7. Bal

252 13 23
                                    

Minęło około 1,5 tygodnia, dziś o godzinie 16:30 zaczyna się bal w szkole... A co jest najgorsze? Że nie mam pary, a uroczystość rozpoczyna się Belgijką... Którą kocham!! Ale no cóż, chociaż sobie popatrzę. Za jakieś 10 minut będą po mnie Fleet Foot wraz z Misty Fly, które chociaż są nierozłączne, to mają swoje pary. Założyłam buty, poprawiłam włosy, ponieważ dziś były rozpuszone, co było trochę problematyczne, bo spadały mi na twarz, jednakże szło się przyzwyczaić. Założyłam kapelusz, kurtkę, bo jednak pomimo tego, że bal zwie się wiosennym, jest śnieg.

Wyszłam z domu, przed którym czekały dziewzyny.

- Nie rozstajesz się z tym kapeluszem prawda? - zapytała jedna.

- W zasadzie mam ich wiele, ale zwyczaj rozpoczął mój tata, który dał mi pierwszy kapelusz, od tego czasu się z nimi nie rozstaje, no chyba że śpie... Przypomina mi to po prostu o nim, jest to jedno z lepszych wspomnień. - uśmiechnęłam się sama do siebie.

- O rany, przepraszam... Tak mi przykro Applejack. - powiedziała Misty Fly.

- W porządku, to stare dzieję. - klepnęłam ją w ramię. - To z kim finalnie idziecie? - zapytałam.

- Z Flimem i Flamem, są uroczy okej? - zaśmiała się Foot.

- O rany, powodzenia dla was. - schowałam twarz w dłonie.

Chwilę później byłyśmy już pod budynkiem, ja poszłam przodem, bo i tak nie miałam na kogo czekać. Weszłam do szkoły, gdzie w środku wyglądało bajecznie, jednak całe wydarzenie było na sali gimnastycznej, więc w tamtym kierunku szłam.

W kącie były porozstawiane ławki, a na jednej stronie przy ścianie stoły z ponczem i przekąskami. Chwyciłam jednego precla i poszłam usiąść na ławce. Widziałam ludzi ustawiających się w przejściu do Belgijki i tylko cicho westchnęłam i przyglądałam się im.

Nagle z bocznego wyjścia wybiegła jakaś osoba, miała granatowe eleganckie spodnie i białą koszulę, jak się okazało była to Rainbow Dash, gdy mnie tylko spostrzegła, podbiegła do mnie.

- Chodź szybko! - wyciągnęła do mnie dłoń, a ja bez wahania ją chwyciłam.

Stając obok ludzi ustawiających się do tańca odwróciła się do mnie i powiedziała:

- Czy uczynisz mi ten zaszczyt? - uśmiechnęła się.

- Jeszcze się pytasz! - chwyciłam ponownie jej dłoń i stanęłyśmy wśród reszty osób.

Zaczęła grać muzyka, więc zaczął się taniec... Było to cudowne przeżycie, zawsze chciałam coś zatańczyć na jakimś balu albo potańcówce.

Po zakończonym tańcu stanęłam na boku, aby się napić, chwyciłam dwa kubki z sokiem, bo miałam wrażenie, że moja "partnerka" do mnie podejdzie, gdy się odwróciłam, już za mną stała.

- Trzymaj. - podałam dziewczynie kubek.

- O dzięki młoda. - uśmiechnęła się i wzięła kubek.

Usiadłyśmy sobie w kącie sali i gadałyśmy o jakiś głupotach totalnych. Kiedy tak wsłuchałam się w to co dziewczyna mówi, to jest naprawdę sympatyczna, nie wiem dlaczego ma wykreowaną taką siebie publicznie, ale prywatnie jest naprawdę super osobą.

- No i wtedy Sunset wywinęła takiego fikołka, że to masakra. - po tych słowach obie zaczęłyśmy się śmiać, moja dłoń spoczęła na jej, po chwili splotłyśmy je ze sobą, gdy spojrzałam w oczy dziewczyny, ta szybko odwróciła wzrok.

- Muszę iść... - powiedziała i w pośpiechu wyszła z sali.

Nie wstałam, jednak mój wzrok szedł za dziewczyną, dopóki nie wyszła z pomieszczenia. Nagle z nikąd zjawiła się Rarity.

Ta Tęczowa Dziewczyna...Where stories live. Discover now