uśmiechem.
- Znacie się? - spytał Owens.
- Od niedawna - uprzedził mnie wilk - ale jestem ogromnym fanem... jesteście z policji ze Zwierzogrodu? Ale czad!

Owens z Larsonem przedstawiali się Michaelowi. Tymczasem panna Connelly podeszła do mnie i od razu przeszła do rzeczy:
- Tylko oni, Judy. Nie zatrzymywał się u mnie.
- Skąd...
- Domyśliłam się - zaśmiała się - Nawet podejrzewałam, że w końcu ktoś tu przyjdzie. Niekoniecznie ty, bo Bonnie przekonywała mnie, że z tym skończyłaś...
- Tylko pomagam...
- Weszłaś dumnie na przedzie - odparła, wymownie podnosząc brwi.

Nic już nie odpowiedziałam. Michael natomiast chyba zdążył się w międzyczasie zaprzyjaźnić z chłopakami, bo w trójkę z czegoś się śmiali.
- Dobra, to chodźcie na chwilę! - zaproponował - Mary jest w ogrodzie z młodym.
- Dzięki, ale...
- No na chwilę tylko!

Zwierzogród III - W Obliczu Trudnych Powrotów Where stories live. Discover now