Cz.11

331 29 23
                                    

Joker 

Po wydarzeniu w magazynie zmotywowany Joker wrócił do miasta i powoli zaczął odzyskiwać dawną kontrolę.

Teoretycznie wszystko szło zgodnie z planem, ale złoczyńca nie mógł pozbyć się uczucia niepokoju.     
Jego głowę cały czas zaprzątał Obrońca Gotham. Z początku cieszył się tym, co powiedział zanim odszedł. Dawało mu to nadziei na to, że nie wszystko jeszcze stracone.
Niestety Bohater się nie pojawiał, a do jego głowy szybko zaczęły napływać czarne myśli. Zaczął zastanawiać się, czy Batman nie powiedział tego tylko po to, by zmotywować go do spełnienia umowy.         
Sytuacji nie polepszało to, że tak naprawdę nie widział, kiedy Bohater się pojawi. Nie mógł już znieść niepewności i oczekiwania.
Postanowił, że sam odnajdzie Batmana i w końcu rozwieje całą niepewność. 

Niestety nie wiedział, gdzie zacząć swoje poszukiwania. Bo choć mieszkał w domu Batmana przez długi czas, nie starał się specjalnie odkryć jego tożsamości, czy położenia jego domu. Teraz bardzo tego żałował.   

Z braku innych pomysłów zaczął analizować wszystko, co wiedział o Bohaterze.

Gdy myślał, dostrzegł leżącą na biurku gazetę i nagle go olśniło. Jakim cudem wcześniej na to nie wpadł?! W końcu kogo innego byłoby stać na te wszystkie gadżety i ogromny dom jak nie milionera Bruce'a Wayne'a? Jego przekonanie potwierdziło się, gdy w gazecie w tłumie innych osób dostrzegł znajomą twarz. Był to nie kto inny jak służący Batmana.           
Teraz nie było mowy o pomyłce.

Joker nie tracąc czasu, pomalował się i ruszył w drogę.

Na miejscu zobaczył wielką posiadłość. 
Postanowił, że zamiast wchodzić głównym wejściem, włamie się przez balkon.
Gdy już mu się to udało i dostał się do dobrze znanego mu domu, w jednym z pokojów usłyszał rozmowę dwójki ludzi. Domyślił się, że to Bruce i jego lokaj. Schował się i poczekał, aż ten drugi wyjdzie.

Potem pomimo buzujących w nim emocji otworzył drzwi.         
W pokoju tyłem do niego, siedział mężczyzna.

-Zapomniałeś czegoś Alfredzie? - spytał wciąż siedzący tyłem Bruce.

-Nie jestem Alfredem - powiedział z szerokim uśmiechem Joker.

Milioner szybko wstał i odwrócił się w stronę Klauna. Gdy Joker przyjrzał się jego twarzy, dostrzegł podobieństwa do Batmana. Był pewien, że się nie pomylił.

-Joker! Co ty tu... Jak się tu dostałeś?!

-Nie było to zbyt trudne. Jak na milionera nie masz za wielu zabezpieczeń. W każdym razie przyszedłem po odpowiedź. Dałem ci już wystarczająco dużo czasu.

-Nie wiem, o czym mówisz.

-Wiem, że jesteś Batmanem.

Bruce zaniemówił.

-C-Co? Niem... Jak się dowiedziałeś?

-Powinieneś bardziej uważać na zdjęcia w gazetach. Poza tym byłem w twoim domu.

-... Rozumiem.

-Więc jaka jest  twoja odpowiedź?

-... Miałeś czekać, aż do ciebie przyjdę.

-Mam już dosyć niepewności i czekania na ciebie - odpowiedział lekko podirytowany Joker.

-Joker ja... To bardziej skomplikowane niż ci się wydaje.

-Więc nic do mnie nie czujesz? - spytał joker, a jego uśmiech zbladł.

-Nie, to nie tak! Ja... czuje coś do ciebie, ale... ty jesteś przestępcą. Nie wiem, jak to wszystko miałoby działać.

Na twarzy Jokera znów pojawił się uśmiech. Powinien się spodziewać, że Batman będzie trzymać się jakiegoś głupiego kodeksu moralnego. To bardzo w jego stylu.

-Dlaczego się śmiejesz? Nie ma w tym nic śmiesznego - powiedział zirytowany Bruce.

-Mnie to bawi - odpowiedział wciąż szeroko uśmiechnięty Klaun - a co do twojego zmartwienia, to coś poradzimy, w końcu czego się nie robi dla miłości.

Ku zaskoczeniu Jokera, Bruce Wayne prawie niewidocznie się zarumienił i odwrócił wzrok. To był pierwszy raz, kiedy Klaun zobaczył na twarzy Mrocznego Rycerza jakiekolwiek emocje. Ten widok bardzo go rozbawił.

-Z czego znowu się śmie... - zaczął mówić jeszcze bardziej podirytowany Bruce, lecz przerwał mu niespodziewany pocałunek Jokera.

Z początku zaskoczony Bohater nie wiedział, co zrobić, lecz już po chwili odwzajemnił pocałunek.  

Czas na chwilę jakby stanął w miejscu. Wszystkie dotychczasowe problemy bohaterów przestały mieć jakiekolwiek znaczenie. Liczyła się tylko ta chwila i ich wzajemne uczucia.

                           Koniec


Rutyna - BatjokesWhere stories live. Discover now