Cz. 8 - Sprawa się rypła

40 7 3
                                    

NICK

Dan Łasica był naszym jedynym sensownym tropem. Postanowiliśmy nie czekać zbytnio i jeszcze tego samego dnia z nim porozmawiać. Wiedziałem, gdzie mogliśmy go znaleźć. Gdy nie handlował na ulicach szemranym towarem, spędzał czas w jednym z równie szemranych klubów w centrum miasta.

Zaparkowaliśmy więc radiowozem niedaleko i ustalaliśmy ostatnie szczegóły. Plan był taki, bym to ja wszedł do środka w cywilnym stroju, znalazł go i zmusił do gadania. Wataha z Otisem mieli być oczywiście na podsłuchu.
- Jak zacznie zwiewać to od razu dajesz znać - przypomniał mi Wataha, sprawdzając jeszcze czy wszystko działa - dorwiemy go na wejściu.
- Nie ucieknie mi - zagwarantowałem mu.
- Tego nie można być pewnym... Otis, chcesz czynić honory?

Otis wręczył mi specjalną słuchawkę do ucha i sam także sprawdził, czy wszystko działa. Wataha miał frajdę w uczeniu go własnego fachu. Przy okazji upewniał się, czy sprzęt nie zawiedzie tak samo, jak ostatnim razem.
- Wszystko gotowe - ucieszył się królik.
- W takim razie życzcie mi powodzenia...

Wysiadłem z radiowozu i biegiem popędziłem w kierunku wejścia do klubu. Dopiero gdy znalazłem się już w środku, zdjąłem kaptur i z przerażeniem rozejrzałem po ogromnej przestrzeni, po brzegi wypełnionej zwierzętami wszelkiej maści. Muzyka była okropnie dudniąca, a wszelkiego rodzaju światła i lasery wystarczyły do natychmiastowego odpalenia bólu głowy. I to mimo tabletek przeciwbólowych, które wziąłem dosłownie pół godziny wcześniej.

Zarzuciłem kaptur z powrotem na głowę i zacząłem małymi kroczkami zwiedzać klub, przechodząc obok ogromnych, tańczących słoni i zataczających się zebr. Nie cierpiałem takich miejsc. Zawsze kojarzyły mi się z migreną. Być może byłem już na nie po prostu za stary.
- Tylko wiesz, Nick, do celu - usłyszałem głos Watahy.
- Udam, że nie usłyszałem tej aluzji tylko dlatego, bo o wiele bardziej wolę twój głos niż ten raban - odparłem, krzycząc by w ogóle mnie mogli usłyszeć.

Jak się jednak okazało nie musiałem.
- To profesjonalny sprzęt, tłumi szumy z otoczenia - powiedział Otis - więc nie krzycz, bo mamy wszystko idealnie ustawione.
- Szumy? W tym porównaniu to wy za nie robicie...

Zszedłem na niższy poziom klubu. Byłem pewien, że to tutaj muszę szukać. Tu było jeszcze więcej osób, jednak im dalej od głównego pomieszczenia z parkietem, tym było przynajmniej ciszej. Zwłaszcza gdy dotarłem do miejsca, gdzie już się nie tańczyło, a po prostu siedziało przy stolikach. Z każdym kolejnym stolikiem stojące na nich drinki drżały coraz słabiej, aż na samym końcu słychać było już tylko głuche dudnienie.

I właśnie tam go znalazłem. Siedział przy odrapanym stoliku z dwiema łasiczkami i wyraźnie je bajerował. A ponieważ to miejsce było naprawdę dziwne, jedyne co mogłem zrobić, to się przysiąść.

I tak też zrobiłem. Chwyciłem krzesło ze stolika obok i postawiłem dokładnie przed nimi. Zabawne było to, że na początku mnie nie poznał. Już chciał mi wygarnąć co myśli, jednak zdjąłem kaptur z głowy i mruknąłem:
- Cześć, Dan. Co tam?
- Bajer? O cholera...

I już chciał dać nura pod stół. Na szczęście powstrzymałem go nogami. Zrezygnowany musiał wrócić tam, gdzie siedział. Pomiędzy dwójką zdezorientowanych koleżanek, które z jakiegoś powodu nie chciały go puścić.
- Nie wiem co wciskasz tym przemiłym paniom, ale musisz się już z nimi pożegnać - powiedziałem, nie spuszczając z niego wzroku.
- O czym on mówi? - spytała jedna z nich - czyli nie jesteś raperem?

Łasica spojrzał na mnie z chęcią uduszenia mnie. Gdy już w końcu został spoliczkowany z obydwóch stron i zostaliśmy sami, uśmiechnąłem się lekko i odparłem:
- Nie wiedziałem, że z ciebie taki artysta.
- Zamknij się i powiedz, czego chcesz...
- Jak mam powiedzieć, jak...
- Dobrze wiesz, że są różne sposoby na zdobycie pieniędzy - wyskoczył nagle - sam się kiedyś tym zajmowałeś!
- Ale skończyłem z tym - przypomniałem mu - to było poniżej mojej godności...
- Kto tu mówi o godności? - zaśmiał się, wygodniej się rozsiadając - słyszałem co się z tobą dzieje. Podobno bez "sierżant zajęczej wargi" ku boku stałeś się łajzą...

Zwierzogród III - W Obliczu Trudnych Powrotów Where stories live. Discover now