Rozdział 1

12.4K 728 366
                                    

Boże, nie wierzę, że to się znowu dzieje.

Niepewnie uniosłam twarz, łapczywie wciągając powietrze do płuc. Przez uchyloną szybę taksówki spojrzałam na znajomy dom. Dalej była to ta sama zwykła czerwona cegła, którą wyraźnie zapamiętałam. Te same niczym niewyróżniające się drzwi, które Charlotte przemalowała na biało. I te same kwitnące róże przy ganku, które z bliska odurzały słodkim zapachem. Cały ten obraz zapisał się w mojej głowie niczym zdjęcie z polaroida i w ciągu ostatniego roku tęsknie do niego wracałam. Ale nie przygotowałam się na ponowne ujrzenie go w rzeczywistości. Byłam zupełnie niegotowa na to, z czym wiązał się powrót tutaj. Musiałam wrócić, ale nawet przez moment nie pomyślałam o tym, jak to faktycznie będzie. Co poczuję. Ogarnęła mnie panika, a zmęczone brakiem snu powieki same mi się zacisnęły.

Ziemia okrążyła słońce dwukrotnie, odkąd spędziłam w Westfield więcej niż dwie doby. Odkąd tamtego lata po rozmowie z tatą zdecydowałam, że stacjonarnie wracam do St. Abraham's na ostatni rok liceum. Potem zabawiłam tu zaledwie przez dwa dni podczas Wielkanocy. Boże Narodzenie spędziłam z mamą i Teddym w Londynie. A na koniec, gdy tylko odebrałam dyplom ukończenia Abrahama, pożegnałam się z naszym psem Frodem i wraz z tatą pojechałam na lotnisko, skąd wylecieliśmy do Nowego Jorku. Spędził tam ze mną dwa tygodnie zanim wrócił tutaj, do swojego życia.

Na szczęście nie zostałam na obcym kontynencie sama. Sasha Rostova, moja jedyna przyjaciółka z liceum, dostała się na Columbię i postanowiłyśmy wspólnie spędzić całe poprzedzające studia lato w wielkim mieście, by poznać je i poczuć jego klimat. Nie zapamiętałam z tego okresu zbyt wiele. W mojej głowie zdawał się teraz ulotny i rozmazany. Jak i cały rok na New York University, który po nim nastąpił.

Kierowca czekający z walizką przy drzwiach samochodu odchrząknął, wytrącając mnie z zamyślenia. Zorientowałam się, że czeka na mnie już od dobrych kilku minut. Wzięłam więc głęboki wdech i wysiadłam z taksówki. Bałam się tego, co zobaczę. Ale drzwi domu otworzyły się, zanim zdążyłam zebrać się w sobie. W progu stał tata. Chudszy, a jego policzkom brakowało koloru. Ledwo zdusiłam w sobie szloch. A wtedy on uśmiechnął się do mnie tak szeroko, że rozbiło mnie to jeszcze bardziej.

— Córcia... — powiedział, uśmiechając się promiennie.

Weź się w garść, Lea.

— Tatuś — Ruszyłam ku niemu szybkim krokiem.

Wpadłam w jego ramiona jak w ciepłą kołderkę po całym dniu na mrozie. Ogarnęło mnie miękkie uczucie ulgi. Nie pojmowałam, jak przetrwałam bez niego cały ostatni rok. Bez tego poczucia bezpieczeństwa, którym mnie w tej chwili otulił.

— Jak dobrze, że jesteś — rzucił cicho, całując mnie w czubek głowy.

— I już nigdzie nie pojadę, dopóki....

— Nie ma powodu do paniki, przecież ci mówiłem — przerwał, puszczając mnie, a ja westchnęłam, kręcąc energicznie głową w wyrazie dezaprobaty.

On wzruszył ramionami, jak gdyby poddawał się bez walki. Był ostatnio zbyt zmęczony, żeby dyskutować i się sprzeczać. Poza tym chyba w końcu zrozumiał, że nic na świecie nie powstrzyma mnie przed byciem tutaj i teraz, przy nim.

— Naprawdę nie musisz się ciągle stresować, bo mam wszystko pod kontrolą. — Ruszył w głąb holu, obejmując mnie ramieniem. — Tak twierdzi mój lekarz, prawda Charie? — Przystanął obok wejścia do kuchni.

— Lea, przecież mogłam cię odebrać z lotniska! — Rzuciła na przywitanie Charlotte, po czym mocno mnie przytuliła. — Dobrze, że bezpiecznie dotarłaś. — Jej włosy miały teraz jaśniejszy odcień rudego niż gdy widziałam ją rok temu. Przybyło jej też kilka zmarszczek, nieodzownych dowodów stresu. — I tak, James ma absolutną rację. Doktor Wallace twierdzi, że jesteśmy na bardzo dobrej drodze. Mówi nawet, że do ślubu twój tata zdąży odzyskać siły, o ile odpuści trochę w pracy — dodała.

To nie było tylko lato (będzie wydane) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz