Rozdział 3

7.8K 665 377
                                    

Rano wraz z tatą znowu wybraliśmy się do lasku. Frodo szalał w krzakach, gdy my powoli spacerując, rozmawialiśmy o wszystkim i niczym. Cieszyłam się z tych leniwych wspólnych momentów, których brak tak bardzo odczuwałam, będąc w Nowym Jorku. Pamiętałam, jak torturowało mnie to, że nie mogłam z nim zwyczajnie pobyć. Posiedzieć obok niego i pogadać o głupotach, tak jak robiliśmy to teraz. Bo przecież nawet będąc dorosłym, nigdy nie przestaje się być dzieckiem swojego rodzica. Przy nim nawet najtwardsza osoba może opuścić gardę i pobyć przez chwilę bezbronna, bo wie, że nic jej nie grozi.

— Jesteś dziś zamyślona. — Tata lekko się uśmiechnął.

— To przez powrót tutaj. Dużo wspomnień. No wiesz — mruknęłam.

Patrzył na mnie przez chwilę wzrokiem, który sugerował, że widzi we mnie więcej niż chciałby zdradzić.

— A jak ty się czujesz? — zapytałam, biorąc go pod ramię. — Tak naprawdę.

— Nie najgorzej. — Mrużył ciemne oczy w słońcu.

— Więc jaki jest dalej plan? Z leczeniem i wszystkim innym — zaryzykowałam, wiedząc, że tata nie lubi zagłębiać się w ten wątek.

Generalnie nie mówił mi nic poza tym, co konieczne. Od początku utrzymywał, że czuje się nieźle i za moment będzie zdrów jak ryba, a po chorobie nie zostanie ślad. I to mnie wręcz dodatkowo niepokoiło.

— Niedługo zrobią mi powtórne badania, żeby zobaczyć, jak organizm reaguje na leki — odparł ze spokojnym uśmiechem. — Do tego czasu staram się o tym wszystkim nie myśleć, tylko normalnie funkcjonować. Chociaż odpuściłem bieganie, to pracy nie mam zamiaru zaniedbywać.

— Doktor Wallace to pochwala? — mruknęłam podejrzliwie— Normalne pracowanie?

— Nie przemęczam się i uważam na siebie. Jeżdżę rzadziej do firmy i ograniczyłem nocne konferencje z Amerykanami. — Tłumaczył, gdy ja marszczyłam brwi. — Lea, moje wyniki to nie koniec świata. Nie zatrzymam pędzącego życia, ze względu na jeden ostrzejszy zakręt, który przecież da się pokonać. Nie jestem zdrowy, wiem, ale nie umieram. — Przystanął, patrząc mi głęboko w oczy. — Roztkliwianie się nad tym nic nam nie da.

— To nie jest roztkliwianie się, tato, tylko zwykła przezorność. Uważanie i dobre przygotowanie — odbiłam.

— Widzę, co robisz. — Westchnął. — Ale nie musisz mnie monitorować i codziennie zabierać na spacer, wiesz? W ciągu jednej doby nic się nie zmieni, a to, na co mogę wpłynąć, mam pod kontrolą. — Ujął mój policzek w dłoń. — Przestań się ciągle mną zamartwiać, córa. Widać, że jesteś wymęczona i sama potrzebujesz odpoczynku. Pomyśl o sobie i skup się na sobie. Bo ja daję radę. — Przekonywał mnie tym swoim uspokajającym uśmiechem. Ja jedynie spuściłam wzrok wiedząc, że mnie przejrzał. — Frodo! — Odwrócił się zaraz, by zawołać psa.

Tata był pragmatycznym człowiekiem i nigdy nie dramatyzował. Sądziłam jednak, że gdy będę już w domu to nasza komunikacja stanie się łatwiejsza, a on nie da już rady ukrywać przede mną tego, co się z nim dzieje. Jak widać, myliłam się. Bo on wiedział, ile mnie to wszystko kosztuje i nie chciał mnie tym obarczać, póki nie musiał. Ale mimo uśmiechu, żartów oraz spokoju, którym starał się emanować, ja nie potrafiłam odpędzić od siebie drażniącego uczucia.

Miałam to podskórne wrażenie, które towarzyszyło mi od dziecka. Coś, co posiada wiele osób z ADHD. My czujemy, kiedy coś nie gra. Nawet, jeśli inni wokół nas sami tego nie wiedzą. Jednak w tej chwili nie miałam wystarczających powodów, by przypierać ojca do muru. Przyspieszyłam więc kroku, by dogonić jego i Froda.

To nie było tylko lato (będzie wydane) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz