15. Przygotowania

223 10 14
                                    

Koniec tygodnia zbliżał się wielkimi krokami, właśnie siedzę na ostatniej lekcji, którą jest matematyka i oczywiście sprawdzian, ale mało wiele umiałam na niego, więc szybko mi poszło.

Gdy zadzwonił dzwonek w pośpiechu opuściłam klasę. Wychodząc na korytarz spostrzegłam na nim Rainbow wraz z Sunset.

- To co blondi idziemy? - czerwono włosa podniosła kapelusz i poczochrała mnie po włosach.

- Proszę zostawić jej śliczne blond wlosy! - odsunęła ją Dash i szturnęła, na co Sunset się zaśmiała.

- Jasne, chodźmy. - uśmiechnęłam się do nich.

- Oooo! Gdzie idziecie?! - krzyknęła podekscytowana Pinkie Pie.

- Ee... Do galerii, na zakupy, żeby kupić ubrania na urodziny Sunset. - wyjaśniłam.

- To fajnie, powodzenia w zakupach! - powiedziała i zniknęła po chwili za jedną ze ścian.

- Dziwna laska. - powiedziała Sunset i po chwili ruszyłyśmy w stronę galerii.

Przyjaciółka Rainbow wie zapewne, że jesteśmy razem, jednak nadal tego nie okazujemy z wiadomych powodów, puki co podoba mi się to, bo jest to coś dla nas... Tylko dla nas, o czym wiemy tak naprawdę tylko my, no i oczywiście nasi najbliżsi. Ja na razie postanowiłam nie mówić Mist i Foot o naszym związku, jeszcze nie pora.

Chodząc po galerii za Shimmer, która szukała idealnej sukienki na swoje urodziny, stawało sie powoli nudne...

- Sun... Ile jeszcze sklepów masz zamiar odwiedzić? - zapytała Dash.

- Tyle ile będzie potrzeba, idźcie sobie na jakąś kawę, jak wam się nie chce latać za mną. - spojrzała na mnie, a następnie na Dash i się do niej uśmiechnęła.

- Jasne... To chodź AJ, idziemy na kawę. - spojrzała czule na mnie i powolnym krokiem szłyśmy w stronę lokalu.

Zamówiłyśmy po ulubionym napoju i czekałyśmy na zamówienie, przy okazji rozmawiając o tym co założymy na urodziny. Mam w szafie fajną sukienkę, w kolorze czerwieni, więc myślę że się nada, także ja nie muszę niczego kupować.

- Cieszę się, że tu z tobą jestem, jednak nie mam za dużo czasu, bo mój szlaban nadal trwa niestety. - oparła głowę o moje ramię.

- Oj Dashie, napisałaś dziś jedną pracę klasową, więc ocena Ci się podniesie. - dałam jej buziaka w głowę.

Siedziałyśmy w najdalszym kącie kawiarni, więc nikt nie zwracał na na nas uwagi, dziewczyna uniosła się i złożyła na moich ustach subtelny pocałunek.

Porozmawiałyśmy jeszcze ze sobą i po wypiciu napoju Dash musiała jechać do domu, ja za czekałam w lokalu na jej przyjaciółkę, aby nie pomyślała, że ją zostawiłyśmy samą.

- Applejack, a ta gdzie? - zapytała kładąc torby z zakupami i zasiadając przede mną.

- Szlaban, musiała wracać. - westchnęłam.

- Cholera, ale jeśli ona ma szlaban, jak się dostanie na moje urodziny? - zapytała.

- Spokojnie, ja to załatwie. - uśmiechnęłam się do niej.

- No dobra, chodź blondi odwiozę cię do domu, bo Dash mi łeb urwie, jak cię tu zostawię haha. - zaśmiała się i wyszłyśmy z centrum handlowego do jej samochodu.

Po powrocie do domu położyłam się na łóżko i nawet nie wiem kiedy zasnęłam.

Przetarłam oczy i przeciągnęłam się, za oknami już było jasno. Chwyciłam za telefon, jak się okazalo dochodziła godzina 13.

- Rany, ale długo spałam. - powiedziałam sama do siebie i ponownie ziewnęłam.

- Zdecydowanie, ale wyglądałaś słodko.

- AHHH??! - wystraszyłam się.

Spojrzałam w stronę biurka i przy nim siedziała ukochana.

- Kobieto, chcesz, żebym na zawał zeszła? - rzuciłam w nią poduszką.

- Też się cieszę, że cię widzę. - zaśmiała się.

Wstałam szybko z łóżka, ponieważ dziewczyna wstała i wyciągnęła ręce do uścisku, na co podbiegłam do niech i "wskoczyłam na nią" tuląc ją. Dla Dash, to chyba nie był żadny wysiłek, bo kołysała się ze mną na rękach.

- Witaj Rainbow Dash. - dałam jej buziaka w usta.

- No hej Applejack. - odpowiedziała.

Jak się okazalo szlaban dziewczyny został zdjęty, ponieważ dostała dobrą ocenę z matmy, co mnie bardzo cieszyło.

- Gdyby ktoś pytał, to jestem teraz na siłowni, a potem zostaje u Sunset, żeby wytłumaczyła mi chemię. Wersja dla moich rodziców. - odparła szybko.

- Jasne haha. - zaśmiałam się.

Leżałyśmy przytulone do siebie, aż nagle do pokoju wparowały nasze siostry.

- Applejack, ze Scootaloo idziemy do... - urwała w połowie, gdy spostrzegła jak leżymy. - WIEDZIAŁAM! - szturnęła fioletowo włosą w ramię.

- Ała! No wiedziałaś no... Dash, nie miałaś byś na siłowni? - zapytała Scootaloo.

- Tak... Ale nie mów mamie nic proszę cię Scoot. - powiedziała lekko zmartwiona.

- A co za to będę miała? - zapytała.

- Ah... Rany, możesz wziąć moją konsolę na kilka dni. - odparła zmarnowana.

- TAK! - podekscytowała się młodsza.

- Applejack, bo zapomnę po co przyszłam. Idziemy ze Scootaloo do Sweetie Belle, bo nam się nudzi, a Rarity wyjechała i jej się też nudzi. Babcia i Big Mac wrócą najprawdopodobniej jutro wieczorem albo pojutrze, bo pojechali do Appleloosy! Pa siostro! - pożegnała się i wybiegły obie z pokoju.

- Mam nadzieję, że będzie siedzieć cicho. - odparła zmartwiona Dash, na co ja ją tylko przytuliłam.

Oby wszystko wyszło dobrze, mam taką nadzieję przynajmniej. Chciałam odciągnąć od niej te wszystkie myśli, więc zeszłyśmy na dół do kuchni, aby coś zjeść. Babcia zostawiła rosół, więc go odgrzałam i razem z dziewczyną zajadałam się zupą, potem poszłyśmy przygotowywać się na urodziny, ustaliłyśmy przy okazji, że przenocujemy u mnie.

- Cholera, zgubiłam gdzieś szczotkę to włosów. - mruknęła.

- Weź moją, pierwsza szuflada biurka. - wskazałam.

Ja w między czasie szukałam swojej sukienki oraz butów, na dworze już wiosna, więc jest coraz cieplej. Wystarczą rajstopy i jakieś pełniejsze buty i będzie ciepło, a nie jak w zimę...

Odziwo Dash postawiła na spódniczkę, była ona koloru granatowego, do tego miała tęczowy top, a na niego granatowy, taki "dziurawy" sweter, przez który prześwitywał top, a na nogach standardowo trampki.

- Wyglądasz olśniewająco... - zaniemówiłam na jej widok.

- Ty także mała wyglądasz przepięknie. - przybliżyła się do mnie i pocałowała, dłonią która spoczęła na moich plecach przyciągnęła mnie bliżej siebie, więc nasze ciała się praktycznie stykały ze sobą.

Moja sukienka jak wcześniej wspominałam była czerwona, dość przyległa, a na nią miałam zrzuconą krótką beżową marynarkę, dlatego że buty także były beżowe, te same które miałam na balu w szkole.

Sunset mieszka, jakieś 4 ulice odemnie, więc to jakieś 20 minut spacerkiem, a znając życie, skoro to urodziny, to napijemy się, więc samochód Dash został na moim podjeździe...

Ta Tęczowa Dziewczyna...Where stories live. Discover now