🍎 4. Wbrew logice

9 4 3
                                    


Min Yoongi siedział w swoim mikro-gabineciku, gapiąc się tępo na dzieciaka siorbiącego z nabożną czcią jego ulubioną zupę. Zawsze miał słabość do lubiących jeść mężczyzn. Jin w podobny sposób patrzył na jedzenie i to go upewniło, że chłopak nie mógł być złą osobą. Jeżeli zwykła domowa zupa jest dla niego rarytasem, to musiał przejść wiele. Min zdążył zauważyć lękliwość, strach i niepewność, gdy wypływał temat rodziców. Domyślał się, co mogło zajść, skoro młody był tak niesamowicie grzeczny nawet dla swoich oprawców. Widział zbyt wiele dzieciaków żyjących na ulicy, by nie rozpoznać oznak wyrzucenia z domu za... za bycie sobą. Nie znał dokładnych powodów, ale... coś nie pozwalało mu pozostawić akurat tego chłopca bez pomocy.

Być może to były te wielkie, przerażone, sarnie oczęta. A może te urocze królicze jedynki, powodujące, że chciał Jeona posadzić na swoich kolanach i przytulać jak wielką maskotkę... Albo to, że wiedział aż za dobrze, jak to jest nie mieć wsparcia w rodzicach oraz spać na ulicy.

Widząc zapadnięte policzki młodego i siną skórę, nie wahał się ani chwili. Ledwo odzyskawszy siatkę z jedzeniem od „prawie teściowej", uszykował chłopcu posiłek na własnym biurku, pozwalając zjeść więcej niż to rozsądne po pobiciu oraz prawdopodobnie też głodówce. W międzyczasie zastanawiał się, czy nie upadł przypadkiem na głowę, bo miał zamiar zrobić coś bardziej szalonego. Całkowicie szalonego. I Jin go najprawdopodobniej za to zabije.

– Powiedz mi... – zaczął, widząc, że niedługo ujrzą dno miski. – Masz u kogo zanocować?

Na tę cichą wypowiedź dzieciak zatrzymał się w połowie ruchu, wyglądając jak zmarły ze strachu jelonek, wpatrzony w światła pędzącego nań samochodu. To niejako potwierdziło wszystkie podejrzenia o rzekomej przymusowej bezdomności.

– Słuchaj, wiem, że to nie moja sprawa. Wiem, że pewnie nie bez powodu tachałeś ze sobą te wszystkie rzeczy. I wiem, że teraz jest znacznie trudniej znaleźć miejscówkę do przekimania się bez ryzyka zgarnięcia oraz nie zamarznąć. Chętnie podpowiem ci, gdzie możesz pobyć, nie bojąc się, że następnego ranka się nie obudzisz albo że we śnie cię okradną. Jeśli mi zaufasz, znajdę ci jakieś łóżko, aż nie rozwiążesz swoich problemów. No i w końcu poręczyłem za ciebie. Szef nie dałby mi żyć, gdyby teraz wypłynęło, że się pomyliłem. Bo nie pomyliłem się, że jesteś dobrym dzieciakiem, prawda...? Powiedz mi Jungkook: jesteś?

Uniósł brew, oczekując na odpowiedź chłopaka. Ten po chwili bezgłośnie zalał się łzami, które spłynąwszy po policzkach wpadały mu do miski z resztkami zupy.

– Żeby była jasność: nie zmuszam cię, byś mi powiedział, o co poszło. Nie chcę po prostu cię mieć na sumieniu. Widzę, że próbujesz uniknąć wylądowania oficjalnych rejestrach, a na zbója mi nie wyglądasz, Jeon. Wierzę, iż masz konkretny powód, dla którego zachowujesz się właśnie w ten sposób. Z własnego doświadczenia wiem, jak upierdliwe jest życie na ulicy. A teraz dodatkowo jest zima i to ten najgorszy jej okres.

Chłopak nadal milczał, skuliwszy się na swoim krześle i całkiem wypuszczając łyżkę z ręki. Bezgłośnie płakał, miętoląc palcami rękaw swojej cienkiej kurtki. Na litość boską!, nawet porządnej zimowej kurtki nie miał! Jak on przetrwał na tym mrozie?

– Mnie kiedyś też ktoś pomógł wyjść na prostą. – Min kontynuował spokojnie, widząc, że na razie odpowiedzi się nie doczeka. Ale dostrzegł równocześnie, jak niski, monotonny ton głosu działa uspokajająco na tego przerażonego zajączka. – Wyciągnął do mnie dłoń bez oczekiwania czegokolwiek w zamian. A ja wcale nie byłem taki grzeczny i częściowo sam narobiłem sobie problemów. Jednak ten człowiek zdecydował, że pomimo moich wad, jestem coś wart. Do tej pory nie rozumiałem, co we mnie dostrzegł wtedy, gdy myślałem, że jestem tylko jakimś bezwartościowym, uszkodzonym okazem, który powinien jak najszybciej zdechnąć dla dobra całego społeczeństwa...

PołówkaWhere stories live. Discover now